Alita: Battle Angel

Alita: Battle Angel – recenzja filmu

Dodał: , · Komentarzy: 0
alita: battle angel

Nie wiem, czy to wina tego, że Ameryka nie przebaczyła Japonii za Pearl Harbor, czy też Kraj Kwitnącej Wiśni rzucił na Hollywood jakąś szpetną starożytną klątwę za ataki atomowe, ale jak Jankesi biorą na tapet temat "ekranizacja mangi", to w zdecydowanej większości przypadków mamy gotowy przepis na tragedię. Z kasową porażką i gwałtem na uznanej marce w tle.

Jednak tym razem miało być przecież inaczej. Pieczę nad projektem objął Robert Rodriguez, który potrafi bawić się energetycznymi, mrocznymi i krwawymi klimatami jak nikt inny, a filozoficzne luki w warsztacie Teksańczyka miał wypełnić sam wielki James Cameron. Blockbusterowy przepis na sukces?

Alita: Battle Angel

Można się było zastanawiać, czy aby ostatnia deklaracja Jamesa Camerona o kręceniu jedynie kolejnych części Avatara była jedynie krokiem marketingowym, jednak teraz okazuje się, że reżyser nakręci także inny film. Jak potwierdził, wciąż w jego planach jest stworzenie kinowej wersji Battle Angel.

battle angel

Film byłby oparty na japońskim komiksie Yukito Kishiro, który w oryginalnej wersji nazywa się GUMN. W dziewięciu tomach przedstawiono miasto złomu, w którym żyją zcybernetyzowani ludzie. To wysypisko, gdzie nie ma żadnych zasad czy praw, tak więc Alita, która budzi się z długiego snu, nie może liczyć na żadne wsparcie. Z uszkodzonym ciałem i licznymi lukami w pamięci znajduje ją Daisuke Ido. Naukowiec daje jej nowe ciało z nadludzkimi umiejętnościami, dzięki którym Alita może walczyć ze złoczyńcami.

Data powstania filmu pozostaje tajemnicą, jednak Cameron uparcie twierdzi, że szybko się do tego nie zabierze. Cóż, wpierw pewnie chce zarobić kolejne miliony na dalszych częściach Avatara.

  • 1 strona
Wczytywanie...