Bloodstained: Ritual of the Night

4 minuty czytania

Kickstarter to miejsce, które rządzi się własnymi prawami. Najczęściej używają go nowicjusze, którzy, żeby liczyć na wsparcie, muszą się wykazać dobrą prezentacją produktu. Jednak czasem z tej platformy korzystają także starzy wyjadacze, swobodnie bazujący na wyrobionej w środowisku reputacji. Tak właśnie postąpił Koji Igarashi, legenda branży znana ze swojego udziału przy tworzeniu "Castlevanii". Kiedy poprosił o wsparcie swojego projektu, w założeniu duchowego potomka legendarnej serii, zdołał zebrać w rekordowo krótkim czasie sumę daleko wykraczającą poza pierwotne założenia. Tak właśnie zaczął powstawać "Bloodstained: Ritual of the Night".

bloodstained: ritual of the night

Zawsze znajdą się ludzie niechętni wobec zmian. Powody są różne, jednak często chodzi o to, że może to zagrozić stylowi życia, jaki prowadzili. W świecie mocy i magii rozpoczyna się rewolucja przemysłowa. W wyniku tego ciesząca się ogromnym autorytetem gildia alchemików zaczyna tracić pieniądze i wpływy. Pragnąc odzyskać dawną pozycję decydują się na przywołanie demonicznej armii. Do przeprowadzenia koniecznego rytuału tworzą ludzi, którzy zostali sprzężeni z nieczystymi mocami poprzez magiczne kryształy (tzw. Shardbinders). Niestety eksperyment wymyka się spod kontroli, doprowadzając do prawdziwej inwazji sił piekielnych, zaś samo przywołanie przeżywa tylko dwójka dzieci, z czego jedno zapada w długą śpiączkę. Gdy dziewczyna, Miriam, wreszcie się budzi, okazuje się, że minęło 10 lat, a świat raz jeszcze stanął w obliczu inwazji demonów, które sprowadził jej dawny towarzysz. Teraz to ona musi stawić im czoła by chronić świat, ratować samą siebie i spełnić obietnicę złożoną dawno temu.

Bloodstained: Ritual of the Night

Gra jest zręcznościówką podchodzącą pod kategorię metroidvanii. Pod tym względem jest spadkobierczynią wielkich tytułów tego rodzaju i jest to dobrze widoczne. Akcja gry niemal w całości rozgrywa się w olbrzymim zamku, który przybył do świata ludzi prosto z piekła. Choć sam kompleks jest podzielony na kilka sektorów, całość tworzy jedną wielką mapę, upstrzoną tu i ówdzie rozmaitymi znajdźkami. Taka koncepcja jest dość powszechna w grach z tej kategorii, ale moim zdaniem stwarza ona pewne problemy. Jednym z nich jest fakt, że zgubienie się podczas przemierzania korytarzy jest tu dość proste. Jeśli natrafimy na przeszkodę nie do przebicia bez konkretnych umiejętności, jedynym rozwiązaniem, jakie pozostaje, to sprawdzić każdą możliwą trasę i zakamarek w celu kontynuowania przygody. Szkodzi to również historii. Gra ma kilka zakończeń, jednak odkrycie ostatecznego stanowi niemałe wyzwanie, zaś na to najgorsze możemy natrafić w zasadzie przypadkiem, co bardzo łatwo pozostawia po sobie poczucie niesmaku. W nawigacji po obszarze zabawy pomagają często rozmieszczone punkty zapisu i szybkiej podróży, ale poza nimi na mapie pokazuje się niewiele więcej.

Bloodstained: Ritual of the Night

Wypada również wspomnieć o głównej bohaterce. Miriam, w dniu premiery jedyna grywalna postać, ma swoje cele i powody, by radzić sobie z hordami nieczystych. Fabuła jest dość prosta i nie można raczej liczyć na zwalające z krzesła zwroty wydarzeń, ale została całkiem nieźle napisana. Tutaj pomaga również sposób przekazywania opowieści – podczas rozmów w sklepie, rozrzuconych po całej mapie dzienników, przerywników filmowych – tworzy to wciągający klimat. Sama bohaterka również podlega szerokiemu wachlarzowi modyfikacji. Tutaj odzywają się motywy RPG. Statystyk wpływających na postać jest całkiem sporo, do tego dochodzą różne odporności. Zmiany można wprowadzać za pomocą levelowania postaci, gotowania i spożywania posiłków, craftingu oraz zmieniając elementy ekwipunku. Mamy całą gamę broni o różnych właściwościach i odmianach zadawanych obrażeń, a także bogaty wybór strojów oraz dodatków. Część akcesoriów wywołuje również zauważalne zmiany w wyglądzie, który możemy również modyfikować w jednej lokacji na zamku. Co więcej, przemierzając kolejne pomieszczenia możemy natrafić na nowe wzory ubrań i fryzur, więc dopasowanie postaci do swoich potrzeb nie jest większym problemem. Ponadto w grze istnieje możliwość lokalnej kooperacji i pojedynków w trybie versus. Zgodnie z zapowiedziami dostępne mają być jeszcze inne opcje co do grywalnego bohatera.

Bloodstained: Ritual of the Night

Słowa uznania należą się również za przeciwników, jakim przyjdzie stawić nam czoła. Jest ich całe mrowie, w różnych typach, odmianach i rozmiarach. Ich wygląd jest niewątpliwie dowodem bogatej wyobraźni twórców, choć niektórzy mogą uznać pewnych adwersarzy za zbyt dziwnych. Co więcej, praktycznie każdy rodzaj nieprzyjaciela po swojej śmierci może zostawić nie tylko jakiś przedmiot, ale również odłamek, dający nam dostęp do szczególnych mocy. Same odłamki dzielą się na kilka kategorii – ataki proste, celowane, wzmocnienia pasywne, umiejętności specjalne i chowańce. Części z nich potrzebujemy, aby móc wejść do obszarów pierwotnie niedostępnych – takie zwykle wypadają po bossach – zaś część to klasyczne narzędzia eliminacji wrogów. Tak szeroka gama możliwości skłania do eksperymentów celem znalezienia swoich preferencji. Ich użycie kosztuje nas odpowiednią ilość punktów many, jednak ulega ona powolnej regeneracji. Ponadto dość często można znaleźć dla nie uzupełnienie w stojących tu i ówdzie źródeł światła, w przeciwieństwie do punktów zdrowia. Dzięki temu kompletne zużycie zapasów zdarza się głównie przy najtrudniejszych wrogach, więc warto korzystać z magii tak często, jak tylko się da. Tym bardziej, że jest ona silniejsza od sporej części dostępnej broni.

Bloodstained: Ritual of the Night

Kilka słów wypada poświęcić grafice i oprawie dźwiękowej. Grę stworzono w mrocznym, rysunkowym stylu, po którym wyraźnie widać nawiązania do japońskiej kreski i klasycznych gier z serii "Castlevania". Do jej stworzenia wykorzystano technologię Unreal Engine 4, w wyniku czego całość wygląda dość unikatowo. Ogólnie daje to mroczny klimat, ale nie wszystkim może się taki wygląd spodobać. Poza tym nie sposób czasem odnieść wrażenia, że pomieszczenia przynajmniej częściowo powstawały na zasadzie kopiuj-wklej. Świat został ukazany za pomocą techniki 2.5 D, co wygląda ładnie, ale w kilku lokacjach bardzo utrudnia posługiwanie się mapą. Ścieżkę dźwiękową nawiązującą do swoich poprzedniczek gatunkowych tworzyła Michiru Yamane – kompozytorka dobrze zaznajomiona z pracami przy "Castlevanii". Muzyka wpada w ucho i dobrze pasuje do wszelkich sytuacji i lokacji, ale są momenty, gdy w ogóle jej nie ma. Podkład bohaterów został dobrze wykonany (można tu wspomnieć o zaangażowaniu Davida Haytera), tu jednak wrażenia psuje pewien szkopuł. Nie wiem, czy to wina wersji z GOG-a, czy jakiegoś błędu przy instalacji, ale jedna z postaci nieustannie trzeszczała przy mówieniu, co bardzo przeszkadzało przy słuchaniu dialogów.

Bloodstained: Ritual of the Night

Pierwsze z zapowiedzi, w połączeniu ze znanymi nazwiskami i firmami dobrze zaznajomionymi z grami z kategorii metroidvania, dawały spore nadzieje. Kłamałbym mówiąc, że spotkały się one z zawodem. Owocem starań stworzono grę, która absolutnie nie przynosi ujmy klasykom gatunku. Niemniej ideałem nazwać jej nie można, a spora część zawartości przy premierze nie była jeszcze dostępna. Fani tego typu platformówek nie spotkają się z rozczarowaniem, ale osobiście doradzałbym poczekać z zakupem na wypuszczenie DLC i lekkie zejście z ceny.

Dziękujemy firmie GOG.com za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Plusy
  • Klimat metroidvanii
  • Wciągająca muzyka
  • Bogaty crafting
  • Niezła fabuła
  • Hordy rozmaitych wrogów
Minusy
  • Trochę błędów
  • Pogmatwana mapa
  • Nie całkiem przemyślane zakończenie.
Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
9 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...