Vampire: The Masquerade – Bloodhunt

2 minuty czytania

"Vampire: The Masquerade – Bloodhunt" zaprezentowane w zeszłym roku we wczesnym dostępie obiecywało sobą wiele i entuzjastycznie oczekiwałem jego premiery. Dlaczego więc, gdy ta nadeszła, poczułem się rozczarowany?

"Vampire: The Masquerade – Bloodhunt" jest produkcją z bardzo dużym potencjałem. Została ona osadzona w popularnym oraz dojrzałym wampirzym uniwersum i oferuje świetną "sieczkę" na ulicach Pragi w formie Battle Royale z trybami rozgrywki solo lub drużynowym w widoku trzecioosobowym. Plansza jest dość dużych rozmiarów i zróżnicowana, jeśli chodzi o zagospodarowanie jej przestrzeni, graczom udostępniono również wnętrza niektórych budynków. Arsenał jest szeroki i znajdują się w nim zarówno pistolety, jak i RKM-y, a nadto wspomóc się możemy kataną. Moce krwiopijców są użyteczne oraz charakterystyczne dla poszczególnych klas postaci, zaś walka dynamiczna... W czym zatem problem?

Vampire: The Masquerade - Bloodhunt

Nie doznałem nagłego olśnienia, w którym stwierdziłem, że przed rokiem pomyliłem się w ocenie. Po prostu drzemiący w tytule potencjał nie został wyzwolony. W istocie odnoszę wrażenie, że gra w niewielkim, jeśli nie w żadnym stopniu rozwinęła się od czasu wczesnego dostępu. Dodano jedną nową klasę, jakieś bronie, co do których nie jestem przekonany i wiernie trzymam się wciąż sprawdzonego "kałacha", wreszcie różne drobnostki. Wszystko co najistotniejsze zdążyłem więc poznać jeszcze przed premierą i nic nowego mnie nie zaskoczyło. To wbrew pozorom duże zagrożenie dla "Vampire: The Masquerade – Bloodhunt". Walka, choćby najlepiej dopracowana, nie rozwiąże pozostałych problemów. Brak jakiejś progresji rozgrywki, wiecznie ta sama mapa, brak fabuły. "Bloodhunt" nie ma niczego, co mogłoby "szaraczka" utrzymać przy rozgrywce.

Jak na grę o wampirach, elementy wampiryczne budzą moje... mieszane uczucia. To przede wszystkim dynamiczny battle royale, a postacie mogłyby być dowolnie nazywającymi się stworzeniami. Wypijanie krwi przechodniom dla pozyskania określonych pasywnych bonusów to chyba najmocniejszy akcent wampirzy. Maskarada jest specyficznym zagadnieniem, bowiem uwagę przyciąga wypicie krwi przy świadku, lecz już nie ogromna strzelanina połączona z używaniem mocy. Konsekwencje spotkają nas jednak głównie ze strony... wampirzych rywali, którzy będą mogli nas wówczas zobaczyć na mapie. Starcia z NPC są sporadyczne i stanowią raczej drobne utrudnienie, niż realne zagrożenie. Możliwość wprowadzenia wątku fabularnego to niewykorzystana okazja. Zadania mają charakter możliwie nudny i sztampowy – jest to albo przynieść znajdźkę, albo zadać obrażenia określonym rodzajem broni. Lobby nazywane Elysium, choć ładne i przestrzenne, nie niesie sobą nic istotnego, jest to w zasadzie niewykorzystana przestrzeń.

Vampire: The Masquerade - Bloodhunt

Zaskakuje nieco model biznesowy zastosowany w grze. Wykupienie battlepassa nie oferuje nic poza kosmetycznymi udogodnieniami w postaci nowych ubrań i podobnych dodatków. Dla zwykłych użytkowników opcje personalizacji postaci są ubogie. Gracze są zatem w swoich zmaganiach równi, jeśli chodzi o szanse w walce i liczą się w zasadzie jedynie ich umiejętności. Z drugiej jednak strony, sądzę, że twórcy w końcu będą musieli "docisnąć" swoją społeczność.

"Vampire: The Masquerade – Bloodhunt" to tytuł, w który można, a nawet warto zagrać. Nie jest to jednak produkcja na niezliczone godziny. Szacuję, że przeciętny gracz znajdzie w nim do 20 godzin dobrej zabawy, po czym zwyczajnie się znuży. "Żywotność" może podtrzymać oczywiście znalezienie ekipy do grania, jednak to w kontekście gier wieloosobowych naturalna kolej rzeczy. Przyznaję ocenę 6+/10, czyniąc to z przykrością.

Plusy
  • Oprawa graficzna i dźwiękowa
  • Dynamiczna walka
Minusy
  • Jedna mapa
  • W perspektywie czasu staje się monotonna
Ocena Game Exe
6
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...