"The Last of Us" nie było grą, która wymagała kontynuacji. Opowiedziana przez nią historia była zamkniętą całością, wyśmienitą i wartą doświadczenia. Jej zakończenie zostawiało co prawda lekko uchylone drzwi, ale w sposób bardzo nienachalny. No ale studio Naughty Dog przygotowało dla graczy kontynuację nazwaną po prostu "Part II". Jej akcja jest osadzona ponad 20 lat po pandemii, która zdziesiątkowała ludzkość i doprowadziła naszą cywilizację do upadku. Nie był nią jednak wirus COVID-19, lecz grzyb z rodzaju Cordyceps, który przejmuje kontrolę nad nosicielem i zamienia go w zombie. Wydarzenia "Part II" rozgrywają się 5 lat po zakończeniu pierwszego "The Last of Us". Wcielamy się w rolę osiemnastoletniej Ellie, która razem ze swoim przybranym ojcem Joelem żyje we względnie bezpiecznym mieście Jackson w stanie Wyoming. W trakcie rutynowego patrolu dochodzi do tragedii, której nie zdradzę. To wydarzenie sprawia, że Ellie wyrusza do Seattle w poszukiwaniu zemsty.
Zemsta rozgrywa się na przestrzeni kilku dni. Jest gorzka, brutalna i niezdarna. Ellie działa na bieżąco, nie ma konkretnego planu poza ukaraniem winnych wspomnianej tragedii. Fabuła jest całkowicie liniowa, nie podejmujemy w niej decyzji, nie ma wybaczenia i zmiłowania. Niektóre wydarzenia i sceny sprawiały, że musiałem po prostu odłożyć pada, zrobić sobie przerwę i pójść na spacer. Są też momenty, które szokują lub zwyczajnie łamią serce. Twórcy mieli bardzo konkretną wizję, mogącą wzbudzić (patrząc na dyskusje w Internecie – już wzbudza) kontrowersje i skrajne opinie wśród fanów. Całość jest niezwykle ponura i realistyczna – mimo pokazywanego okrucieństwa nic nie jest przesadzone i naciągane. Gra aż za dobrze obrazuje obłędną spiralę zemsty, jej konsekwencje na bohaterce i jej relacjach z najbliższymi oraz zwyczajną ludzką niedoskonałość, zacietrzewienie i zaślepienie. Nasze poszukiwanie zemsty jest przerywane od czasu do czasu retrospekcjami, pokazującymi rozwój relacji Ellie i Joela pomiędzy pierwszą i drugą częścią gry. W połowie rozgrywki dochodzi również do bardzo poważnego i zarazem ciekawego zwrotu akcji, którego również nie zdradzę. Tempo opowiadania tej historii jest jednak momentami nierówne, zarówno sam początek gry jak i początek jej drugiej połowy odrobinkę mi się dłużyły. Łącznie przejście "Part II" zajęło mi około 30 godzin, przy nieśpiesznej i skrupulatnej rozgrywce. Niezły wynik jak na grę dla pojedynczego gracza.
Liniowość fabuły przekłada się na strukturę poszczególnych poziomów w grze. Wszystkie lokacje, które odwiedzimy, z wyjątkiem jednej, są liniową drogą naprzód. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy stłamszeni. W porównaniu do pierwszej części, twórcy dają nam więcej swobody i pobocznych lokacji zawierających dodatkowe zasoby i wyzwania w postaci wrogiego patrolu lub zainfekowanych. Poziomy są dobrze zaprojektowane i osadzone w kontekście zrujnowanego Seattle. Łatwo się zorientować, skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy, na horyzoncie często widzimy miejsca, w których byliśmy dzień wcześniej. Mechanika rozgrywki w "The Last of Us Part II" jest połączeniem przygodowej gry akcji z elementami survivalu. W świecie gry są porozrzucane materiały, z których możemy wytwarzać improwizowaną broń i akcesoria, takie jak koktajle Mołotowa, tłumiki czy apteczki. Do tego dochodzą pigułki, dzięki którym rozwijamy umiejętności Ellie, amunicja oraz narzędzia, przy pomocy których ulepszamy naszą broń palną w warsztatach. Ilość zasobów zależy od wybranego przez nas poziomu trudności. Przy okazji znajdujemy również sporo zapisków i dokumentów, które rozwijają świat i opowiadają dodatkowe, małe historie. Dlatego warto systematycznie zwiedzać każdy zakamarek.
Przemierzając zrujnowane Seattle natkniemy się na członków dwóch wrogich sobie frakcji walczących o kontrolę nad miastem – militarystyczne Wilki i sekciarskie Blizny. Do tego dochodzą zainfekowani, czyli zarażone grzybem zombie na różnych stadiach rozwoju infekcji. Starcia z przeciwnikami są przyjemnym połączeniem skradania, strzelania i walki wręcz. Mechanika rozgrywki uległa niewielkim zmianom w porównaniu do poprzedniej gry. Starcia są bardzo napięte, ale tym razem bardziej dynamiczne. Nowością jest możliwość ukrywania się w wysokiej trawie oraz czołgania, dzięki czemu mamy dostęp do dodatkowych kryjówek. Ellie jest mniej wytrzymała od Joela, przez co otwarte starcie z wrogami zazwyczaj kończy się śmiercią albo poważnymi ranami. Konstrukcja poziomów pozwala nam na stopniowe przerzedzanie przeciwników, zastawianie pułapek, podrzynanie gardeł i eliminację po cichu przy pomocy łuku czy broni z tłumikiem. Ludzcy przeciwnicy aktywnie nas szukają, a w otwartym starciu flankują i porozumiewają się ze sobą. Do tego dochodzą psy bojowe, które mogą wyczuć nasz trop, przez co nie możemy tkwić ukryci w jednym miejscu. Zainfekowani szarżują na nas w linii prostej i stosując zasadę "gdzie ludu kupa...". Gra daje nam również okazje, by nasłać wrogie sobie grupy na siebie i sprzątnąć to, co zostanie. Duże znaczenie ma niewielka ilość amunicji oraz stopniowa degradacja broni do walki wręcz. Niejedno starcie kończyło się dla mnie ucieczką, gorączkowym zmienianiem broni i zabiciem wroga dosłownie ostatnim nabojem. Albo rzuceniem cegły w głowę, desperacką szarżą i wetknięciem noża w tętnicę szyjną. Starcia stają się proste jedynie pod sam koniec gry, gdy mamy już wszystko opanowane.
Oprawa audiowizualna jest mistrzowska, jak przystało na produkcję od studia Naughty Dog. Twórcy wyciskają z Playstation 4 ostatnie poty, by świat wyglądał i brzmiał pięknie, a przy tym działał płynnie. Zrujnowane, zdziczałe Seattle jest śliczne niezależnie od pogody, nieraz zatrzymywałem się, by podziwiać widoki. Ilość drobnych detali i animacji jest zbyt wielka, by je wszystkie wyliczać. Dla przykładu wspomnę bardzo realistyczne oddziaływanie liny z otoczeniem oraz animację jej zwijania przez Ellie, spadanie pokrywy śnieżnej z przeciążonych gałęzi czy gitarę, na której możemy zagrać prawdziwe piosenki. Nawet rutynowa animacja otwierania szuflad i wyciągania z nich rzeczy jest tu zachwycająca i dopracowana do perfekcji. Ponadto "The Last of Us Part II" jest pozbawione ekranów ładowania, gra płynnie przechodzi od rozdziału do rozdziału oraz od cutscenki do akcji, bez przerw i bez błędów graficznych czy niedoładowanych tekstur. Na szczególną pochwałę zasługują twarze postaci, jedne z najlepszych, jakie widziałem w grach, wyrażających pełną gamę emocji i reakcji. Minimalistyczna i prosta muzyka wyśmienicie podkreśla kluczowe sceny i walkę, a poza nimi jest prawie nieobecna.
