Cyberpunk 2077: Bez przypadku

3 minuty czytania

cyberpunk 2077,bez przypadku,cyberpunk 2077: bez przypadku

Rafał Kosik przy okazji "Bez przypadku" zabiera nas raz jeszcze do Night City, które tak dobrze poznaliśmy przy okazji gry "Cyberpunk 2077". Termin nieprzypadkowy, bowiem akurat w okresie premiery pierwszego (i jedynego) rozszerzenia do wspomnianej produkcji, stąd też później apetyt na kolejne przygody z tego świata może okazać się zbyt mały, aby wydawca osiągnął swój cel. Podobne pragnienia materialne kierowały literacką szóstką nieznanych nikomu ludzi, którzy zapragnęli się wzbogacić, by następnie wrócić do swojego nudnego życia. Ja zaś chciałem zrecenzować "Bez przypadku" w ten sposób, aby szybko uporać się z problemem i móc trochę ponarzekać. Cóż, każdy z nas osiągnął swój cel, choć wcale nie oznacza to końca, lecz dopiero początek, kłopotów.

Kwestie finansowe pozostawię ekonomistom, stąd też skupię się jedynie na wspomnianej przed chwilą grupie. Choć nazywali samych siebie "Gangiem z Przypadku", to jednak Kosik wybrał ich w całkiem świadomy sposób. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że celował w znane stereotypy, stąd też jest ex-żołnierz, ripperdoc, netrunner, punkowa tancerka erotyczna czy też znudzona korporacyjnym życiem szeregowa pracowniczka, jednak każdy dostał na kartach "Bez przypadku" okazję do pokazania szerszej perspektywy. Stopniowo poznajemy przeszłość wszystkich członków grupy, starając się zrozumieć ich motywacje oraz sposób na przeżycie w bezwzględnym mieście. Całości dopełniają postacie poboczne i czasami na chwilę odnosiło się wrażenie, że przejmują pierwsze skrzypce. Ten element Kosikowi wyszedł naprawdę dobrze, przez co z początku chciałem go zganić za lenistwo, by pod koniec pochwalić za trud włożony w kreację samej drużyny, jak też osób luźno z nią powiązanych. Wyszło tak, że praktycznie nikt nie jest tu zbędny, choć wielokrotne przekazywanie narracji w coraz to nowe ręce od pierwszych rozdziałów wprowadza niepotrzebny chaos.

Ten nieporządek nie razi jednak w przypadku samego Night City. Widać, że Kosik brał udział przy tworzeniu "Edgerunners" i doskonale orientuje się w specyfice miasta. Powracają znane lokacje, zaś opisy dobitnie podkreślają charakter przesiąkniętej przemocą oraz korupcją metropolii. Choć teoretycznie każdy ma tu przypisane role bez szansy na zmianę, to jednak mieszkańcy szukają pomysłu na odmianę losu zarówno w ciężkiej pracy, jak też poprzez mniej lub bardziej zaawansowaną technologię.

bez przypadku,cyberpunk

Ta ostatnia jest "cichym" bohaterem całości wydarzeń. Kosik próbuje nas uwieść światem, gdzie sztuczna inteligencja, wciąż sterowana przez bezwzględnych ludzi, stanowi jedyną siłę pozwalającą na zmianę świata. Mocny akcent na ten aspekt kładzie końcówka, zostawiając nas jednak z pewnym niedosytem. Choć "Bez przypadku" proponuje ciekawą historię, to jednak jest to zamknięty ciąg zdarzeń w trudnym do oszacowania momencie historii. Aż chciałoby się spotkać więcej znanych postaci oraz odczuć, że całość zdradzi nam o Night City coś, co pozwoli spojrzeć inaczej tak na grę, jak też cały zbudowany wokół niej przemysł marketingowy.

Ten ostatni nie nawalił przy okazji polskiego wydania, bowiem dostajemy ładną okładkę w przyciągającym wzrok kolorze od razu kojarzącym się z grą. Całość jest solidnie sklejona i równie dobrze sprawiła się korekta, przez co w środku nie znajdziemy literówek oraz zbędnych ozdobników. Gorzej ma się sprawa z wklejoną pod okładkę grafiką. To dobry pomysł, ale powtórzony również na tylnej części. Czy to był aż tak duży problem, by dać w to miejsce jakiś inny element graficzny?

Podsumowując, "Bez przypadku" to dobra historia w świecie "Cyberpunk 2077". Tutaj czuje się rękę autora "Edgerunners" zarówno w kwestii budowy gangu, jak też znajomości Night City. Bohaterowie pokazują swoje drugie oblicze oraz zyskują naszą sympatię, jednak odbiór psuje chaotyczna z początku narracja oraz fakt, że po średnim zakończeniu lektura nie wnosi do uniwersum niczego nowego. To wszystko sprawia, że książka Kosika nie zagrzeje zbyt długo miejsca na mojej półce nie przez swoją miałkość, lecz przez fakt, że jest świetnym materiałem promocyjnym – i niczym więcej.

Ocena Game Exe
6.5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Teraz poczekać jeszcze z rok aż wyjdzie w edycji i taniej i można kupić
0
·
Świetny akcyjniak w swiecie Cyberpunka. Książka nie jest jakoś szczegolnie ambitna, ale czyta się bardzo dobrze i z przyjemnością śledzi się te wszystkie sztrzelaniny i pościgi. Ogólnie jest to poziom wyżej od Cyfrakow, Łez Mai czy innych Mroków nad Tokyorama.

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...