Zamawiam jeszcze opisy umiejętności do Divinity II
Zamawiam jeszcze opisy umiejętności do Divinity II
Będąc cały czas w pociągu...
Vitanee: Noire, patrz! Pociąg się zatrzymuje! Ciekawe, gdzie jesteśmy? To miasto... coś mi przypomina. O, zobacz – jakiś festyn? Chodźmy, może ktoś pomoże nam wrócić do domu...
Noire Panthere: Hmmm. Wiesz, nie liczyłabym na niczyją pomoc, bo stara prawda mówi, że najlepiej liczyć na siebie. Ale tak sobie myślę, jeśli festyn, to pewnie jakieś zwierzęta tam będą. W klatkach. Tylko tego brakuje, by za mną ganiano, bo "uciekłam". Parsk. Chcę mieć spokój. Idź pierwsza, za chwilę do ciebie dołączę, jakoś cię znajdę.
Jedzie, jedzie rycerz z dali,
młody rycerz w lśniącej stali,
a po hełmie laur mu pnie się,
dank i chwałę z pola niesie.
Festyn jak festyn. Wszędzie tłum, tłok, kolorowe namioty, chorągiewki. Tu jakiś zaklinacz węży, tam połykacz ognia, gdzie indziej grupka akrobatów, trupa aktorów, egzotyczna zwierzyna pozamykana w klatkach, arena na walki kogutów. I największa atrakcja tego miejsca – pole turniejowe. Rycerze w lśniących zbrojach bezlitośnie wysadzali się wzajemnie z siodeł, czasem przechodząc do mniej finezyjnego okładania się toporami tudzież mieczami po łbach. Trybuny okalające to pole były wręcz przepełnione – nie tylko notablami, ale i damami, które z chęcią oddawały wstążki swym rycerzom. W tym właśnie zgiełku czarodziejka oczekiwała Pantery.
V: No i gdzież ta kocica się podziała? Czy naprawdę tak trudno jest znaleźć drogę z peronu do... tego miejsca?
N: Nie, nie tak trudno, moja droga. Nie poznajesz mnie? A tak, racja, "pożyczona" suknia z namiotu jednej z tych wydelikaconych panienek, która i tak na mnie leży lepiej, brak futra i ogona... Nie ma to jak solidna zmiana image'u. Co nie zmienia faktu, że wolę cztery łapy, miast dwóch nóg. Oj, marne te ludzkie ciała, marne. I tak niedoskonałe w swej formie!
V: No, nie... Nie wierzę własnym oczom! To... ty? Jesteś w stanie zmieniać skóry?! To dlatego napisałaś ostatnio o tym felieton, który Jezid opublikował w Filozofii Dnia Siódmego!
N: No, ja. I oczywiście, że mogę zmieniać. Nie sądzisz chyba, że tak doskonała istota jak ja, będąca czarną i do tego gadającą panterą, nie posiada pewnego, hmmm... kamuflażu, którego wymagają niektóre sytuacje. Chociażby takie jak ta. No nic, w razie czego, swobodnie mogę wysunąć pazury i zarysować czyjąś śliczną buźkę. Właśnie, gdzie my właściwie jesteśmy? Wprawdzie mam pewne podejrzenia, ale...
V: Widzę jakieś chorągwie. Pomyślmy, jeleń w koronie na żółtym tle, czyż to nie Baratheonowie? A tam, lew na szkarłatnym tle – Lannisterowie? Noire, chyba trafiłyśmy do Westeros..
N: Czyli tak, jak myślałam. Na Bastet. Lubię sobie poczytać o wydarzeniach w tym świecie, ale znaleźć się tu nie chciałam. Jeszcze zostanę wplątana w jakąś intrygę i po co mi to? W każdym razie, wygląda mi to na turniej w dzień imienia pewnego... ekhm, niemiłościwie panującego blondasa. Albo na cześć Eddarda, bowiem całkiem sporo osób ogląda to widowisko, prawie jak otwarcie nowego sezonu "Gry o Tron".
