Gotham zostało ogłoszone ziemią niczyją. Policja nie pilnuje już tutaj prawa, a kto mógł, ewakuował się z niebezpiecznej okolicy. Nie ma Batmana ani innego superbohatera, jest za to Tommy Monaghan, płatny zabójca, ze swoją ekipą znajomych – podobnie jak on śmiercionośnych. Przeciwko nim stoją zaś: wampiry, dinozaury, mafiosi czy nadnaturalny cyngiel z Chin.
Garth Ennis świetnie odnajduje się w komiksach akcji, w których pierwsze skrzypce grają kozaccy goście. Umie wyciągnąć z takich historii humorystyczną przesadę i absurd, jak i uderzyć w emocjonalne tony, co czynił już w "Punisherze Max" (zdecydowanie polecam). "Hitman" jest inny, zwłaszcza dzięki naciskowi na relacje między postaciami, lecz Jeśli spojrzeć na pewne komiczne elementy, facetów z giwerami dokonujących rozróby, brutalność (nie wiem, czy odrobinę nie łagodniejszą, ale nadal) oraz ujęty w tym dramat, to widać wprawną rękę Ennisa.