Krakowski konwent fantastyki Imladris to jedno z ważniejszych wydarzeń tego typu w moim kalendarzu. Z racji błędów w planowaniu rok temu nie mogłem nacieszyć się tym wydarzeniem tak, jakbym sobie tego życzył, a więc w tym roku postanowiłem to sobie wynagrodzić. Zatem, wraz z ostatnim weekendem października, nadszedł czas by raz jeszcze przekroczyć mury Liceum Ogólnokształcącego XLII w Krakowie i zasiąść celem nasiąknięcia światami mocy i magii.
W tym roku również trzeba było pamiętać o akredytacji. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, iż proces ich weryfikacji przygotowano tak, by nie trwał on długo i nie stanowił kłopotu nawet dla tych osób, które opłacały wejście krótko przed samym konwentem. Kolejki również nie stanowiły wielkiego problemu, a więc wkroczenie na konwent odbywało się sprawnie.
Rdzeniem takich wydarzeń są wszelkiej maści panele, pozwalające nam się zagłębić w nasze ulubione tematy, bądź też otworzyć wrota do zupełnie nowych światów. Krainy mniej i bardziej znane, uniwersalne zagadnienia i rozważania, a także aspekty bardziej techniczne ze strony autorskiej (czy to w sprawach książek, światotwórstwa czy sesji RPG). Po prelegentach czuć było pasję i zamiłowanie do omawianych przez siebie tematów, a więc byli dobrze przygotowani i umieli zainteresować swoich słuchaczy. W ramach niektórych tematów można było też ujrzeć żywe demonstrację, jak choćby przy omawianiu walk mieczem w grach przez Krakowską Szkołę Fechtunku.
Zgodnie z dotychczasową tradycją, szkolną salę gimnastyczną zaadaptowano dla wystawców, którzy mogli się pochwalić i skusić nas rozmaitymi gadżetami i towarami nawiązującymi do klimatów fantasy. Szeroki asortyment zawierał rozmaitą gamę propozycji, od koszulek po mniejsze i większe błyskotki. Pośród najciekawszych rzeczy umieściłbym choćby koszulki z mapami z "Heroes III", proponowane przez CK Rękodzieło. W oczy rzucił mi się też fakt, że całkiem sporo miejsca mieli również pisarze, którzy zjawili się celem promocji swoich dzieł.
Cosplay stanowi praktycznie nieodłączną część tego typu wydarzeń. Choć w tym wypadku skala może nie być tak duża, jak w innych przykładach, to nadal można było tu i tam spotkać osoby w różnych kostiumach. Do tego warto pamiętać o tym, że pośród uczestników sporą popularnością cieszyły się koszulki konwentowe, zarówno tegoroczne (co do których były poważne dyskusje co do tego, co się właściwie na nich pojawiło), jak i z lat poprzednich. Pod tym względem szczególnie wyróżniała się grupa Atomic Rats, zajmująca się cosplayem w klimatach post-apo. Na ich stanowisku można było poruszyć sporo tematów rozmów, poznać tajniki ich sztuki (choćby w ramach warsztatów ozdabiania koszulek), czy samemu przetestować wyposażenie, od strojów po uzbrojenie (karabinki typu NERF różnych modeli, odpowiednio stylizowane do ich klimatów). Można też wspomnieć o Hangarze z Potworami, w którym można było ujrzeć modele postaci, przedmiotów i pojazdów z rozmaitych uniwersów.
Konkursy stanowią ważny aspekt konwentu, pozwalając na dobrą zabawę, nawiązanie nowych znajomości i pozyskanie waluty konwentowej, którą można wymienić na odpowiednim stanowisku na rozmaite gadżety i książki. Znaczna ich część odbywała się w Sali 13 i były poświęcone rozmaitym tematom, tak więc niemal każdy mógł znaleźć coś, w czym mógł się wykazać, albo chociaż chwilę pooglądać dla zabicia czasu. Do moich własnych osiągnięć mogę choćby zaliczyć 3. miejsce w Turnieju Trójmagicznym z książkowej wiedzy o Harrym Potterze. Promowano także nową edycję nagród im. J.A. Zajdla. Był też konkurs na nazwanie smoka tego konwentu, którego ostatecznie ochrzczono mianem Melchior.
Ważną częścią Imladrisa jest też również organizowanie sesji RPG, zarówno dla starych znajomych, jak i nowicjuszy w dziedzinie. W ramach przygotowanych wariantów można było zajrzeć do mniej i bardziej znanych światów. Osoby mające ochotę na coś mniej skomplikowanego również mogły znaleźć coś dla siebie. Wystarczyło zebrać kilka osób (w czym mogły pomóc także oferowane przez organizatorów przypinki) i poprosić o jedną z planszówek, których do dyspozycji była cała sterta.
W ramach konwentu odbywają się też wydarzenia dodatkowe, spośród których najważniejsze miały miejsce w pubie na ulicy Rajskiej 24. Zainteresowani mogli zajrzeć w piątek na karaoke, zaś w sobotę na regularną imprezę, zwieńczoną wręczeniem nagrody im. Krzysztofa „Funia” Świątka. Na samym terenie konwentu również był w planach koncert erpegowych piosenek, został on jednak odwołany. Można też było liczyć na chwilę by ochłonąć i podładować baterię. W specjalnie przygotowanym Chill Roomie strudzeni uczestnicy mogli sobie pozwolić na chwilę wytchnienia w spokojniejszych klimatach, oferujących również ogromną selekcję rozmaitych herbat (zainteresowani mogli też zajrzeć na warsztaty poświęcone parzeniu naparu).
I tak, za nami kolejny krakowski weekend z fantastyką. Uczęszczam na nie już od lat i zawsze z radością wracam myślami do tej szczególnej atmosfery i rozrywki, które event ten oferuje. Trzy dni wypełnione magią, technologią i zabawą. Podczas konkursów były chwile, które wywoływały u mnie irytację, ale jest to dość typowe, zaś zorganizowane prelekcje pozwoliły mi poszerzyć wiedzę na wiele tematów. Do tego dochodzi szansa na poznanie kilku ciekawych osób i parę okazji do śmiechu. Podsumowując, miło spędzony czas i z radością pojawię się znów w przyszłym roku.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz