Awatar: Legenda Aanga

3 minuty czytania

Od ponad stu lat świat jest toczony rakiem wojny. Złowrogiemu Narodowi Ognia niewiele brakuje do zwycięstwa. Wymordowali oni Nomadów Powietrza, niemal całkowicie wyniszczyli Południowe Plemię Wody. Jedyny opór stawiają jeszcze Ziemskie Królestwo ze stolicą w Ba-Sing-Se oraz Północne Plemię Wody. Wojna powinna zostać zatrzymana u swoich korzeni przez awatara, jedyną osobę w danym pokoleniu potrafiącą tkać cztery żywioły i będącą strażnikiem pokoju. Niestety, najnowszy awatar urodzony pośród Nomadów zaginął na początku działań bitewnych. Wielu uważa, że stracił życie podczas ludobójstwa swojego narodu, ale w plemionach wody nie narodził się nikt o takich umiejętnościach. Pewnego dnia dwójka rodzeństwa z południa, Katarra oraz Sokka, znajduje chłopca zamrożonego w bryle lodu...

awatar, legenda aanga

Awatar: Legenda Aanga” to dziwna sprawa. Stworzony w zamyśle dla dziesięcio-, dwunastolatków, największą popularność zdobył wśród starszej widowni. Z czego to wynika? Mimo że docelową grupą są dzieci, serial jest całkiem poważny, wojna została przedstawiona jako coś strasznego, a nie jako miejsce, gdzie dzieją się niezwykłe przygody. Duża dbałość o szczegóły i brak irytującego infantylizmu (no, może poza początkiem) awatar, legenda aanga zachęcają do dalszego oglądania. Nie ma łopatologicznych dialogów typu dobre jest dobre, bo jest dobre, wszystko jest podane w sposób nieobrażający inteligencji widza.

Akcja serialu rozgrywa się w krainie wzorowanej na Dalekim Wschodzie. Mamy Naród Ognia, przypominający Japonię, Ziemskie Królestwo, będące odpowiednikiem Chin, Nomadów Powietrza, wyglądających jak buddyjscy mnisi i Plemiona Wody, reprezentujące kulturę Inuitów. W każdej nacji występuje grupa ludzi zwanych tkaczami. Są to osoby mogące naginać do swojej woli żywioły i wykorzystywać je w starciach. Każdy żywioł naśladuje inną sztukę walki, między innymi karate, kung-fu itd. Co zachwyca, każdy kraj jest inaczej przedstawiony, może pochwalić się inną architekturą, ubiorami czy zwyczajami. W pewnym momencie bohaterowie odwiedzą świat duchów, będący mrocznym odpowiednikiem świata realnego. Jedyne, co nie olśniewa, to fauna, wszystkie stworzenia są krzyżówkami znanych zwierząt.

awatar, legenda aangaawatar, legenda aanga

Przechodzę teraz do największej zalety całej historii. Mamy dwóch głównych bohaterów, awatara Aanga i księcia Zuko. Aang zaczyna jako wesoły dzieciak myślący tylko o zabawie, a Zuko jako agresywny bufon chcący za wszelką cenę dopiąć swego. W miarę rozwoju fabuły odkrywamy coraz bardziej zaskakujące fakty dotyczące tej dwójki, która okazuje się w wielu aspektach podobna do siebie. Obaj muszą pogodzić się ze swoim przeznaczeniem. Aang nigdy nie chciał być awatarem, jego ucieczka była spowodowana strachem przed odpowiedzialnością. Teraz, po stu latach, widzi, do czego doprowadziło go tchórzostwo. Wie, że każda ofiara wojny obarcza jego sumienie i musi odkupić własne winy. Zuko okazuje się księciem wygnanym przez ojca za strachliwość. Pokonanie awatara wydaje mu się świetnym sposobem na odzyskanie miłości rodzica. Jednak ciągły pościg i rady wuja odmieniają go. Zaczyna rozumieć, że obsesja nie ma sensu i może poświęcić życie czemuś innemu. Poza nimi mamy zatrzęsienie postaci pobocznych: Sokka, Katarra, Toph, Suki, Iroh, Azula, awatar, legenda aanga Ty Lee czy Mai, a to tylko wierzchołek góry lodowej. Każda osoba wywołuje naszą sympatię, bo mimo że zaczynają jako stereotyp, szybko wychodzą poza niego i rozkwitają w sposób, którego byśmy się nie spodziewali.

Jeszcze parę słów na temat głównego złego, czyli Lorda Ozaiego. Jest sztampowy, ale jego występy nie budzą znużenia ani politowania dzięki charyzmie, znakomitemu rysunkowi i udźwiękowieniu przez Marka Hamilla (ma brodę, ale to pomniejszy szczegół). Muzyka to kolejna wspaniała część serialu. Wszystkie dźwięki wydobywające się z głośników wpadają w ucho oraz doskonale współgrają z tym, co dzieje się na ekranie.

„Awatar: Legenda Aanga” to prawdopodobnie jedna z najlepszych rzeczy – jeśli nie najlepsza – która pojawiła w telewizji. Serial ogląda się z ciągłym zainteresowaniem. Mimo że ma 61 odcinków, nigdy nie nudzi, cały czas zaskakuje i trzyma w napięciu. Sam pamiętam jak podczas sesji wstawałem o piątej rano, żeby się pouczyć, a zamiast tego oglądałem kolejne epizody ze szkodą dla moich ocen. Jeżeli nie obejrzysz tego serialu, sporo stracisz.

Marsz przed telewizor!

Ocena Game Exe
10
Ocena użytkowników
9.81 Średnia z 8 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Oglądałem ekranizację filmową - strasznie słaba, a potencjał był. Widać muszę się zabrać za serial animowany, skoro piszesz, że jest taki świetny
0
·
Pierwsza zasada Avatara:


A poza tym oglądaj. Tylko załatw wszystkie ważne sprawy przed seansem, bo jak wsiąkniesz będziesz stracony dla świata.

Tak sobie przypominam, że film miał trzy dobre rzeczy: ogniste trio(Zuko, Iroh i Zhao), muzyka oraz niektóre efekty były spoko.

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...