Fabryka Słów jest znana na polskim rynku. Tytuły tego wydawnictwa słyną z dobrej jakości ilustracji i ponurego klimatu. "Jaksa. Bies idzie ze mną" pióra Jacka Komudy doskonale pasuje do tego opisu. Nowe uniwersum zapoczątkował zbiór luźno powiązanych ze sobą opowiadań. Tutaj mamy do czynienia z początkiem spójnej historii.
Królestwo Lendii było niegdyś dumnym królestwem, panował w nim spokój i wiara we Wszechojca. Wszystko jednak się zmieniło wraz z najazdem barbarzyńskich Hungurów. Po porażce w bitwie na Rabym Polu kraina wpadła w ręce brutalnych koczowników, zdrajców i chłopskich buntowników, którzy pragnęli wrócić do czczenia starych, mrocznych bóstw. Niedobitki wielkich wojowników i ich rodzin musiały szukać schronienia w nieprzyjaznych puszczach. Wśród nich znalazł się Jaksa – chłopak, który przez czyny swojego ojca już ma wrogów. Dziecko w tej batalii pozornie jest bez żadnych szans, ale kolejne przygody pokazują, że sprzyja mu los – kapryśny sprzymierzeniec, u którego boku kroczy śmierć.
Od razu rzuca się w oczy mroczny klimat. Styl Komudy jest rozpoznawalny, a jego historyczne wykształcenie i edukacyjne zapędy są wyraźne. W wydarzeniach łatwo odnaleźć pierwowzory – najazd Mongołów na Europę i reakcję pogańską w XI-wiecznej Polsce. Swoje dodają również siły nadprzyrodzone. Nie występuję tu magia w klasycznym tego słowa znaczeniu. Zamiast tego mamy okazję zobaczyć w akcji szamanów parających się mrocznymi rytuałami oraz potępionymi duchami i stworami, zesłanymi, by dręczyć wrogów i zwykłych ludzi.