Nawet coś naprawdę fajnego, w nazbyt skondensowanej formie, może być w nadmiarze męczące. Ponoć wszystko jest trucizną, jest to tylko kwestia dawki.
Garfield to doprawdy urocza sprawa. Sympatyczny wizualnie kocur z podejściem do życia, w którym wielu ludzi odnajdzie siebie. Prawdopodobnie na tym polega jego fenomen. Jest to humor wyjątkowo celnie odnoszący się do rzeczywistości. Człowiek ma nie tyle tarzać się ze śmiechu, co uśmiechnąć się.
Dwunasty tom zbioru "Tłustego Kociego Trójpaka" zawiera serie "Garfield żyje pełnią", "Garfield karmi kota" i "Garfield. Maska żarłocznej śmierci". Występuje w nich oczywiście tytułowy wredny i leniwy kocur oraz jego fajtłapowaty pan, przygłupi pies Odie, pająk czy mysz. Nie brak również stałych motywów ich życia. Perypetie poznajemy w kolejnych kilkukadrowych scenkach rodzajowych. Poziom humoru w tym komiksie jest różny: od naprawdę zabawnych anegdot, w których człowiek odnajduje w jakiś sposób siebie, przez motywy zrozumiałe, acz obce, po zwykłe "suchary". Lubię Garfielda, choć nie zaliczam się do jego fanów. Jestem prostym człowiekiem, zobaczę zabawny motyw z nim, to podniosą mi się kąciki ust. Muszę go jednak dawkować sobie ostrożnie, gdyż tak zmasowana ilość historii z tym kocurem... przytłoczyła i zwyczajnie znudziła. Nie jest to komiks, który należy czytać na raz od deski do deski.
Czytany jednym ciągiem Garfield może stać się drażniący. Wiele z opowiastek jest na jedno kopyto, bohaterowie komiksu są wszakże prostymi i schematycznymi postaciami. Do tego usposobienie Garfielda, które wydaje się zabawne w dozowanej ilości, w podobnym koncentracie staje się przewidywalne i nużące. Tymczasem kocur ten czytelnika najlepiej bierze, tak sądzę przynajmniej z własnych wyrażeń, podobnie jak pakuje w jakieś kłopoty swojego pana – w sposób nieprzewidywalny, z zaskoczenia.
Wydanie jest adresowane, w mojej ocenie, do fanów Garfielda, szczerze darzących miłością tego wrednego rudzielca. Kto jednak ogólnie kojarzy ten motyw, może nawet go lubi, ale jakoś nie szaleje za nim, powinien się zastanowić – nie jest to tani zakup. Edycja raczej dla koneserów. Jakość wydania – twarda oprawa, dobry i gruby papier oraz ciągłość serii nadają mu charakter kolekcjonerski. Wystawiam zatem ocenę 5/10, niemniej jej uzasadnienie jest złożone. Dla miłośników Garfielda powinna być to dobra zabawa. Niejeden mógłby dać nawet dychę. Dla przypadkowej osoby, mogłaby to być o wiele niższa nota dla nietrafionej "inwestycji". Jeśli przypadnie on komuś do gustu, to jednak z całą pewnością nie raz będzie jeszcze do niego wracał.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz