Expedition Zero

2 minuty czytania

Jaką tajemnicę skrywają w sobie bezkresy Syberii?

Ekspedycja w głąb niej może zaskoczyć – wybierz się na nią już wkrótce w "Expedition Zero". Do tego czasu musi zaś wystarczyć udostępnione demo...

Expedition Zero

Spośród horrorów najlepsze są te gry, gdy nasz protagonista jest uzbrojony. Zaburza to tradycyjny układ. Kto jest łowcą, a kto zwierzyną? Potwór czy niefortunnie dobrana przez niego ofiara? Granica jest płynna, a obie strony balansują na niepewnej linie. Tak dobrze odczuć to można było właśnie w "Expedition Zero", gdzie obie strony wydają się być odpowiednio zbalansowane.

By nastraszyć gracza, twórcy zmobilizowali wszelkie elementy składające się na grę. Wykorzystali w tym celu dźwięk, grafikę i mechanikę rozgrywki. Boimy się niekoniecznie tego, co widzimy – nasz strach wydaje tylko odgłos, grasuje wśród drzew, czekając na okazję. My zaś nie chcemy go nie-ujrzeć. Nas przeraża właśnie to, że go nie widzimy. Generalnie charakterystycznym rysem naszych antagonistów jest brak takowego, a przynajmniej trudno go wyrazić słowami. Trudno nam zatem z czymś skojarzyć te byty, spersonifikować. Chcemy przed tym czymś uciec lub ujrzeć i trafić, byle tylko zaniknęła owa niepewność co do naszego bezpieczeństwa. Nasz lęk to lęk przed tym, nad czym nie mamy żadnej kontroli, a walka z nim jest zarazem próbą opanowania sytuacji.

W trakcie rozgrywki podczas kontaktu z bytami anomalnymi obraz ulega zaburzeniu. Trudno jednak określić momentami, na ile to sprawka sił nieczystych, a w jakim stopniu lęk protagonisty. Czasem deformacje obrazu łączą się z zawieją śnieżną, więc można ulec pomyłce, czy jesteśmy zagrożeni, czy to tylko pogoda płata nam figla.

Innym interesującym zaburzeniem obrazu, jakiego możemy doświadczyć, jest jego charakterystyczne drżenie, gdy naszemu bohaterowi jest zbyt zimno. To zarazem ostrzeżenie i znak, że czas się ogrzać. Możemy to uczynić rozpalając ogień w piecyku czy w beczce, o ile je znajdziemy. Skoro walczymy o przetrwanie na Syberii, czynnik pogodowy jako element wyzwania nie mógł zostać pominięty.

Expedition Zero

Samo umiejscowienie rozgrywki to zaleta sama w sobie. Syberia nie wydaje się zanadto wyeksploatowaną przestrzenią, a kryje w sobie pewną tajemniczość dla osób spoza niej. Niestety, to, co ujrzałem w demo, skromnie ujmowało ten temat. Czy tak będzie od strony estetycznej wyglądać cała gra, czy może twórcy dalej pokusili się już o lepsze krajobrazy? Odpowiedź na to pytanie nadejdzie dopiero wraz z premierą.

Expedition Zero

Crafting jak na surwiwal jest bardzo ubogi. Nie budujemy bowiem bazy, a jedynie ulepszamy swój ekwipunek. Naszym schronieniem nie możemy w żaden sposób zarządzać, podobnie jak obozowiskami, z których korzystamy po drodze. Jedynym zaprezentowanym modelem broni jest stary karabin Mosin, mozolnie ładowany nabój po naboju – a przynajmniej na tyle natrafiłem, eksplorując udostępnione publicznie dla wszystkich chętnych demo.

Przedstawiona wersja demonstracyjna naprawdę mnie urzekła. Raz po raz odczuwałem to nieprzyjemnie przyjemne uczucie w klatce piersiowej, a każdy stuk w mieszkaniu podczas wyprawy w las przyprawiał mnie o – przysłowiowy oczywiście tylko – zawał serca. "Expedition Zero" może wyglądać szczególnie obiecująco zwłaszcza dla fana klimatów serii "S.T.A.L.K.E.R." czy "Metro", względem których wydaje się pokrewne.

Premiera "Expedition Zero" już 24 marca.

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...