Początki tajemnicy
Jeff Lemire, jeden z najbardziej płodnych komiksowych scenarzystów, otwiera drzwi do nowej tajemnicy. Czarna stodoła – czy to siedlisko zła? Jaki jest cel jej istnienia? Co łączy ją z bohaterami i zagadkowymi zdarzeniami?
"Gideon Falls" na starcie przypomina obiecujący serial z rodzaju mrocznej fantastyki. Akcja rozgrywa się z perspektywy trójki bohaterów – psycholożki, jej pacjenta i księdza – którzy w różny sposób trafiają na sprawę czarnej stodoły. Przeskakujemy z jednej postaci na drugą, a to oczywiście tylko główni aktorzy tej historii. Lemire nęci tajemnicą i w typowo filmowy sposób zawiązuje akcję, już teraz zastanawiając, co będzie, jeśli (gdy?) wszyscy się spotkają i w pełni odkryją, z czym się mierzą.
Mimo mrocznej szaty graficznej i tematyki zdatnej do opowieści grozy "Gideon Falls" nie jest straszącym horrorem. Zresztą ostatnio zastanawiam się, czy komiksowy horror może straszyć? Bądź co bądź więcej tu intrygowania zagadkowymi elementami, typowego śledztwa, odkrywania pewnych faktów i sprawnego zawiązywania akcji. Prezentuje się to tym lepiej, że Lemire postawił na motyw religijny – ksiądz znalazł się w środku akcji nie bez powodu i wydaje się, że jego wiara będzie miała znaczenie dla rozwoju wydarzeń. Oczywiście to daje wrażenie, że czarna stodoła to niemal siedlisko szatana, ale pomimo religijnych symboli Lemire buduje inną mitologię, ciekawą i świeżą.
Kolorystycznie ponury świat z wybijającą się czerwienią od razu zapewnia demoniczne skojarzenia (jakby wykorzystanie religii nie było dostatecznym tropem). Wątki póki co łączą się w intrygującą, ale nadal pod wieloma aspektami niejasną układankę. Znakomicie sprawdza się Andrea Sorrentino w roli ilustratora – rysunki zdają się rozedrgane, niepokojące, co szczególnie efektownie wygląda w przypadku diabelsko upiornej czarnej stodoły. Podobać się może także układ kadrów, który chwilami zostaje rozbity, by zaprezentować w detektywistyczny sposób pewne poszlaki, informacje czy rzeczy.
Choć to jeszcze nie jest moment, by ferować wyroki, to "Gideon Falls" zachęca już samą szatą graficzną. Naprawdę ta szkicowość rysunków i te rozedrgane, dwu- czy trzykolorowe kadry ze stodołą, które na filmie przy odpowiednim dźwięku powodowałyby ciarki, są rewelacyjne. Fabularnie to się jeszcze musi rozkręcić. Mitologia świata już idzie w jakieś kosmiczne rejony i zobaczymy, jak to będzie się ze sobą lepiło, postacie mają swoje problemy, więc wypadają całkiem ludzko, a tajemnice ciekawią. Wszedłem do czarnej stodoły i na razie mogę zachęcić was do pójścia w moje ślady.
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz