"Legendy polskie" to seria krótkometrażówek luźno opartych na fantastycznych historiach z kultury polskiej. Do tej pory otrzymaliśmy już niezłego "Smoka", dobrego "Twardowskiego" i jego jeszcze lepszą kontynuację oraz mocno średnią "Operację Bazyliszka". Teraz przyszedł czas na zaprezentowanie nowej sylwetki – słynnej Baby Jagi.
Jednak Tomasz Bagiński i jego zespół inaczej widzą postać ze słowiańskiej mitologii. Zamiast starej i brzydkiej wiedźmy, oglądamy piękną i młodo wyglądającą kobietę o wzniosłym wyrazie twarzy, odgrywaną przez Katarzynę Pośpiech. To ciekawy pomysł, skutkujący charyzmatyczną bohaterką, która może stawić czoła komandosom Żelaznej Góry, a widz łyknie to jak pelikan. W końcu to potężna Jaga – kto miałby ją pokonać? Jej rymowane czary brzmią odrobinę infantylnie, ale ma to sens przy protagonistce, która pochodzi z dawnych czasów, zaś jej moce łączą się z naturą. Zastanawiam się tylko, z jakiego powodu trafiła do piekielnego więzienia. Niewątpliwie jest niebezpieczna, ale czy zła?
Jaga bierze udział w scenie akcji rodem z filmu "Matrix". W spowolnionym tempie bohaterka umyka strzałom i po kolei rozprawia się ze swoimi przeciwnikami. Wygląda to efektownie i emocjonująco, a wpadające w ucho wykonanie przez Georginę Tarasiuk utworu "Jaskółka uwięziona" tworzy odpowiedni, słowiański klimat do tego fragmentu. Zresztą "Jaga" z dotychczasowych "Legend polskich" ma atmosferę najbliższą fantasy ze względu na miejsce rozgrywania się wydarzeń – wiejskie otoczenie oraz mroczne Piekło. Dlatego moim zdaniem ta krótkometrażówka jest szczególnie istotnym przedsmakiem "Wiedźmina".
Nie można jednak jedynie w ten sposób oceniać filmu. Chociaż fabuła jest dość prosta i raczej stanowi wstęp do dalszej akcji, to przecież "Jaga" jest częścią tworzonego przez Tomasza Bagińskiego uniwersum. Pojawia się tu dużo nawiązań do poprzednich "Legend polskich", powracają znane postacie (diabły), natomiast po napisach nie zabrakło zapowiedzi następnej odsłony, czyli trzeciego "Twardowskiego". Nie zdziwię się, jeśli w przyszłości ukaże się crossover, w którym bohaterowie poszczególnych produkcji połączą swoje siły, dając początek drużynie na wzór "Avengersów". Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby był to już pełnometrażowy tytuł.
Nie wolno także zapomnieć o walorach humorystycznych, w których prym wiedzie swojski Boruta. Dialogi z diabłem, który już nieźle zna współczesny świat, są całkiem zabawne. Przy okazji on wcale nie staje się przez to jakimś śmieszkiem – to nadal sprytna, knująca i lubiąca wygrywać postać. W sumie należy do tej kategorii antagonistów, których naprawdę da się lubić – trochę w stylu Lokiego z Marvela.
Końcowym napisom towarzyszy kolejne nowe wykonanie znanego utworu, tym razem "Kocham wolność". Wraz z "Jaskółką uwiezioną" jest to piosenka, którą chce się odsłuchać ponownie już po obejrzeniu krótkometrażówki. Chętnie przyjąłbym teledysk do którejś z nich, tak jak to było w przypadku "Alei Gwiazd". Opowiedziała ona historię diablicy. Tu natomiast przydałoby się poznać przeszłość samej Jagi, chociaż nie mam nic przeciwko, jeśli dokona się to w jednym z następnych filmów (oby było ich jak najwięcej).
Na razie projekt "Legendy polskie", pomimo słabszych momentów, prezentuje się wyśmienicie, natomiast "Jaga" to powrót do wysokiej jakości po zupełnie nieporywającej "Operacji Bazyliszek". To następna cegiełka we wręcz serialowym świecie Tomasza Bagińskiego, który kreuje nowe postacie, wplata nawiązania do poprzednich filmów i buduje interesującą intrygę. Być może ta ostatnia zaprowadzi nas kiedyś do dłuższej produkcji ze wszystkimi dotychczasowymi gwiazdami serii.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz