Innowacyjność ma ogromne znaczenie dla graczy. Nowe koncepcje i zmienione zastosowanie starych mogą wyróżnić dzieło i przykuć ich uwagę. Nowe, ciekawe pomysły pchają branżę naprzód. "Iron Danger", gra stworzona przez Daedalic Entertainment oraz Action Squad ma taki potencjał.
Kipuna to zwykła dziewczyna, żyjąca w świecie łączącym steampunk z nordycką mitologią. Nie ma zamiaru robić za żołnierza czy bohaterkę, pragnie tylko cichego i spokojnego życia. Jak należy się spodziewać po takich historiach, ludzie rzadko dostają to, czego chcą. Kiedy jej rodzinne miasto zostaje zaatakowane przez potężnego wroga, podejmuje próbę ucieczki, podczas której wchodzi w kontakt z tajemniczą istotą. Wskutek niezwykłego obrotu wydarzeń w jej ręce wpada potężna moc manipulacji czasem. Już niedługo będzie musiała jej użyć, aby uchronić siebie i świat. Jej droga będzie długa i najeżona niebezpieczeństwami. Ale hej, od czego są przyjaciele?
Podstawą jest taktyczna aRPG. Podczas poszczególnych misji dowodzimy niewielką drużyną i mamy wykonać jakieś zadanie na mapie, na której akurat działamy. Pola do popisu brak. Zwykle po prostu mamy gdzieś dotrzeć, w wyznaczonym miejscu coś zrobić lub podnieść i czasem wrócić, a przy okazji tego wszystkiego zabić wszystko oraz wszystkich, którzy staną nam na drodze.
Grę wyróżnia mechanika walk. W teorii odbywają się one w czasie rzeczywistym, ale od razu, automatycznie uruchamia się pauza taktyczna. Można spokojnie zaplanować kolejne ruchy. Więcej! Znakiem firmowym produkcji jest przecież manipulacja czasem. Dzięki uzyskanej na początku historii zdolności, Kipuna jest zdolna do cofnięcia aktualnych wydarzeń o kilka sekund. Są one podzielone na odstępy trwające pół sekundy, zwane tu uderzeniami serca. Wiemy jak długo będzie trwała dana akcja. Taka technika pozwala na znacznie większą kontrolę nad polem bitwy. Po dobrym opanowaniu tej umiejętności i połączeniu tego z odrobiną szczęścia, z większości potyczek można wyjść niemal bez szwanku, choć niejednokrotnie wymaga to czasu i cierpliwości.
Twórcy chwalili się wyeliminowaniem grindu. Nie da się temu zaprzeczyć. Nie ma czegoś takiego jak punkty doświadczenia. Nie zbieramy też ekwipunku poza różnego rodzaju środkami medycznymi i jednorazowymi przedmiotami, z których większość służy do wywoływania większych eksplozji. Po zakończeniu misji (nie wszystkich, o czym warto pamiętać), lądujemy na ekranie podsumowania, gdzie możemy zdecydować, jaką nową umiejętność otrzyma postać, która tym razem awansowała. Zwykle są to wzmocnione wersje tych dotychczasowych, ale nasz arsenał z czasem można powiększyć. Jest to całkiem ciekawe rozwiązanie, które zapewnia, że zawsze będziemy gotowi na czekające nas wyzwania. Taki system pozwala wzmocnić bohaterów w prosty i wygodny sposób.
Oprawa graficzna nie sili się na realizm. Mamy do czynienia z baśniowym settingiem, choć nie jest on jakiś nachalny. Takie wyjście sprawia, że całość jest przyjemna dla oka i pozwala dobrze oddać fantastyczne potwory, z którymi przychodzi nam się mierzyć. Warto jednak mieć na uwadze, że starszy sprzęt może już mieć problemy. Jednak, ze względu na mechanikę rozgrywki nie utrudnia to działania. Całości dopina wpadająca w ucho, dobrze dobrana do poszczególnych sytuacji ścieżka dźwiękowa.
Pierwsze zapowiedzi tej gry uznałem za bardzo interesujące i z chęcią wziąłem się za jej ogranie. Było to bardzo przyjemne doświadczenie. Zastosowany schemat rozgrywki bardzo przypomina połączenie czasu rzeczywistego i tur, co sprawia że jest to łatwe do przyswojenia i zastosowania. Zaś koncepcja manipulacji czasem sprawia, że same potyczki ostatecznie zawsze da się przejść, choć czasem są niezłym wyzwaniem. Niewątpliwie ciekawa pozycja. Warto.
Dziękujemy firmie Daedalic Entertainment za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Plusy
- Ciekawy system walki
- Brak grindu
Minusy
- Powtarzalność zadań
- Trochę duże wymagania sprzętowe
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz