Zazwyczaj w produkcjach tego typu wcielamy się w rolę szlachetnego bohatera, który gna na spotkanie ze straszliwą bestią, chcąc ją ukatrupić. Zazwyczaj, lecz "Boss Monster" zwykłą grą nie jest. Tym razem stajemy po drugiej stronie barykady i to właśnie my musimy uporać się z atakiem tych dobrych. Ta strategiczno-przygodowa gra karciana, utrzymana w stylu retro, zdobyła wielkie uznanie wśród graczy ze Stanów Zjednoczonych. Jak zostanie odebrana nad Wisłą? Miłośnicy gier 8-bitowych powinni zagrać w nią obowiązkowo, jednak co z resztą?
Od czego zacząć, jeśli nie od wyboru bossa, którym mamy być przez całą rozgrywkę? Możemy wcielić się choćby w Bałamutię, Robobo, Drakulorda czy Gorgonę. Decyzja ta determinuje głównie kolejność ruchów w grze, bowiem na karcie każdego z nich zawarto inną liczbę PD'ków, a partię zaczyna ten, kto ma ich najwięcej. Dodatkowo wszystkie postacie posiadają odmienne bonusy, które zostaną aktywowane, gdy uda im się awansować, lecz o tym niebawem.
Czymże byłby boss bez swych mrożących krew w żyłach lochów? Każdy gracz ma możliwość raz na rundę wybudować jedną komnatę, a maksymalnie może mieć ich ułożonych obok siebie pięć sztuk. Gdy za pierwszym razem dobuduje piątą, awansuje i wprowadza w życie swój bonus. Buduje się więc albo obok już istniejących i poszerza swe podziemia, albo kładzie nową kartę na którąś z wcześniejszych, wyłączając ją z gry. Po co tworzymy te katakumby? Oczywiście po to, by móc wyeliminować śmiałków, chcących nas ukatrupić. Same komnaty dzielą się nie tylko na Potwory i Pułapki, ale też na typowe i wypaśne. Pierwsze można stawiać w dowolnie wybranym miejscu, a drugie, z reguły zdecydowanie potężniejsze, wyłącznie na karcie posiadającej ten sam symbol. O czym mowa?
Bohaterowie, którzy co rundę pojawiają się w mieście (na środku stołu), głupi nie są i nie idą do lochów na chybił trafił, a kierują się właśnie wspomnianymi symbolami. Generalnie może zmierzać ku nam Wojownik, Mag, Kapłan lub Złodziej, a każdy z nich preferuje inną rzecz i są to kolejno: miecz, magiczna księga, relikwia i sakwa ze złotem. Jako że wszystkie komnaty są opatrzone którymś z nich, w tzw. Fazie przynęty sprawdza się, który z naszych lochów jest najbardziej interesujący dla każdego z herosów. Jeżeli gracze posiadają identyczną liczbę jakiegoś z wymienionych skarbów, poszukująca ich postać czeka w mieście do momentu, w którym ta sytuacja się zmieni. Nasi wrogowie ponadto dzielą się na typowych, mających zwykle 4, 6 lub 8 punktów życia, i legendarnych z 11 bądź 13 HP. Wierzcie mi, że ci drudzy potrafią narobić nie lada kłopotów.
Skoro każda z komnat zadaje bohaterom jakieś obrażenia (od 0 do 5) i posiada jeden z czterech wspomnianych symboli, to cała sztuka polega na tym, by tak je budować, żeby wabić do lochów wyłącznie tych przeciwników, których jesteśmy w stanie pokonać. Wrogowie przechodzą z jednego pomieszczenia do drugiego i w każdym z nich tracą daną liczbę punktów życia. Jeśli nie dojdą do karty naszego bossa, to giną i za typowego dostajemy 1 punkt zwycięstwa, a legendarnego 2. Ten, kto pierwszy zbierze 10 punktów, wygrywa całą grę. Jeśli jednak ściągniemy postać, mającą więcej HP, niż możemy jej zadać obrażeń, to dochodzi ona do końca i rani nas. Z ręki pierwszego rodzaju śmiałków otrzymujemy 1 ranę, legendarni zaś biją za 2. Gdy któryś z graczy otrzyma 5 ran, umiera i rozgrywka się kończy.
W takiej grze oczywiście nie mogło zabraknąć czarów. To, ile ich będziemy posiadać, będzie zależeć głównie od typu budowanych komnat. Trudno je zdobywać, jeśli jednak się uda, będą one stanowić prawdziwe asy w rękawie. Dzięki tym defensywnym można się uratować z nie lada opałów, a tymi wrogo nastawionymi sprawić straszne problemy swoim rywalom. Nam najbardziej spodobało się Zamrożenie, które "wyłączało" działanie wskazanej komnaty przeciwnika. Jeżeli wybraliśmy taką, która była dla niego kluczowa, zwabieni tam bohaterowie przechodzili przez jego loch jak przez masełko. Sprawianie takich nieprzewidzianych zwrotów akcji stanowi fantastyczną sprawę. Jeśli więc ktoś lubi negatywną interakcję, karty czarów z pewnością mu ją zagwarantują.
Czy to brzmi łatwo? Jest łatwe! Zasady można wyjaśnić w parę chwil i to duży plus tego dzieła. Producent twierdzi, że partyjka zajmuje około pół godziny i faktycznie +/- 10 minut tak by było, w zależności od tego, ilu ludzi gra, bo da się bawić w od 2 do 4 osób. W każdej opcji gra się sprawdza i sprawia wiele frajdy. Wystarczy trochę pograć, by każdy wiedział, co ma robić, więc po paru rundach ludzie dobrze znają mechanikę, a rozgrywka jest dynamiczna. Cały czas coś się dzieje, praktycznie nie trzeba na siebie czekać, toteż nikt się nie nudzi.
"Boss Monster" został porządnie wykonany. W solidnym opakowaniu z niezłą wypraską otrzymujemy 155 kart. Na szczęście są standardowego rozmiaru, a pokrywające je grafiki rodem z 8-bitowych gier są atrakcją samą w sobie. Jeśli ktoś jest wystarczająco dorosły, by pamiętać produkcje z tamtych czasów, będzie czerpać z rozgrywki dodatkową radość. Jednak nie tylko nimi ta karcianka żyje, gdyż producenci zadbali o inne aspekty, jak choćby nazwy komnat czy imiona i historyjki atakujących nas bohaterów. W swym lochu możemy budować takie miejsca jak: Inkubator mózgowsysów, Czarkuchnię, Loch żywych trupów czy Diabliczki w spa. Z kolei zmierzać ku nam będą takie żywe legendy jak: Pipi Francowaty, Cerebros Brudnobrody lub Ścianotłuk Koszosplot. Zwięzłe notki mówią nam, że np. Asmor Niegroźny jest zakałą wszystkich karczmarzy Arkadii, bo nie ma takich drzwi, których by nie wykopał. Jak widzicie, są to drobnostki, jednak dodają one smaku i zapewniają odpowiedni klimat. Instrukcja jest krótka i klarownie przedstawia zasady, odpowiadając na wszelkie pytania. Dodatkowo otrzymujemy kartę pomocy, którą można mieć pod ręką, jeśli coś miałoby wylecieć nam z głowy.
Jakie odniosłem wrażenia? Produkcja jest cholernie grywalna. Nie wiem, czy dlatego, że jest lekka i nie wymaga wielkiego skupienia, a raczej luźnych, aczkolwiek przemyślanych decyzji. Być może z racji swej dynamiki, dzięki której nikt się nie nudzi i ciągle coś się dzieje. Czyżby to kwestia negatywnej interakcji? Wystarczyło raz komuś sprawić przykrość, by zaraz otrzymać trzy ciosy w ramach rewanżu. A może to zasługa niesamowitej regrywalności? Przy tylu dostępnych kartach praktycznie nie da się zagrać identycznej partii – co następna, to inna. Jeśli więc lubicie takie gry, to "Boss Monster" sprawdzi się idealnie. Teraz rozumiem, skąd taka pozytywna reakcja i odbiór ludzi w Stanach Zjednoczonych, ponieważ w tej grze można się zakochać od pierwszego wejrzenia!
Elementy zestawu
- Talia bossów złożona z 8 kart
- Talia komnat złożona z 75 kart
- Talia czarów złożona z 31 kart
- Talia typowych bohaterów złożona z 25 kart
- Talia legendarnych bohaterów złożona z 16 kart
- Karta pomocy
- Instrukcja
Podsumowanie
- Ocena wykonania: 8
- Poziom trudności: łatwy
- Czas gry: 30 minut
- Liczba graczy: 2-4
- Wymagana przestrzeń: średnia
- Uśredniona cena: 80zł
Dziękujemy firmie Fabryka Kart Trefl-Kraków za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Plusy
- Proste zasady
- Lekka i dynamiczna rozgrywka
- Negatywna interakcja
- Regrywalność
- Solidne wykonanie
Minusy
- Dla niektórych zbyt duża losowość
Komentarze
Dodaj komentarz