Dobra przygoda wymaga odpowiedniej mieszanki światła i mroku. Tym samym możemy mieć do czynienia z bardziej pogodną fabułą albo z dark fantasy. Nie ma sensu wskazywać, która z konwencji jest lepsza. Przykładem mroczniejszej historii może być pierwszy tom "Teatru Węży" pióra Agnieszki Hałas – noszący tytuł "Dwie karty".
Był czas, kiedy światem rządziło dziewięciu bogów. Panowały wówczas pokój i harmonia. Potem jednak przybył potężny wróg, który pragnął jedynie destrukcji. Bogom udało się go pokonać i naprawić zniszczenia, których dokonał, ale podjęty wysiłek sprawił, iż postanowili opuścić swoje stworzenie. Zanim odeszli, podarowali mu jeszcze ostatnie dary – osłonę przed innymi sferami istnienia, zwaną Zmroczem, oraz magię: srebrną i czarną, które były odłamkami ich własnej mocy. Niestety, w ostatnie dzieło wkradła się niedoskonałość: Zmrocze okazało się kapryśne, zaś czarna magia uległa skażeniu.
Miasto Shan Vaola, położone nad Zatoką Snów, jest dość nietypowym miejscem. Zawdzięcza to rozległej sieci tuneli i podziemnych komór tworzących Podziemie oraz zarządowi srebrnych magów. To właśnie tutaj pewnego dnia zostaje znaleziony na wpół oszalały i cierpiący na amnezję człowiek z tajemniczymi bliznami. Kryjąc się w świecie, w którym stykają się: przestępcy, homunkulusy, demony i zbrodnicze plany, dręczony przez przebłyski wspomnień bohater powoli odkrywa swoje talenty i szykuje się do dołączenia do rozgrywki, która ma większe znaczenie, niż można by się spodziewać.
W "Dwóch kartach" nie ma równowagi w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. Zamiast typowego podziału na dobro i zło bądź porządek i chaos, o wszystkim decyduje Zmrocze i stan jego równowagi – Ekwilibrium. Podtrzymanie status quo jest w tym wypadku bardzo kłopotliwe, ponieważ Zmrocze ze swojej natury często doświadcza różnego rodzaju zaburzeń, a te mogą zostać wzmocnione przez działania ludzi. Kontrolę nad zachowaniem balansu sprawują użytkownicy srebrnej magii, których poczucie obowiązku ze względu na kapryśność tego, co strzegą, jest dość elastyczne. Dopóki nie mają do czynienia z większymi zaburzeniami, magowie są gotowi tolerować naprawdę wiele. Dopiero gdy dochodzi do zachwiań, które mogą mieć tragiczne skutki dla świata materialnego, starają się je ograniczać na różne sposoby. Robią to zarówno metodami bezpośrednimi, czyli odprawiając różne rytuały, a także pośrednio: ścigając kryminalistów, których dotąd tolerowali, i wydając na nich surowe wyroki.
Postać głównego bohatera to również wyjście poza pewne schematy. Początkowo wydaje się obłąkany, ale powoli wychodzi z tego stanu i zdaje sobie sprawę, że nie pamięta swojej przeszłości. Z czasem poprzez różne sytuacje odkrywa swoje umiejętności, a wraz z nimi fragmenty wspomnień. Jednak to jego czyny definiują go najlepiej. Ze względu na swój dar i związany z nim ciężar, który wiąże się z koniecznością życia w półświatku, jest pozbawiony złudzeń co do świata. Mimo to stać go na dobroć wobec bliźniego i twardo trzyma się kodeksu, którego musi przestrzegać każdy obdarzony magicznym darem. Warto też pamiętać, że wraz z upływem czasu otrzymujemy odpowiedzi na pytania o protagoniście, jednak tylko ich część, co jeszcze bardziej zachęca do dalszej lektury.
Książkę zapowiada intrygujący opis fabuły i pochwalne teksty kilku naprawdę dobrych polskich autorów, między innymi Roberta M. Wegnera. Buduje to duże oczekiwania i trzeba przyznać, że powieść nie sprawia zawodu. Czyta się przyjemnie: nie nudzi, czasem bawi, a innym razem wprowadza w ponury nastrój. Świat jest bardzo żywy, a nowe informacje o nim i fabule wzmacniają apetyt na więcej. "Dwie karty" nie zmienią ani gatunku, ani czytelnika, ale mogą zapaść w pamięć.
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Dodaj komentarz