Dawca

4 minuty czytania

okładka, dawca

Uwielbiam książki antyutopijne, nietuzinkowe, nieszablonowe, wyłamujące się z utartych schematów. Zachwycałem się, czytając orwellowski „Rok 1984”, jednakże wydawało mi się, iż poruszane w nim problemy szczęśliwie odeszły w niebyt wraz z rozpadem Państwa Sprawiedliwości i Szczęścia – a jeżeli nie odeszły całkowicie, to przynajmniej umknęły (niczym pokonany, lecz niezgładzony Sauron) głęboko w cień. Dużo bardziej niepokojąca wydawała mi się wizja, nakreślona przez Aldousa Huxleya w „Nowym wspaniałym świecie”, kiedy cywilizacja zachłysta się sztucznie spreparowaną pomyślnością, podsycaną dawkami narkotycznej Somy. Takie wyobrażenie świata wydaje mi się znacznie bardziej prawdopodobne, jeżeli mowa o problemach współczesnego społeczeństwa. Podobną tematykę porusza – dość stara, bo wydana w 1993 roku – powieść pt. „Dawca”, autorstwa Lois Lowry.

Pozwólmy na chwilę porwać się wyobraźni i wybiegnijmy myślami daleko w przyszłość. Nie ma już ludzi wyjątkowych, a wszyscy są odpowiednio posegregowani i znają swe miejsce w szeregu. Nikt nie odczuwa bólu (a gdyby tak fatalna sytuacja się zdarzyła, natychmiast można skorzystać z wszechłagodzącej tabletki), popęd seksualny również stępiono przy pomocy pigułek, rowery otrzymuje się dopiero w określonym wieku, także w określonym wieku każdy dowiaduje się o przyszłej drodze zawodowej, wybieranej przez „starszych”. Komórki rodzinne to idealnie zorganizowane, sztuczne twory, zmuszane do występowania z petycjami o przyznanie potomstwa. Poprzez swą jednakowość, wszyscy są szczęśliwi. Idylla.

Pośród tej wiekuistej fortunności znajduje się ktoś inny od pozostałych. Nazywają go Dawcą Pamięci; cieszy się ogólnym szacunkiem, nawet władze nienormalnego świata liczą się z jego opinią. Przechowuje w umyśle nieomal wszystkie wspomnienia poprzednich pokoleń – pamięta o wojnie, cierpieniu, słońcu, śniegu, kolorach… Jednakże jest tylko człowiekiem, toteż nie cieszy się nieśmiertelnością.

Fabuła skupia się na losach Jonasza, przyszłego wzorowego – zdawałoby się – obywatela społeczności. Za sprawą pewnych, niedających się przewidzieć wydarzeń, Jonasz wybija się spośród szarej masy i staje się kimś więcej.

dawca

Miłośników wartkiej akcji i fantasy „tradycyjnej” już na wstępie ostrzegam – mieczy, seksu, magii i uległych kobiet tyle tutaj, co alkoholu w piwie bezalkoholowym. Autorka postawiła raczej na przekaz, na podwójne dno, więc skonstruowała świat, który najlepiej posłużył jej celom. Zazwyczaj nie przepadam za książkami monotematycznymi (są po prostu nudnawe), gdzie wydarzenia rozgrywają się właściwie wciąż w tych samych miejscach – preferuję raczej wielowątkowość, lejącą się juchę i niespodziewane fabularne zwroty (wszystko oczywiście w granicach zdrowego rozsądku). Niemniej brak owych elementów w przypadku „Dawcy” rozumiem i wcale nie wyszło to powieści na złe; po prostu autorka pragnęła skupić całą uwagę odbiorcy na głównym aspekcie utworu, aby każdy, nawet najmłodszy czytelnik był w stanie zrozumieć myśl przewodnią – jednakowość to wątpliwa doskonałość. Wskazuje na to również motto – „Dzieciom, którym powierzamy przyszłość”.

„Dawca” jest bardzo krótki i mknie się przezeń błyskawicznie – dlatego irytuje mnie sztuczne wydłużanie, czyli ten sam problem, na który natknąłem się przy okazji „Kronik Nicka”. Naprawdę, cienkie książki czyta się równie dobrze jak grube; nie trzeba dodawać dwóch kartek na numer nowego rozdziału i ogromnej interlinii. Nie rozumiem, czemu służyć mają takie posunięcia, poza tym, iż zazwyczaj za książkę optycznie potężniejszą trzeba zapłacić więcej, niż za tę, której gabaryty są nikczemne. Ale tutaj wcale nie chodzi o wyłudzenie pieniędzy od czytelnika… Prawda?

dawca

Bardzo imponuje mi psychologiczne podejście do bohaterów w „Dawcy”. Wszystkie zmiany dokonują się stopniowo, bez oklepanego schematu „Do tej pory byłem szarą myszką, ale tak naprawdę jestem wybrańcem? Super, lecę ratować świat!”. Uzyskawszy nową wiedzę, Jonasz nie od razu zdaje sobie sprawę z bogactwa, jakie posiadł. Wręcz przeciwnie; najpierw pochwala to, co złe i potępia to, co dobre. Jest przerażony – długo tęskni za ponownym wtopieniem się w społeczeństwo, za byciem jednym z wielu. Brzemię wyjątkowości przytłacza go i przygniata, zamiast uskrzydlać.

Znakomicie przedstawiono także – na przykładzie rodziców Jonasza – jak ludzie, nawet pogodni i dobroduszni z natury, zmieniają się w bestie poprzez systemową indoktrynację. Przeznaczeni i predysponowani do pielęgnacji oraz ochrony życia poczętego bez mrugnięcia okiem dokonują straszliwych czynów, określając to innym terminem.

okładka, dawca

Gdyby ludzie odpowiedzialni za polski system oświatowy czytali coś więcej poza Super Nowościami, apelowałbym o włączenie „Dawcy” do kanonu lektur. I tak jednakże brakuje tam mnóstwa genialnych arcydzieł – z wymienionymi już przeze mnie „Nowym wspaniałym świecie”, „Rokiem 1984” czy niewymienionymi „Władcą Pierścieni”, „Modlitwą za Owena” na czele – że nie sądzę, aby ci panowie (te panie?) w ogóle słyszeli o kimś takim, jak Lois Lowry. Aczkolwiek mogę zachęcić wszystkich młodych czytelników, ażeby sięgnęli po „Dawcę” i spróbowali się z nim zmierzyć.

Troszeczkę mierził mnie brak realizmu w końcowych fragmentach powieści – ciężko uwierzyć, aby nastolatek, całe życie wychowywany w cieplarnianych warunkach, był w stanie poradzić sobie z piętrzącymi się problemami, dodatkowo obciążony nadprogramowym bagażem. Co do samego finału, moje odczucia pozostają ambiwalentne; z jednej strony troszeczkę rozczarowuje powszechnym niedopowiedzeniem, z drugiej zaś pobudza apetyt na następną część.

Nazywanie „Dawcy” rewelacją czy arcydziełem byłoby z pewnością nadużyciem i sporą przesadą. To tylko (aż) bardzo dobra powieść, poruszająca istotną tematykę i robiąca to w sposób niemordujący czytelnika wykwintem zdań – czyli ma sporą przewagę nad pospolicie pojmowaną klasyką. Polecam.

Dziękujemy wydawnictwu Galeria Książki za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Delikatnie przestrzegam przed czytaniem Orwella przez pryzmat czasów szczęśliwie minionych To nie jest krytyka komunizmu, ale totalitaryzmu jako takiego. Chcielibyśmy, by pewne zagrożenia były już nieaktualne, ale niestety nadal są (paranoiczna inwigilacja wszystkich, selekcja informacji). Podstawowym wyznacznikiem każdego totalitaryzmu jest istnienie jednej obowiązującej prawdy/ideologii, która podporządkowuje sobie cały świat i obejmuje każdy aspekt rzeczywistości. Współcześnie za taką ideologią można uznać polityczną poprawność (albo tzw. postmodernizm, ale to już materiał na cały referat). Oczywiście zmajstrowane jest to znacznie lepiej niż w starszych systemach, więc łatwo można przegapić
PS - jeśli lubisz antyutopie, to polecam "451 stopni Fahrenheita". Moim zdaniem można śmiało postawić obok Orwella i Huxleya.
0
·
Użyłem tego zdania, aby wykazać, że jednak problemy opisywane przez Orwella są mniej aktualne, ale nie odeszły całkowicie w niebyt - wzmianka o Sauronie . Masz oczywiście rację, mówią o selekcji informacji i inwigilacji wszystkich, która nie jest jednakże tak nachalna i niebezpieczna jak w czasach Wielkiego Brata - co nie znaczy, iż nie może się taka stać z czasem . Niemniej Huxley idealnie scharakteryzował współczesny świat, a zrobił to przecież dobre osiemdziesiąt lat temu! Społeczeństwo z pozoru zdrowe, zachwycone i szczęśliwe, z uśmiechem na twarzy zmierzające pewnym krokiem do autodestrukcji, uznające pewne ludzkie zachowania i odruchy za nienormalne .

A te stopnie natychmiast wskakują na listę "do przeczytania". Tyle fajnych książek, a tak mało czasu

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...