Potem jak dobrze wiemy, w przeciągu dwudziestu lat muszkieterowie zaprzedali swoje ideały. My jednak cofniemy się do początku, gdy byli tacy "pięknie nieroztropni".
Młody szlachcic d'Artagnan wyrusza z rodzimej Gaskonii do Paryża, by podjąć się służby w formacji muszkieterów gwardii króla Ludwika XIII. Uzbrojony w ojcowską szpadę, znajomość cudownej leczniczej maści oraz naiwną szlachetność wpojoną w procesie wychowawczym, prędko pakuje się w liczne problemy towarzyskie, lokalne oraz... międzynarodowe. Najsłynniejsza powieść płaszcza i szpady, "Trzej muszkieterowie" Aleksandra Dumasa, stanowi właściwie gotowy scenariusz na adaptację do dowolnego medium. Można to uczynić na mnogość sposobów, czy poprzez wierne powtórzenie tej historii za pomocą innych środków, czy też swobodnie reinterpretując oryginalne motywy. Pisząc scenariusz komiksu "Trzej muszkieterowie", Fabrizio Lo Bianco miał więc stosunkowo uproszczone zadanie, bowiem nie musiał nic tworzyć – pozostało mu jedynie przetwarzać.
Autor miał ograniczoną swobodę działania z uwagi na fakt, że jego komiks należy do cyklu komiksowych adaptacji klasycznych powieści. W jego przypadku praca miała więc z założenia charakter odtwórczy, opierała się na selekcji najważniejszych wątków, uporządkowaniu ich i opowiedzeniu na nowo. Coś takiego można uczynić nader interesująco, jak chociażby miało to miejsce z niedawno wysoko ocenionym przeze mnie komiksem z serii adaptacji powieści Agathy Chritie o detektywie Poirot. Scenariusz "Trzech muszkieterów", niestety, tego sukcesu nie powtórzył. Dosadnie rzecz ujmując, fabuła jest drętwa jak szkolne streszczenie, ujmująca wszystko co najważniejsze, a zarazem zupełnie obojętna dla odbiorcy. Wszystko było mniej więcej zrozumiałe, choć nieco chaotyczne i zupełnie nieporywające, co stanowi poważny według mnie zarzut dla scenarzysty, który wszakże miał klasykę literatury w swoim dziele ożywić na nowo.
Patrząc jednak z drugiej strony, scenarzysta jest też związany ramami określonymi przez wydawnictwo. Wszystkie komiksy z tej serii zostały upchnięte na 48 stronach, co było więc najpewniej nieprzekraczalnym dla autorów limitem. W tych okolicznościach wydaje się, że Lo Bianco robił co w jego mocy, aby opowiedzieć historię o muszkieterach i nie przekroczyć limitu miejsca. Musiało to być trudne i niewdzięczne zadanie, zaś raz jeszcze oceniając scenariusz nie sposób nie dostrzec, że dwoił się i troił, by jak najwięcej "wycisnąć" z pierwowzoru.
Ilustrator Andres José Mossa spisał się lepiej z postawionego przed nim zadania, co oznacza, że wykonał je poprawnie. Niemniej w warstwie wizualnej od tego typu komiksu nie oczekuje się raczej nic więcej, niż po prostu w miarę dobrego wyrobu rzemieślniczego. Ten sam poziom przedstawia kolorystyka autorstwa Minte Studio, budująca jakiś szczątkowy klimat świata przedstawionego w komiksie, nadrabiając tym nieco braki w fabule.
Komiks ten pokrótce można więc nazwać ilustrowanym streszczeniem "Trzech muszkieterów" Aleksandra Dumasa. Nie jest to pozycja, którą należy polecać, jak i odradzać. Młody czytelnik może łypnie łagodniejszym okiem na niedostatki fabularne. Dorośli fani opowieści płaszcza i szpady, czy twórczości Dumasa, będą mogli spojrzeć na lubianą opowieść z innej perspektywy i jeśli nie zaznają przyjemności, to przynajmniej będą mieć okazję do pomarudzenia, jak to średnio autorom ten utwór się powiódł. "Trzej muszkieterowie" duetu Fabrizio Lo Bianco i Andresa José Mossa to akceptowalny średniak, przy czym na jego korzyść przemawia niewygórowana cena.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz