Elden Ring: Droga do Złotego Drzewa #01

2 minuty czytania

Najmroczniejszy świat w swym najkomiczniejszym wydaniu – oto "Elden Ring: Droga do Złotego Drzewa #01".

Elden Ring

Komiks na podstawie gry komputerowej nie jest żadną nowością. Jednak spojrzenie, które prezentuje Nikiichi Tobita w "Elden Ring: Droga do Złotego Drzewa #01", wydaje się być świeże. Odpowiedzialny za rysunek i fabułę autor dzieła postanowił bowiem swobodnie zaadaptować świat i mechanikę mrocznego, growego "Elden Ringa" studia FromSoftware na... komedię fantasy? Owszem, to dokładnie uczynił! Czy taka kombinacja jest w ogóle możliwa?

Protagonistą mangi uczyniony został dosłowny gołodupiec imieniem Zmateo. Nie potrafię znaleźć innego słowa, skoro trafił on do tego świata w samych gatkach, które jeszcze na dodatek mu się rozpadają. W takim to stanie odnaleziony został przez Melinę – notabene, kurczę, strasznie niefortunne w języku polskim to imię! – przywiedzioną do niego za sprawą Strugo. Ona sama nie jest do głównego bohatera przekonana, właściwie, to wręcz przeciwnie, lecz on ma pewność – oto objawił się przyszły hegemon.

Tym oto sposobem rozpoczyna się przygoda, która nawet komuś, kto tylko zna fabułę "Elden Ringa" wyłącznie pobieżnie i ze słyszenia, brzmi jako ewidentna parodia pierwowzoru. Nie jest to jednak wtórne, czy kopiujące, a zdecydowanie twórcze bawienie się koncepcją oryginału, na który możemy teraz spojrzeć z zupełnie innej perspektywy.

Przygoda dopiero się rozpoczyna! Co oferuje nam pierwszy tom? Na razie "przechodzimy" przez tutorial. To tutaj Zmateo poznaje po raz pierwszy Melinę, natrafia na Łatę, a wreszcie wyprawia się do zamku Godricka Zszywańca. Bohater mierzy się z pierwszymi przeciwnikami, które to starcia obierają dość nietypowy dla tego uniwersum obrót. W przypływie olśniewającego pomysłu – tych bohaterowi, jak przystało na osobnika z niską inteligencją, nie brakuje – igra również z boginią z tego świata. Mierzy się także z przedziwnymi problemami świata przedstawionego, które bywają japońsko-perwersyjne.

Humor tej w gruncie rzeczy komedii zasadza się na absurdzie, gdzie parodiowana jest fabuła i mechanika pierwowzoru oraz znane nam z gry postacie. Pojawiają się też żarty oparte o przebicie czwartej ściany, co wcale jakimś szczytem dowcipu nie jest, lecz tu czynione jest całkiem zgrabnie. Głównego bohatera uczyniono skończonym durniem i naiwniakiem, nadto osobnika który nie ma najmniejszego pomysłu na to, co ze sobą w tym świecie zrobić, nie mówiąc o jakimkolwiek konstruktywnym planie. Sprawia to, że nieraz pakuje się w kolejne problemy.

Kolejną rzeczą, o której nie sposób nie wspomnieć, jest piękna w swych detalach kreska tej mangi. Według mnie jest ona na pograniczu japońskiego i europejskiego komiksu, pozostając jednak zdecydowanie bliżej tej pierwszej i przy tym dobrze oddaje szatę graficzną gry. Artysta uwagę poświęcił zarówno bohaterom, jak i krajobrazom.

Według mnie, pierwszy tom "Elden Ringa" to piękna wizualnie oraz zabawna w treści komedia fantasy. Swobodnie i śmiało bawi się ona światem pierwowzoru, tworząc jednak samodzielną opowieść. Umiejętne poprowadzenie fabuły i kreski czyni tę mangę zarazem dziełem bardzo przystępnym każdemu. Można ją śmiało polecić zarówno komuś, kto nie grał w ten hit FromSoftware, jak i dla kogoś nieprzekonanego do mang.

POST SCRIPTUM

W dniach 13-27 marca 2025 rabat z kodem GAMEEX20 w wysokości 20% ceny okładkowej na serie:

-Międzygatunkowi recenzenci

-Elden Ring (manga)

W sklepie yatta.pl

Dziękujemy firmie Studio JG za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
9
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...