DC Comics: Pokolenia

2 minuty czytania

Niejeden raz twórcy komiksów krzyżowali w swoich opowieściach losy bohaterów różnych uniwersów. Często sprawiało to wrażenie koncepcji wprowadzanej niejako "na siłę", lokowania innych produktów danej marki. Tym razem DC Comics poszło o krok dalej...

DC Comics: Pokolenia,okładka

Tajemniczy Dominus niszczy strukturę czasu, a wraz z nią światy DC. Bohaterowie wszystkich uniwersów łączą siły, aby go powstrzymać. Pierwsza część komiksu była trudna w odbiorze przez swój chaotyczny charakter. Czy (i jak) autorzy z tego wybrną? Rozwój wydarzeń rozwiał moje obawy. Nieład był zaplanowany i kontrolowany. W ostatecznym rozrachunku fabuła była przyjemna w odbiorze, a kolejne strony płynęły same, bez momentów czytelniczego zmęczenia. Z drugiej jednak strony, równie gładko historia ta wypada z pamięci, pozostawiając w niej jedynie same ogólniki.

Herosi byli mi zupełnie obojętni. Nie wnosili żadnych wartych uwagi wartości. Nie pojawiły się żadne wypowiedzi, które zapadłyby w moją pamięć. Zabrakło choćby jednego wyjątkowego momentu, poza może dobrym wstępem z Batmanem. Lepiej powiodła się kreacja głównego antagonisty. Dominus Jest dziwną postacią o tajemniczych – początkowo – motywach, które później kontrastują z jego mocami oraz podejmowanymi działaniami. Okoliczności które uczyniły go "tym złym" nie zostały w pełni wyjawione, pozostawiając tak lubianą przeze mnie przestrzeń niejasności i domysłów. A jednak potencjał Dominusa nie został w pełni wykorzystany. Jest on postacią dającą sposobność do głębszego, wręcz egzystencjalnego namysłu. Jeśli nawet coś takiego się pojawia, ginie to w natłoku akcji i hordy superbohaterów niweczących jego zamiary. Być może to właśnie on byłby świetnym (anty)bohaterem komiksu, punktem ciężkości fabuły. Intencje autorów były najwyraźniej inne. Historia z założenia miała być raczej prostą, superbohaterską bajką.

Próba zrecenzowania oprawy graficznej większości wydawanych dziś komiksów jest frustrująca. Wiedzie ona do przykrej konstatacji, recenzenckiego autoplagiatu na poziomie nieomalże "kopiuj-wklej". Oprawa jest rzemieślnicza, jej autorzy dostali swoje zadanie i je wykonali – chyba już to gdzieś pisałem, nawet niejeden raz. Wszystko jest ładne i dobrze zrobione, bywają sceny nastawione na akcję oraz takie, które miały być smutne – te ostatnie w efekcie końcowym raczej średnio wykonały swoje zadanie. Wszystko to wydaje się być jednak nijakie, pozbawione serca, które włożyć w swe obrazy mogą tylko artyści. Nawet w kapitalistycznych molochach jest przestrzeń na piękno w rysunku, czy jakąś głębię w fabule, czego dowiódł niezwykle chwalony przeze mnie parę miesięcy temu komiks o Harley Quinn. To wymaga jednak pracy i zaangażowania, które niekoniecznie proporcjonalnie przekłada się na dochód.

dc comics: pokolenia dc comics: pokolenia

Tym razem DC Comics poszło o krok dalej w łączeniu ze sobą losów herosów różnych światów. Komiks ten nosi znamiona materiału promocyjnego uniwersów DC, w którym poznajemy jego bohaterów, ich usposobienie i moce. A może jestem zbyt cyniczny? Jeśli tak, to nie bez przyczyny – DC i Marvel to duże korporacje, a nie stowarzyszenia artystów – pasjonatów. Pomimo to wcielę się w adwokata diabła i spróbuję spojrzeć z przychylniejszej strony : być może jest to luźna zabawa istniejącymi postaciami, które zostały wrzucone wszystkie razem w jeden komiks. Tak czy owak, w tej sytuacji Egmont popełnił błąd decydując się na twardą oprawę i tak dobrą jakość wydania. Odpowiedniejszy byłby tu bardziej budżetowy sposób opublikowania tego utworu. Zwracam na to uwagę, bo cena jest też czynnikiem kształtującym ocenę.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
4
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...