„Serca twego chłód” to dość swobodne tłumaczenie nazwy najnowszego DLC do „Batman: Arkham Origins”, czyli „Cold, Cold Heart”. W przeciwieństwie do poprzedniej tego typu płatnej zawartości, tym razem w nasze ręce wpada odrębna historia, w której przyjdzie nam się zmierzyć z Victorem Fries'em, czyli Mr Freezem. Czeka nas kilka godzin zabawy czy też zimny prysznic? Tego dowiecie się z poniższej recenzji.
Pozytywnym zaskoczeniem okazuje się już menu główne gry, gdzie zauważymy, że pojawiła się odrębna kategoria. „Serca twego chłód” rozpoczyna się w Sylwestra od gali wręczenia nagród rodziny Wayne'ów, którą w tym roku przyznano GothCorp i jej szefowi – Ferrisowi Boyle'owi. Krótko po odebraniu statuetki temperatura wydarzeń zdecydowanie spada, zaś na scenę wkracza Mr Freeze. Niezrażony chłodnym przywitaniem, porywa uhonorowanego, przy okazji pozwalając swoim ludziom podpalić ogień w domu Bruce'a. Batman nie zamierza przyglądać się temu obojętnie, więc po chwili wskakujemy w jego skórę i próbujemy przedostać się do piwnicy, gdzie czeka charakterystyczny, czarny strój.
Pierwsze minuty z tym DLC zaskakują, bowiem nie posiadamy całego zestawu gadżetów i musimy opierać się przede wszystkim na umiejętnym ukrywaniu się. Później, już po zdobyciu stroju, najskuteczniejszą metodą jest systematyczne eliminowanie celów, które w grupie potrafią szybko uszczuplić pasek życia. Fakt ten wynika zapewne z jednostajnego projektu pomieszczeń, gdzie gra aż krzyczy do nas, by zdecydować się na cichy wariant starć. Niestety, szybko przekonujemy się, że plansze są małe i straszliwie powtarzalne, zaś obowiązek odwiedzin tych samych korytarzy dwukrotnie dodatkowo efekt ten potęguje. Mamy co prawda możliwość zwiedzenia większej części południowego Gotham, jednak sceneria ta, poza okazjonalnymi kawałkami lodu, nijak nie różni się od tego, co widzieliśmy w „Arkham Origins”. Twórcy nie zamierzali się postarać w tej materii i miast pokazać coś nowego, stwierdzili, że najbardziej lubimy to, co już znamy.
To samo chciałbym powiedzieć o grafice, jednak nader często kręciłem nosem na pustawe pomieszczenia, tragiczne tekstury niektórych postaci pobocznych (Vicky Vale niech się trzyma ode mnie z daleka!) oraz dziwnie świecący lód. Kulało także dopasowanie ruchu warg do głosu, przez co dentyści z Gotham mieli okazję dokładnie sprawdzić stan uzębienia Batmana. Dobrym patentem okazało się pokrycie części ekranu szronem w sytuacji, gdy temperatura pomieszczenia niebezpiecznie zbliżała się do poziomu grożącego wyziębieniem na śmierć.
Zupełnie inaczej ma się sprawa z pokazywanym od pierwszych trailerów nowym kostiumem. Chociaż nie dysponujemy nim od początku, to już po zdobyciu prezentuje się naprawdę dobrze i dzięki niemu Batman wygląda na kawał drania, który ma wyraźny uraz do mrożonek. Nie samym wyglądem człowiek żyje, więc stój ten zapewnia nam specjalne, „podgrzewane” wersje znanych gadżetów. Trudno tu mówić o rewolucji, bowiem nowy sprzęt to raczej ciekawostka, przystosowana do wykonania tej konkretnej misji. Liczyłem jednak na jakiś wzrost czegoś, co kolokwialnie można nazwać „mocą”. Po prostu przekonałem się, że nowy kostium w żaden sposób nie poprawia naszych zdolności bojowych i służy głównie do topienia lodu blokującego przejścia. To trochę tak, jakby nagle dać mi Batmobil, ale fabrycznie wpakować mu ogranicznik prędkości do 60 km/h.
Co gorsza, nie mamy możliwości rozwijania gadżetów i ulepszania stroju. Twórcy narzucili nam gotowe rozwiązania, przez co po każdej walce oglądamy sukces nieprzekładający się na wzrost poziomu doświadczenia. Ten ostatni jest wielkim nieobecnym, przez co DLC nie zachęca nas do staczania dodatkowych walk, za które nic – poza satysfakcją – nie dostaniemy. Pewnie z tego samego powodu nie przyłożono się do zadań pobocznych i pozostaje nam jedynie stoczyć kilka walk grupowych oraz rozmrozić ofiary zamrażającego działka. Większość i tak pewnie z nich zrezygnuje, gdyż ich wykonanie w żadnym stopniu nie wpływa i nie wzbogaca fabuły głównego wątku.
Cieniem na całej produkcji kładą się jej błędy techniczne. Niechlubnym wzorem „Arkham Origins”, gra potrafi zaskoczyć nas ukrytymi w ścianie wrogami, możliwością wyjścia poza mapę czy zablokowaniem się przeciwników w miejscu, z którego będą się wydostawać dobre parę minut. Często brakowało komend na ekranie, jak też niektórych podpowiedzi. Chociaż to DLC nie należy do wybitnie trudnych, to jednak zdarzało mi się powtarzać pewne elementy, bowiem nie pojawił się odpowiedni filmik czy też pozostawałem w trybie walki nawet po jej faktycznym zakończeniu.
Słów jeszcze kilka o warstwie dźwiękowej oraz polonizacji. Oba zagadnienia zebrałem w ramach jednej kategorii, bowiem ponownie ujrzymy w grze jedynie polskie napisy. Sama muzyka nie pozostawia jakiegoś niesmaku, jednak postacie poboczne mają do powiedzenia niepokojąco mało, zaś na mieście co chwilę słyszymy te same rozmowy, jakby ktoś puszczał je z kasety raz za razem. Polskiemu wydawcy nie chciało się ich nawet tłumaczyć, przez co ludzie nieobeznani z językiem Szekspira czuć się mogą niedopieszczeni. Poza tym mankamentem, sam tekst jest przetłumaczony dobrze, chociaż niektóre zwroty, jak wszechobecny „filantrop”, będą razić purystów językowych więcej niż raz.
„Serca twego chłód” to dodatek wyceniony na blisko 10 dolarów, jednak posiadacze „Season Pass” otrzymają go za darmo. Właśnie tę drugą metodę zakupu polecam, bowiem sugerowana cena jest zupełnie nieadekwatna do zawartości, jaką przedstawia sobą „Cold, Cold Heart”. To tak naprawdę niemal zupełnie oderwana od fabuły „podstawki” pełna błędów technicznych historia, gdzie Mr Freeze to przygłupi łotr z groźną zabawką. DLC nie wnosi nic do kanonu, nie sugeruje treści nowych rozszerzeń, a do tego jest przeraźliwie krótkie i zawiera zbyt wiele lekko przemodelowanych elementów. Udostępniony fragment miasta to kpina, nowy kostium nie daje „kopa”, zaś misje poboczne wyglądają jak dodane na siłę.
Idąc tym tokiem myślenia, dość niska ocena nie powinna nikogo dziwić. Posiadacze „Season Pass” mogą się nowym DLC zainteresować, jednak całej reszcie polecam poczekać na obniżki lub… „Arkham Knight”.
Plusy
- nowy kostium
- Mr Freeze
- kolejna, niespokojna noc
- dostajemy je w ramach Season Pass
Minusy
- cena
- wtórna i nudna
- niektóre tekstury
- misje poboczne
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz