Cztery lata temu w 2006 roku podczas targów E3 oficjalnie zapowiedziano Final Fantasy XIII, a tym samym rozpalono wyobraźnię oddanych fanów serii. Każdy z nich (w tym i ja) zastanawiali się, co tym razem szykuje nam Square Enix. W ubiegłym roku tytułem mogli cieszyć się Japończycy, ale i europejscy gracze mają dziś swoje święto. Od godzin porannych na polskich sklepowych półkach i witrynach można ujrzeć charakterystyczne inicjały FF. Co sprytniejsi (czyli ja) uruchomili swoje kontakty i zapewnili sobie pewne pudełko spod kontuaru, by nie przepychać się w tłumie zapaleńców.
Teraz kilka słów o tym, co w tej grze mnie najbardziej pociąga – fabule. Rozgrywa się on w świecie zwanym Pulse i kręci się wokół fal'Cie – mechanicznych istot z boskimi mocami stworzonymi przez niejakiego Stwórcę. Osoby naznaczone przez nie noszą miano l'Cie. Są oni w pewien sposób niewolnikami tych pierwszych, gdyż muszą wykonywać wyznaczone przez nie cele, które nie zawsze są jasne. Naznaczeni posiadają również zdolność przyzywania Eidolonów, które są na ich usługi i mogą pomóc w walce. Jednakże jeżeli l'Cie zginie przed wykonaniem zadania lub skończy się czas na jego wypełnienie, stanie się potworem – Cie'th. Nagroda za wykonanie zlecenia również nie jest zbyt pocieszająca, gdyż na zawsze staniemy się kryształem.
Tak dochodzimy do głównej postaci FFXIII – Lightning, której nie podoba się taka wizja, szczególnie, że jej własna siostra została naznaczona. Niestety i sama główna bohatera otrzymała znak l'Cie. To zmusza Lightning do odnalezienia fal'Cie odpowiedzialnego za cały galimatias. W wyniku wielu wydarzeń napotkane przez nią postacie również stają się l'Cie, a tym samym wrogami ludzkości, gdyż ich celem jest doprowadzenie do upadku Cocoon.
Prawda, że ciekawie? Więcej szczegółów poznacie grając w samą grę, ale by ją mieć, trzeba ją oczywiście nabyć. Polskie sklepy oferują nam specjalną Edycję Kolekcjonerską, o której już informowaliśmy, a to wszystko za 259.90 PLN lub tą okrojoną za 189.99 PLN.
Mam również wiadomość, chociaż nie wiem, czy złą, czy dobrą. Od kilku miesięcy krąży plotka, że trzynasta odsłona miałaby być ostatnią robioną przez stary zespół. Może to spowodować odświeżenie fabularne, na którego brak ostatnio narzekali recenzenci, ale również upadek serii. Jednak nie należy być złym prorokiem i pozwolić sobie na chwilę nostalgii, a więc na zakończenie prezentujemy wam półgodzinny film przedstawiający historię serii Final Fantasy (aż się łezka kręci w oku).
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz