T.C. McCarthy jest absolwentem Uniwersytetu Virginia i ekspertem od patentów w dziedzinie biotechnologii, a dzięki pracy w CIA w czasach natarcia amerykańskich sił na Afganistan i Irak miał okazję przyglądać się działaniom armii z punktu analityka. Posiadana wiedza i zebrane doświadczenie umożliwiły mu napisanie osadzonej w wojennych klimatach książki pt. "Genoboty", otwierającej cykl "Podziemna Wojna". Jako że przepadam za takim motywem, czym prędzej zabrałem się do lektury, by dowiedzieć się, ile warte jest to literackie dzieło.
Przedstawiona historia opowiada o losach Oscara Wendella, pragnącego sławy korespondenta, który na własne życzenie trafia w środek podziemnej walki między Ameryką a Rosją w kopalniach metali rzadkich w Kazachstanie. Stamtąd ma doskonałą okazję przyjrzeć się prawdziwemu obliczu wojny i na własnej skórze przekonać się, jak to jest stanąć twarzą w twarz z wrogiem. Niewiele czasu potrzeba, by Wendell odkrył, że ramię w ramię z regularnym wojskiem walczą genoboty – zmodyfikowane genetycznie istoty, które zostały stworzone do tego właśnie celu, a przez to odznaczają się na tle ludzi dużo większą sprawnością w boju. Wojna wojną, ale co się stanie, jeśli nawet w tak niesprzyjających warunkach wykiełkuje miłość? Tym bardziej, jeśli nie będzie to miłość czysto międzyludzka?
"Genoboty" zostały napisane łatwym w odbiorze stylem i odpowiednio dobranymi słowami. Notorycznie pojawiające się przekleństwa wydają się być na miejscu, gdyż idealnie oddają klimat rozgrywających się zdarzeń. Przez cały czas czuć towarzyszące wojnie zmartwienie, wątpliwości, strach i nieuchronność. Czyżby to powodowało, że bohater książki większość czasu spędza pod wpływem narkotyków? Wszakże wojna to nie zabawa. Samego Oscara Wendella poznajemy lepiej dzięki regularnym opowieściom o jego przeszłości, kiedy słyszał coś, czego wtedy nie rozumiał, a co stało się jasne dopiero tu – na wojnie. Z pewnością należy do tych wyimaginowanych osób, które potrafią zaintrygować czytelnika swoim zachowaniem i wizją świata.
W trakcie lektury wyraźnie widać marginalizację postaci drugoplanowych, ponieważ nie wiemy o nich praktycznie nic. Brnąc przez kolejne stronice "Genobotów" poznamy Woła, Młodego czy Brytola, ale nie mamy co liczyć, że zostaną oni z czasem dokładniej opisani. Garść podstawowych informacji i goodbye. Podobnie ma się sytuacja z miejscami, w których przebywają bohaterowie – wioskami i miastami w Kazachstanie, Uzbekistanie, Turkmenistanie czy Iranie. Zostały one przedstawione pobieżnie, zatem wiele opierać się będzie na własnej wyobraźni.
Muszę przyznać, że nie najlepszym rozwiązaniem są pojawiające się często przerwy w tekście – nieraz raptem po stronie czy dwóch. Ze względu na to odnosi się wrażenie, że ledwo akcja zdążyła się rozkręcić, a już hamuje i niebawem zaczyna się od nowa. Szybko przyszło mi na myśl, że oddaje to idealnie jazdę osobowym pociągiem. Start. Stop. Start. Stop. Wszystko to sprowadza się do konkluzji, że "Genoboty" są zaiste amerykańską książką – lekką, płytką i idealną do szybkiej lektury, bliźniaczo przypominającą gry komputerowe, które pojawiają się ostatnimi laty. Nikt nie wymaga od nich, by były bogate w dialogi i wydarzenia fabularne, a jedynie mają się nadawać do tego, by włączyć je na 15 minut, strzelać przed siebie, nie zastanawiając się, po co i do kogo – podobnie z tą lekturą. Niby wszystko zostało opisane, a w rzeczywistości wiele nie wiemy. Myślę, że w amerykańskim środowisku nikomu to nie przeszkadza, przecież who cares.
W krótkim podsumowaniu pragnę podkreślić, że "Genoboty" to mimo wszystko dobre 460 stron zawierających ciekawą opowieść, z wartką akcją i potrafiącą zaskoczyć fabułą. Książka ta idealnie nadaje się do czytania "z doskoku" – gdy tylko znajdzie się wolną chwilę, można przebrnąć te kilka stronic i dowiedzieć się czegoś nowego o przygodach Oscara Wendella. O przerwy w tekście trudno nie będzie. Obecnie nie pozostaje mi nic innego, jak cierpliwie poczekać do dnia, w którym zostanie wydany drugi tom serii "Podziemna wojna", a wam polecić tę część. Spocznij, obywatelu.
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz