Wydawnictwo Lost In Time w swoim trzecim albumie zabiera czytelników do świata Dzikiego Zachodu. "Calamity Jane" opowiada historię amerykańskiej rewolwerowczyni, która jest autentyczną postacią z kart historii.
Życie kobiet w XIX wieku na Dzikim Zachodzie nie należało do najłatwiejszych. To świat zdominowany przez mężczyzn, w którym przemoc jest na porządku dziennym. Boleśnie przekonuje się o tym 16-letnia Martha Cannary, pracująca w domu publicznym i choć nie w roli prostytutki, to nadal wzbudzająca zainteresowanie zezwierzęconej klienteli. W międzyczasie w okolicy pojawia się łowca głów, Dziki Bill, a na wyższych szczeblach dochodzi do szemranych biznesowych układów.
Thierry Gloris buduje dosyć rozwiniętą fabułę jak na 56-stronicowy album. To się chwali, bo dzięki temu czuć, że akcja rozgrywa się w większym świecie, niż dane jest nam to oglądać, z różnymi korelacjami i postaciami – nie do końca znanymi. Wrażenie opiera się więc na sugestii wywoływanej liczbą wątków – właściwie serię można byłoby pociągnąć z tymi bohaterami na kilka tomów (ostatecznie historia Calamity Jane i Dzikiego Billa kończy się szybciej, bo już w drugiej odsłonie).
"Calamity Jane" wpisuje się w krąg historii o silnych kobietach, które muszą wziąć sprawy w swoje ręce, bo nikt inny nie upomni się o sprawiedliwość. To więc opowieść o przetrwaniu wymagającym przystosowania się do okoliczności w formie tak biernej (godzącej się na wykorzystywanie), jak i aktywnej (w postaci sprzeciwu). Wydarzenia mają w sobie dramatyzm ze względu na trudne położenie Marthy i bezwzględność mieszkańców Dzikiego Zachodu.
Ilustracje dobrze obrazują ten brudny świat za sprawą ponurej kolorystyki, starannie kreślonych scenerii i fragmentów przemocy – choć te ostatnie nie są jakoś bardzo drastycznie ukazywane, więc nieco tonowałbym entuzjazm zwolenników krwawego Tarantinowskiego stylu (Djaaango!). Co ciekawe, w pewnym momencie pojawiają się sceny kojarzące się z Lovecraftem (macki z głębin), a innym razem ktoś w szale przybiera wręcz demoniczną twarz. Wyróżnia to album, który poza tym jest realistyczny i przyziemny. Poza tym te elementy dają wyjątkowy wgląd w odczucia bohaterki.
"Calamity Jane" to udane wejście w świat Dzikiego Zachodu. Nie ten mitologiczny, gdzie dzielni kowboje z poważnymi minami pokonują złych gości, lecz brutalny i przykry, prezentowany z kobiecej perspektywy. Historia jest inspirowana prawdziwą postacią, co dodaje jej atrakcyjności. Dla fanów westernowych klimatów w miarę realistycznym wydaniu.
Dziękujemy wydawnictwu Lost In Time za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz