W nowo wydanej u nas serii Jeffa Lemire'a zostaje przedstawiona potencjalna przyszłość ludzkości. Dużą rolę odgrywają w niej roboty, darzone nieufnością po pewnym szczególnym wydarzeniu...
Zaatakowali Żniwiarze. Tajemnicze i zaawansowane technologicznie roboty pozostawiły po sobie wiele ofiar i zniszczeń, lecz nie wiadomo, skąd się wzięły i czy jeszcze wrócą dokończyć swojego dzieła. Ludzie wyładowali gniew na androidach, które pomagały im w codziennym życiu, do czego zostały stworzone. 10 lat później w jednej z kolonii wybudza się Tim-21 – i staje się obiektem pożądania różnych osób.
Skoro bohaterem jest robot o osobowości dziecka, to można spodziewać się opowieści o samotności, potrzebie bliskości oraz poruszenia kwestii, czy maszyna może czuć. Autor w wątku Tima-21 nie dochodzi do odkrywczych wniosków, ale za to serwuje nam poruszającą historię z wrażliwą postacią w centrum wydarzeń. Jej przeszłość ma dramatyczny charakter, a przyszłość skrywa niejedną tajemnicę. Jednak Jeff Lemire nie przytłacza czytelnika emocjami – powiedziałbym nawet, że celowo je tonuje, celowo niektóre zdarzenia tylko lekko zarysowuje, żeby nie uczynić z "Descendera" ckliwego komiksu.
"Blaszane Gwiazdy" to także interesujące przygodowe SF. Szybko klaruje się główna sprawa, a postacie mają potencjał do stworzenia zgranej drużyny. Tylko wcześniej będą musiały trochę przejść i zacząć sobie ufać, do czego potrzebne będzie poznanie pozostałych członków grupy. To jednak wciąż pieśń przyszłości, ponadto wcale nie taka pewna. Trudno powiedzieć, w jakim kierunku pójdzie fabuła, bowiem bohaterowie są niejednoznaczni, a Jeff Lemire jest skłonny do stawiania ich w niebezpiecznych sytuacjach.
Charyzmatyczna kapitan Telsa i ojciec nowoczesnej robotyki, czyli doktor Quon, jako osoby obdarzone ludzkimi przywarami szczególnie absorbują uwagę. To ciekawa i jakże różna dwójka bohaterów – Telsa jest nieustraszona, zdecydowanie zasługuje na swój tytuł, natomiast Quon przeciwnie – szybko tchórzy i wygląda niechlujnie. Najchętniej śledzi się wymiany zdań właśnie między nimi, ale dialogi empatycznego, młodego Tima-21 z mechanicznymi towarzyszami nie pozostają daleko w tyle. Ogólnie charaktery skrojono tak, żeby budziły sympatię.
Żniwiarze stanowią wielką zagadkę, podobnie jak i sam Tim-21. Zainteresowanie oczywiście służy przyjemnej lekturze, choć budowane jest na dość standardowych elementach. Co prawda już w "Blaszanych Gwiazdach" autor potrafi zaskoczyć, jednak widać, że to dopiero początek. Za to oryginalnie wyglądają realia, niekoniecznie w relacjach między ludźmi a robotami. Bardziej chodzi tu o nadanie światu jakiejś historii, a także stworzenie różnych ugrupowań, napiętej sytuacji i nazw własnych. Trzeba również docenić pracę Dustina Nguyena, który narysował i pokolorował komiks. Chłodne, akwarelowe barwy, nieszczędzenie bieli oraz rozpiętość kadrów dają efekt zanurzenia się w pięknym, obcym uniwersum. Przy kreacjach postaci zadbano o przydanie im konkretnych cech (poważny wyraz twarzy Telsy i jej charakterystyczne czerwone włosy czy fantastycznie pokazana brudna banda złomiarzy).
"Blaszane Gwiazdy" to początek wybornie zapowiadającej się przygody. Jeff Lemire napisał intrygujących i niejednoznacznych bohaterów, ale nie zapomniał także o paru tajemnicach i pasjonującym świecie przyszłości, który dopiero przyjdzie nam głębiej poznawać. Jego scenariusz w połączeniu z pięknymi, chłodnymi i świetnie oddziałującymi na wyobraźnię planszami Dustina Nguyena daje bardzo dobry efekt. Polecam i czekam na więcej.
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz