Naprawdę? Znaczy... panowie, na serio planujecie coś takiego? Nie lepiej zostawić ten gatunek wiernym pasjonatom, którzy odwalają kawał znakomitej roboty i generalnie sami wpadli na koncept MOBA, a skupić się na innych projektach? Nie da rady? Aha… w grę wchodzą brudne wojny korporacyjne? Rozumiem, tak tylko pytałem.
![blizzard dota](https://gfx.gexe.pl/2011/10/23/23142741m.png)
Najwidoczniej Blizzardowi nie podoba się, że inne studia zarabiają niezłe pieniądze na pomyśle, który wykiełkował w umysłach pasjonatów „Warcrafta III” i pragną zdominować ten segment branży elektronicznej rozrywki. Przyznam szczerze, że nie mam zielonego pojęcia, jak ocenić ten dziwny pomysł, gdyż nawet sami chłopcy z Irvine zdają się podchodzić do niego strasznie niepoważnie i z pewnym przymrużeniem oka. Przez pierwszą chwilę myślałem, że podle sobie dowcipkują z konkurencji – czasem sam się boję otworzyć lodówkę, bo mi ze słoika z ogórkami kiszonymi, co rusz wyskakują kolejni samozwańcy, buńczucznie nazywający się „duchowymi spadkobiercami DOTA”. Taką mamy dziwną rzeczywistość.
Choć muszę przyznać, że strasznie mnie ciekawi, jaki ferment w tym gatunku wywoła Blizzard, i jak sobie poradzi z potentatami pokroju Riot Games („League of Legends”, który obecnie dzieli oraz rządzi) czy Valve (gdzie ojcowie MOBA pracują w pocie czoła nad zbliżającą się wielkim krokami „DOTA 2”). Oj... będzie gorąco. Czy po raz pierwszy Michael Morhaime nie dostanie tego, czego pragnie i będzie musiał obejść się smakiem?
Tak więc, jak możemy zaobserwować na załączonym filmiku, gra opiera się na klasycznych zasadach znanych z innych tytułów tego gatunku. Mamy dwa zespoły (czerwony i niebieski), które za pomocą poszczególnych bohaterów (każdy z nich posiada określone talenty i pełni pewną funkcję w drużynie), walczą o dominację na mapie (kontrola punktów strategicznych i węzłów mocy, dających dostęp do poszczególnych bonusów) i starają się zniszczyć bazę przeciwnika. Podczas potyczki z kwatery głównej każdej ekipy wylewają się fale stworów (kierowane przez SI), walczące u boku graczy. Nasi herosi za udane działania otrzymują złoto i punkty doświadczenia, które pozwalają wskoczyć im na kolejne poziomy umiejętności lub dają możliwość zakupu potężnych artefaktów.
![blizzard dota](https://gfx.gexe.pl/2011/10/23/23142923m.jpg)
Jednym z głównych celów Blizzarda jest zaszczepienie do tej gry filozofii, znanej z innych produkcji tego studia – „łatwa do nauki, trudna do osiągnięcia mistrzostwa”. Twórcy postanowili również zaimplementować kilka nowych elementów, które w założeniu mają zachęcić graczy do agresywniejszego działania, konieczności podejmowania błyskawicznych decyzji oraz walki zespołowej. Według firmy, kluczem do osiągnięcia powyższych celów, było stworzenie odpowiedniej przejrzystości i balansu, jeżeli chodzi o umiejętności oraz artefakty. „Zamieć” nie chce zmuszać graczy do wielogodzinnego studiowania różnorakich strategii i poradników, aby mogli czerpać pełną przyjemność płynącą z potyczek.
Wersja demonstracyjna tytułu zaprezentowana na imprezie BlizzCon 2011, zawierała dwunastu bohaterów, będących przedstawicielami jednej z czterech klas: tank, damage-dealer, support i siege. Przed premierą produkcji ta pula zostanie znacznie zwiększona, choć zaraz po wystartowaniu, otrzymamy dostęp jedynie do kilku herosów – kolejnych odblokujemy po uzyskaniu odpowiedniej liczby wygranych bitew. Należy również zaznaczyć, że nasze postępy w rozgrywce możemy monitorować poprzez zmyślny system statystyk (liczba zabójstw, zniszczonych wież, zdobytego złota, zgromadzonego doświadczenia podczas każdego meczu etc.), a każdy heros, w którego skórę postanowimy się wcielić, za wygraną rozgrywkę otrzyma specjalne punkty, wymienialne na „prestiżowe” artefakty (pełniące jednak funkcje wyłącznie dekoracyjną).
![blizzard dota](https://gfx.gexe.pl/2011/10/23/23142949m.jpg)
Na chwilę obecną twórcy nie planują żadnego miesięcznego haraczu czy jakiejkolwiek innej opłaty za możliwość zabawy w „Blizzard DOTA”, o ile jesteś posiadaczem pudełka ze „Starcraft II”. W innym wypadku? Cóż… możliwe, że tytuł będzie częścią zestawu „Starcraft II: Starter Edition”, ale firma nie doszła jeszcze do konsensusu, w jakim stopniu ograniczyć zawartość dostępną za darmo. Trwają również rozmowy nad kwestią, czy należy wynagrodzić w jakiś szczególny sposób posiadaczy „Wings of Liberty” i „Heart of the Swarm”.
O wszystkim dowiemy się zapewne już w najbliższych miesiącach, gdyż w tym przedziale czasowym chłopcy z Irvine planują rozpocząć beta testy „Blizzard DOTA”. Tylko, czy jest na co czekać?
Komentarze
Cóż, konkurencję mają sporą... Choćby League of Legends, który zdobywa coraz więcej aktywnych graczy i rozwija się w ogromnym tempie.
Mimo moich oporów dałem się namówić znajomym i zacząłem niedawno grać w LoL. Gra jest naprawdę wciągająca...
Czy Blizzard pokona konkurencję? Cóż, konkurencja ma już wyrobioną markę i jest na rynku jakieś 2 lata. Więc "Zawierucha" nie może sobie pozwolić na abonament... LoL jest bezpłatną alternatywą, stojącą na bardzo wysokim poziomie.
Myślę, że na tym polu Bliz może przegrać z Riot Games... Pożyjemy, zobaczymy.
Dodaj komentarz