X-Men. Punkty zwrotne. Wojna o mesjasza

2 minuty czytania

x-men. punkty zwrotne. wojna o mesjasza

Dzień M zapisał się na kartach historii homo superior czarnymi zgłoskami. Pojawił się jednak promyk nadziei, ponieważ mimo obaw związanych z wyginięciem gatunku, na świat przyszła mutantka, której nadano imię Hope. Tylko że nie wszystkim zależy na jej życiu.

W "Kompleksie mesjasza", pierwszym tomie "X–Men. Punkty zwrotne", mutanci z Instytutu Xaviera musieli się zdrowo napocić, aby zadbać o bezpieczeństwo pierwszej homo superior po Dniu M. Finalnie największy ciężar na swe barki wziął nie kto inny, jak Cable, potrafiący przenosić się w przyszłość. Skrzętnie z tej umiejętności skorzystał, aby uciec przed zamachowcami z różnych ugrupowań, jednak nawet kilkaset lat różnicy nie ostudza zapędów Bishopa i jego nowego sojusznika. W efekcie podróż temporalną na polecenie Cyclopsa odbywa także X–Force, grupa specjalna mutantów pod przewodnictwem Wolverine'a, dla której cel uświęca środki. Na miejscu spotykają Deadpoola, lecz najemnik z nawijką nigdy nie należał do łatwych kompanów, a niebezpieczeństwa czyhające na Hope sięgają historii pierwszych mutantów we wszechświecie.

"Wojna o mesjasza" jest w moim odczuciu modelowym przykładem komiksu zmarnowanych szans. Wysłanie tego bardziej nieobliczalnego zespołu X–Men w postapokaliptyczną przyszłość, w której nawet korzystający z czynnika gojącego Deadpool wygląda, jakby miał za sobą o kilka spotkań z rozpędzonymi ciężarówkami za dużo, budziło apetyt na ciekawszą wizję świata albo przynajmniej tło dla bijatyk. Tylko że bohaterowie po spotkaniu najemnika z nawijką prowadzą długie dysputy, przeplatane przez scenarzystów z fragmentami poświęconymi zawiązującemu się sojuszowi łotrów, aby w końcu nieprzesadnie elegancko doprowadzić do ich konfrontacji, a gdzieś po drodze zahaczyć jeszcze o relację Apocalypse'a i Archangela. Teoretycznie więc można napisać, że "dzieje się", tylko to nie do końca prawda, bo same walki nie są szczególnie dobrze rozpisane, a pozostałe części fabuły prowadzą nas jak po sznurku od wylądowania w przyszłości przez X–Force po sekwencje konfrontacji i w końcu finał, który mimo starań nieszczególnie zachęca do poznania kolejnych przygód drużyny Wolverine'a.

x-men. punkty zwrotne. wojna o mesjaszax-men. punkty zwrotne. wojna o mesjasza

"X–Men. Punkty zwrotne" wprawdzie opowiadają o ważkich wydarzeniach w dziejach X–Men, ale ich poznawaniu towarzyszy wrażenie bardzo silnego deja vu, pojawiające się również w finale. Losy X–Menów się zapętlają, podobnie jak kilku istot szczególnie zainteresowanych Hope, przez co trudno o zaciekawienie na myśl o kolejnych wyzwaniach czekających wychowanków Xaviera, pragnących ochronić najmłodszą mutantkę.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
4.5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...