Młodzi Kanadyjczycy pozostają uwięzieni w rejonie otoczonym przez wojsko, dbające, aby nikt z potencjalnego kontaktu z wirusem nie wydostał się na zewnątrz. W trzeciej części "Green Class" dowiadujemy się, co było przyczyną całego zamieszania.
"Chaos" wbrew swej nazwie rzuca sporo światła na to, co faktycznie zdarzyło się w rejonie zerowym tajemniczej pandemii. Nastolatkowie dzięki połączeniu sił z Faradayem i Jane dowiadują się o dowodach wskazujących na wpływ stworów pochodzących z mitologii Lovecrafta na szerzenie się epidemii i powstanie nowej rasy istot. Grupka bohaterów przestaje szukać drogi ucieczki i skupia swe siły na ocaleniu Ziemi przed grozą Shoggothów i Nyrlathotepa.
Pomimo preferencji – zarówno wszelkiego rodzaju postapo, jak i dzieła inspirowane mitologią Cthulhu są mi bardzo bliskie – trzecia odsłona "Green Class" zupełnie mnie rozczarowała. Pandemiczna opowieść o wirusie zamieniającym ludzi w potwory odbiła w kierunku grozy spod znaku Wielkich Przedwiecznych, jednak Jerome Hamon nie zdołał nadać swojej wizji wiarygodności. Poniekąd to zapewne efekt tego, jak późno doszło do Lovecraftowych wtrętów – nagle na początku tomu trzeciego dostajemy kilka scen jasno wskazujących na powiązanie Przedwiecznych z pandemią. W tym przypadku Cthulhu został wyciągnięty z kapelusza, wprowadzony pospiesznie jako odpowiedź na wszelkie pytania związane z katastrofą. Niestety Hamon popycha fabułę na zupełnie inne tory i jednocześnie podkręca tempo akcji. Mniej jest kreacji postaci – co akurat nie przeszkadza, bo ich powiązania i relacje są już na tym etapie wystarczająco zaznaczone – ale ów nastrój grozy, jaki można było uzyskać mimo niezgrabnego wprowadzenia na scenę Przedwiecznych – nawet nie gaśnie – on w ogóle się nie pojawia.
Nieco lepiej wolta fabularna wpłynęła na warstwę ilustracyjną – David Tako przyzwoicie poradził sobie z przedstawieniem wynaturzeń i potwornych kształtów. Choć pod względem rysunków to bodaj najmniej zróżnicowany tom "Green Class".
"Chaos" zawodzi przez bardzo kiepsko umotywowane odbicie w kierunku prozy Lovecrafta, przez które wykładają się pozostałe elementy fabularne, a sztuczne przyspieszenie tempa z myślą o konfrontacji z Cthulhu tylko pogłębiają wrażenie nieprzemyślanego zwrotu akcji.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz