Nawet coś naprawdę fajnego, w nazbyt skondensowanej formie, może być w nadmiarze męczące. Ponoć wszystko jest trucizną, jest to tylko kwestia dawki.
Garfield to doprawdy urocza sprawa. Sympatyczny wizualnie kocur z podejściem do życia, w którym wielu ludzi odnajdzie siebie. Prawdopodobnie na tym polega jego fenomen. Jest to humor wyjątkowo celnie odnoszący się do rzeczywistości. Człowiek ma nie tyle tarzać się ze śmiechu, co uśmiechnąć się.
Dwunasty tom zbioru "Tłustego Kociego Trójpaka" zawiera serie "Garfield żyje pełnią", "Garfield karmi kota" i "Garfield. Maska żarłocznej śmierci". Występuje w nich oczywiście tytułowy wredny i leniwy kocur oraz jego fajtłapowaty pan, przygłupi pies Odie, pająk czy mysz. Nie brak również stałych motywów ich życia. Perypetie poznajemy w kolejnych kilkukadrowych scenkach rodzajowych. Poziom humoru w tym komiksie jest różny: od naprawdę zabawnych anegdot, w których człowiek odnajduje w jakiś sposób siebie, przez motywy zrozumiałe, acz obce, po zwykłe "suchary".