Bardzo szczegółowo jest również pokazywane całe okrucieństwo i brutalność, tak w cutscenkach jak i w akcji. Krew tryska w realistyczny sposób z poderżniętych gardeł, życie gaśnie na twarzach wrogów zabijanych w walce wręcz, ich padające trupy wiarygodnie rozbijają się o otoczenie. Przerażone okrzyki naszych ludzkich przeciwników, gdy naślemy na nich stado zainfekowanych, brzmią autentycznie, a psy skowyczą wniebogłosy, gdy oberwą w pysk koktajlem Mołotowa. Włosy jeżą się na ciele od tych wszystkich efektów, od tego realistycznego umierania, od urwanych kończyn, gulgoczących gardeł i kaszlu ludzi duszących się grzybowymi zarodnikami. Do tego dochodzą rozmaite odgłosy zainfekowanych i drobiazgowo ukazany wygląd poszczególnych stadiów rozwoju infekcji. Nieraz musiałem po walce złapać oddech i uspokoić napięte nerwy. Ale podkreślam, że gra nie fetyszyzuje brutalności, nie robi pornograficznych zbliżeń kamery, po prostu w bardzo realistyczny sposób pokazuje nam konsekwencje pewnych działań. Pasuje to tematycznie do opowiadanej historii.
Na pochwałę zasługuje polska lokalizacja gry. Sony przygotowało pełny dubbing, w rolę Ellie ponownie wciela się Anna Cieślak i wraz z resztą obsady wykonuje kawał bardzo dobrej roboty. Przyznaję od razu, że polskiej wersji gry doświadczyłem jedynie wyrywkowo, przechodząc kilka rozdziałów i oglądając wybrane sceny, kluczowe dla fabuły lub zawierające spory ładunek emocjonalny. Ale nawet tak ograniczony kontakt pozwala mi stwierdzić, że jest bardzo dobrze. Scena, która złamała mi serce w wersji angielskiej, wywołała dokładnie taki sam efekt po polsku, co nie zawsze jest prawidłowością w naszych tłumaczeniach. Na plus jest również możliwość wyświetlenia dymków zawierających tłumaczenia napisów osadzonych w świecie gry, takich jak graffiti.
"The Last of Us Part II" jest zatem brutalną, gorzką i dojrzałą historią o zemście, którą trzeba przetrawić i rozchodzić po jej zakończeniu. Jest ona naturalną konsekwencją i dopełnieniem historii opowiedzianej w poprzedniej części. Zabiera nas w podróż w mroczne zakątki ludzkiej natury, do realiów, w których światełko w tunelu jest bardzo malutkie. Realistyczna grafika tak samo drobiazgowo pokazuje nam piękny, zrujnowany świat jak i okrucieństwo oraz umieranie. Jest to niełatwa podróż. Mimo to z czystym sercem polecam w to zagrać.
Plusy
- dojrzała historia dla dorosłych
- dopracowana mechanika rozgrywki
- bardzo dopracowana oprawa audiowizualna
- solidna polonizacja
Minusy
- okrucieństwo pokazane na ekranie może odrzucać
- fabuła momentami się dłuży
Komentarze
Głównie chodzi o postacie i ich relacje. Poza Tommym który jest prawie nieobecny oraz Ellie to reszta postaci jest dla mnie słabo przedstawiona.
Relacje też niektórych zdały mi się wydumane. Związek Diny z Ellie wydaje mi się jakiś nachalny. Podobnie jak problemy tożsamościowe dzieci blizn.
Abby odrzuca pod każdym względem wizualnie jak i mentalnie.
A liniowość boli bo naprawde wielu rzeczy nie chcemy robić, albo wręcz chcemy, a gra nam nie pozwala
Dodaj komentarz