V: Masz rację. Już lepiej nam było w Skyrim. Zwłaszcza że teraz świetnie byśmy sobie poradziły, dzięki Courunowi, który poprzez moc daną mu od Lolth spisał solucję i recenzję do DLC o tytule "Dawnguard".
N: Tjaa... O, spójrz. Co to za zbiegowisko? Ach tak, to chyba słynny minstrel, widać pięknie bajdurzy. Ciekawe, czy to jego własna opowieść, czy może ją komuś skradł? Co mi przypomina wywód Rangera Krzysia o gotowcach, opublikowany w Piątku z eRPeGiem. Oraz pewną Nową Niekończącą Się Opowieść, będącą z pewnością niemałym wyzwaniem dla początkujących rybałtów.
V: Patrz, jacy dziwni ludzie, można by powiedzieć, że dziwolągi. Nie przypominają ci kogoś? Ta niebieska wygląda na Mystique, a tamten z blachami między palcami jak Wolverine. Czy to przypadkiem nie trupa przygotowująca się do spin-offu X-Menów? A tam? Noire, tam chyba odbywa się jakaś egzekucja! A ten mały to-słowo-nie-chce-mi-przejść-przez-gardło król się z tego cieszy! Czy to przypadkiem nie jest wujek naszego Harry'ego z pociągu? Sławetny więzień Azkabanu, Syriusz Black!
N: Zabawne, jak twórczość naszych redaktorów oddziałuje na światy, w których jesteśmy. Dałabym sobie głowę uciąć, że to Audrey napisała recenzję książki o tytule "Harry Potter i więzień Azkabanu". No nic, Potter jechał z nami pociągiem, to pewnie mu pomoże. I doprawdy, nie mam pojęcia, jak wy, ludzie, wytrzymujecie bez futra i chodzicie wyłącznie na tylnych łapach. To takie krępujące! Chyba Tyrael coś o tym wie, bo zdaje się, że został zamknięty w takim ciele. Co mi przypomina o tekście Wiktula, opisującym książkę "Diablo III: Nawałnica Światła".
Idą w szranki całą zgrają,
laury twoje sen im mącą,
ciebie tylko tam czekają
hej, rycerzu z zbroją lśniącą.
V: Nawałnica, powiadasz? Ja za to widzę, jak tam się nawalają mieczami. Czy to walki drużynowe? I kogóż my tam mamy? Drużyna z Dragon Age'a, a w składzie: wściekły Anders, nieakceptowana Merril, niewzruszona Avelina, mściwy Fenris, awanturnicza Izabela i w końcu... wyborowy strzelec Varrik. O tych bohaterach opowiadają legendy!
N: Tak, tak. Mnie jednak – bardziej od tych walk – interesują te jajka. Hmmm, nikt ich nie obserwuje... Poczekaj chwilę. Ha, mam, smocze jajo! Chodźmy, wyklujesz je z pomocą swej magii, przyspieszysz wzrost pisklaka i w końcu się stąd wydostaniemy. Swoją drogą, nie masz może przypadkiem ochoty odpocząć od tych szalonych przygód? Proponuję odlecieć DALEKO, gdzieś, gdzie będziemy miały smażonych jajek i zająców z rusztu pod dostatkiem. I do tego święty spokój, oczywiście.
Jak kocica rzekła, tak też zrobiły. Szybko opuściły teren festynu, by nie musieć uciekać w popłochu przed poszukiwaczami zabranego jajka. Szczęściem, w Westeros o najróżniejsze kryjówki nietrudno, dzięki czemu mogły w spokoju stać się właścicielkami nowowyklutego smoka i opuścić tę piękną, aczkolwiek surową krainę, by pojawić się w całkiem innym miejscu... ale dopiero za dwa tygodnie.
Na skróty: