Kiedy w jednej książce zebrane zostają opowiadania autorów takich jak Orson Scott Card, Terry Dowling, Neil Gaiman, Gene Wolfe czy Nancy Kress, można spodziewać się, że wyjdzie z tego wyśmienita mieszanka stylów i pomysłów. Gdy na okładce przeczytać można, że książka jest "porywająca od początku do końca", apetyt wzrasta jeszcze bardziej. "Czarnoksiężnicy" to zbiór opowiadań poświęconych zagadnieniom magii, czarodziejów, czarnoksiężników, wiedźm i wszystkiego, co tylko jesteśmy w stanie sobie skojarzyć z tym tematem. Zagłębiłem się zatem w zaczarowany świat, który opracowali Jack Dann i Gardner Dozois.
Na pierwszy ogień, całkiem zresztą rozsądnie, poszło opowiadanie Neila Gaimana. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy gatunku fantasy na świecie idealnie nadaje się na otwarcie antologii. Niestety, zawiodłem się nieco, gdy zrozumiałem, że "Nagrobek czarownicy" to w rzeczywistości fragment książki "Księga Cmentarna", którą zdarzyło mi się już wcześniej przeczytać. Nie zniechęciłem się jednak, pełen wiary w to, że dalej będzie już tylko lepiej. W kolejnym opowiadaniu pt. "Ostrokrzew i Żelazo" Gareth Nix zabiera nas do niezwykle ciekawej, alternatywnej rzeczywistości osadzonej gdzieś na terenach średniowiecznej Wielkiej Brytanii. Magie Ostrokrzewu i Żelaza, odwiecznie ścierające się ze sobą, ponownie stają sobie na drodze. Młoda Robin staje przed trudnymi decyzjami, które zaważyć mogą nad losem całego królestwa.
Warte wymienienia są "Barwne Wizje", autorstwa Mary Rosenblum, które opowiadają o dziewczynce postrzegającej świat... kolorami. Każde słowo czy postawa, którą przybierze rozmawiająca z nią postać, odzwierciedla się w jej oczach jako konkretny kolor. Niestety okazuje się, że miasteczko, które miało być jej azylem, wraz z przybyciem tajemniczej, oślepiającej istoty – przestaje być bezpiecznym miejscem. Tad Williams w swych "Rękach Obcego" przypomina nam, że niektóre życzenia bywają niebezpieczne. Szczególnie, jeśli zaczną się spełniać... Kolejnym opowiadaniem, które utknęło mi szczególnie w pamięci, jest "Żona Zima" Elizabeth Hand. Historia opowiada o młodym chłopcu, żyjącym w jednym z małych, zapadłych miasteczek gdzieś w USA, który zaprzyjaźnia się z miejscowym "złotą rączką", niejakim Zimem. Specyficzny mężczyzna traktuje chłopca niemal jak swego syna, do czasu, gdy oznajmia, iż musi wyjechać, gdyż poznał przez Internet swą żonę i musi ją sprowadzić do miasteczka. Wraz z pojawieniem się niezwykłej kobiety, sprawy zaczynają przybierać nieoczekiwany obrót.
Peter S. Beagle w "Tańcu z Barrens" udowadnia, że magia nie zawsze musi rodzić się z inkantacji, słów, komponentów i innych udziwnień. Tworzy postać, która plecie magię za pomocą... tańca. I nie było by w tym nic niepokojącego, gdyby nie fakt, że czarownik ten niewiele ma wspólnego z dobrem. Swe talenty wykorzystuje, aby zawsze zdobywać to, czego pragnie. Pewnego dnia natrafia jednak na coś, czego za pomocą swej sztuki zdobyć nie może. "Zinder" Tanitha Lee to niezwykła, momentami wzbudzająca gniew na głupotę ludzką, opowieść o istocie, która niczym "brzydkie kaczątko" dla swego otoczenia jest jedynie uciążliwym elementem krajobrazu, jednak kryje w sobie niespodziankę, jakiej nikt się nie spodziewa. Kończącym antologię opowiadaniem jest "Ojciec kamienia", Orsona Scotta Carda. Co by nie napisać, jest to godne zakończenie i podsumowanie całej książki. Opowieść o Ruczaju, pomiatanym przez wszystkich dookoła, a szczególnie przez swego ojca chłopaku, który postanawia wyrwać się ze swej wioski i domu, by odnaleźć przeznaczenie tam, gdzie najmniej się tego spodziewa, jest po prostu świetna.
Uwagę przykuwa, jak zwykle w przypadku Rebisu, oprawa graficzna i redaktorska książki. Twarda okłada, niezły rysunek Jacka Pietrzyńskiego, wszystko wygląda ładnie i schludnie. Przed każdym opowiadaniem dostajemy porcję informacji na temat dotychczasowego dorobku literackiego każdego z autorów. Jeśli już o nich chodzi, to trudno oceniać tu poszczególne style literackie autorów, szczególnie, że z większością z nich spotkałem się pierwszy raz w życiu. Ci, których znałem wcześniej, nie zawiedli mnie, a ci, których nie znałem, w większości wciągnęli w kreowane przez siebie światy. W powyższych akapitach wymieniłem te opowiadania, które szczególnie przypadły mi do gustu, jednak w książce czytelnik znajdzie o wiele więcej – łącznie 18 utworów, czyli ponad 500 stron do przeczytania. Jestem pewien, że każdy znajdzie tam coś dla siebie.
W odpowiedzi na pytanie, czy ta książka jest "porywająca od samego początku do końca", odpowiem – nie. Nie każde z opowiadań zaciekawiło mnie i wciągnęło, a momentami nie miałem motywacji do powrotu do dalszego czytania. Tak to już jednak jest w przypadku zbiorów opowiadań, przecież nie każda wizja, pomysł na krótką czy trochę dłuższą historię musi przypaść każdemu do gustu. Mimo to zgadzam się z dalszą częścią słów reklamujących "Czarnoksiężników" – z pewnością warto ją przeczytać.
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz