Wasilij Machanienko to autor, do którego żywię dużą sympatię. Jego Droga Szamana okazała się serią, która zapewniła mi sporo rozrywki, jednocześnie prezentując w sobie ogromną nieprzewidywalność i zaskakującą głębię. Z tego powodu cieszę się że, mimo obecnej sytuacji politycznej, możemy się teraz wybrać do innego świata jego autorstwa. Tym razem serię ochrzczono mianem Świata Przeistoczonych, a jej początek to "Bez prawa do błędu".
Mark Dervine nie może powiedzieć, że życie go rozpieszcza. Kilka lat temu stracił rodziców, a z racji kiepskiej sytuacji finansowej musi się nieźle wysilać, by połączyć ze sobą studia, pracę i opiekę nad młodszą siostrą. Jego jedynym źródłem ucieczki od rzeczywistości są gry sieciowe, spośród których prym wiedzie Świat Przeistoczonych, nowa pozycja mogąca zmienić oblicze rynku. O grze przypominają wszystkie środki przekazu i dzięki temu przyciąga uwagę rzeszy ludzi. Kiedy jednak wreszcie nadchodzi Godzina X, radość i oczekiwania zmieniają się w koszmar. Teraz Mark ma tylko jedno wyjście – przetrwać, aby dokopać się do tajemnic tego horroru i zapewnić bezpieczeństwo temu, na czym mu zależy najbardziej.
Koncepcja świata przedstawionego dość mocno różni się od tego, co Machanienko sprezentował nam do tej pory. W Drodze Szamana świat gry i świat rzeczywisty były ze sobą mocno splecione, jednak granica pozostawała dość wyraźna, a obie rzeczywistości żyły ze sobą jeśli nie w symbiozie, to przynajmniej koegzystencji. Tutaj mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. W tym wypadku świat gry dokonuje inwazji na świat rzeczywisty, dokonując zaskakujących i brutalnych zmian, wywołując ogromny chaos. Poza tym, o ile Barliona emanuje aurą typową dla zachodnich RPG-ów (sam autor nie krył się z inspiracją "World of Warcraft"), to tutaj mamy do czynienia z atmosferą, która przywodzi mi na myśl niektóre jRPG-i, mangę i anime. W ten sposób, choć powstały obraz przywodzi na myśl pewne podobieństwa do poprzedniego dzieła, dysponuje dostatecznie silną tożsamością by stać o własnych siłach.
W sprawie bohaterów historii czekała na mnie pewna zagwozdka. Z racji silnych wibracji post-apo, liczących się postaci nie ma zbyt wiele, a spora część z tych, które wykazuje pewien potencjał, dość szybko nas opuszcza, niejednokrotnie w sposób ostateczny. Z tego powodu główna oś wydarzeń dotyczy przede wszystkim jednego protagonisty. Jego zaś życie przed początkiem tej historii nie oszczędzało, przez co jest postacią budzącą sporo sympatii. Nagłe wydarzenia nie pozostawiają mu innego wyjścia jak szybko się zaadaptować do nowej sytuacji. Wszystko to w imię tego, by on i osoby mu bliskie zdołały wyjść cało z tego zamieszania. Przez to jest bardzo ludzki i dość łatwo poczuć z nim pewną więź. Niemniej, mimo dużo krótszego "czasu antenowego", inne postacie również mają swoje chwile, którymi wyzwalają wiele emocji.
Co do tajemnic i dna całej historii, to tu nie można liczyć na proste odpowiedzi. Nawet gdy już otrzymujemy odpowiedzi na jakieś pytania, to niemal natychmiast pojawiają się kolejne, przez co momentami ciężko jest za tym nadążyć. Z drugiej strony, pobudza się ciekawość i zachęca do dalszej lektury. Na brak zwrotów akcji nie można narzekać, a i czasem można natrafić na fragmenty humorystyczne. Łącznie daje to naprawdę wciągającą mieszankę.
Po lekturze Drogi Szamana kolejna pozycja spod pióra Machanienki od razu przykuła moje zainteresowanie. Teraz zaś mogę powiedzieć, że nie spotkałem się z rozczarowaniem. Akcja momentami może sprawiać wrażenie ciut za szybkiej, ale jednocześnie wciąga i pobudza ciekawość, prezentując nam świat skrywający mnóstwo niespodzianek i tajemnic. Lektura przyniosła mi sporo satysfakcji i przyjemnie spędzonego czasu, tak więc na pewno będę wyczekiwał kolejnych tomów.
Dziękujemy wydawnictwu Insignis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz