Kiedy czytałem zakończenie trzeciej części "Teatru węży", nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że historia została niedokończona. Nie byłem w tym poczuciu osamotniony. Te głosy w końcu skłoniły Agnieszkę Hałas, by raz jeszcze wróciła do świata Zmroczy.
Życie potrafi być trudne, gdy człowiek jest ściągany wyłącznie z powodu natury swoich talentów. Brune Keare wie o tym aż za dobrze. Czarodziej obciążony skażonym czarnym darem, błogosławieństwem Eresha – boga chorób i leków – oraz paktem z nieczystymi siłami po wymknięciu się swoim demonicznym panom próbuje ułożyć sobie życie na nowo, szukając sposobu na przecięcie ostatnich więzów z piekłem. Względny spokój nie może jednak trwać zbyt długo. Po tym, jak znajdują go srebrni magowie, jest zmuszony przyjąć ofertę nie do odrzucenia. Jego zadanie prowadzi go na Wyspy Śpiewu, gdzie ma zbadać kilka zagadkowych zgonów członków Elity. Szybko okazuje się, że nie będzie to łatwe zadanie. Sytuacja na archipelagu staje się coraz bardziej napięta, a za wszystkim stoją demony z Doliny Śniedzi, które wprowadzają w życie ogromny, zbrodniczy plan.
Świat Zmroczy nadal zachwyca bogactwem. Hałas wyrobiła sobie reputację za sprawą sporego, żyjącego własnym trybem i zwyczajami świata. Raz jeszcze udowodniła, że pochwały nie były na wyrost. Większość wydarzeń ma miejsce na Wyspach Śpiewu, ale nie stanowi to żadnej przeszkody. Każde miejsce, które odwiedzamy, jest trochę inne – czy to światy ludzi, czy też inne wymiary. Każde ma swoje zwyczaje i tradycje i jest to wyczuwalne. Dzięki temu zagłębianie się w to uniwersum jest czystą przyjemnością.
Bohaterowie historii to kolejny mocny punkt. Część z nich poznaliśmy już w poprzednich częściach, ale pojawia się również kilka nowych. Choć początkowo niektóre powiązania między nimi nie są szczególnie jasne, wszystko z czasem nabiera sensu. Autorka nie przesadziła z liczbą, co może skusić osoby, które nie lubią, gdy bohaterów jest zbyt wielu. Należy również pochwalić sposób tworzenia herosów. Nie są to postacie prostolinijne. W swoim życiu niejednokrotnie dokonywali moralnie wątpliwych czynów, dodatkowo wiążą ich różne reguły i zobowiązania. Mimo to starają się działać najlepiej, jak tylko mogą. Uwagę zwracają również antagoniści. Mamy tu co prawda osoby zaślepione fanatyzmem i ambicjami, podejmujące głupie decyzje, co jest oczywiste dla wszystkich poza nimi – ale mamy również postacie bardziej skomplikowane, zamotane we własne konflikty wewnętrzne i spętane ludzkimi emocjami. Dzięki temu stają się bliżsi czytelnikowi.
Rozszerzeniu uległa też filozofia świata. Do tej pory mieliśmy już okazję sporo się dowiedzieć na temat mechanizmów rządzących tym uniwersum oraz jego historii. Jednak ten aspekt także trafił pod lupę. Wraz z progresem historii ujawnione zostają nowe fakty, rzucające nowe światło na zagadnienia obecne w serii od samych jej początków. Poza tym na owacje zasługuje sposób, w jaki otoczenie wchodzi w interakcje z bohaterami. Pomimo tego, jak duży wpływ mają na przebieg wydarzeń, pozostaje nam pewna świadomość większego obrazu i tego, że nie mogą decydować o wszystkim. Sprawia to, że świat tych przygód nabiera większego realizmu.
Kiedy kończyłem część trzecią serii, miałem autorce za złe tak otwarty sposób na zakończenie fabuły. Kazało mi to wierzyć i mieć nadzieje na kontynuację. Wreszcie modły zostały wysłuchane, a podarowana nam historia staje na wysokości zadania. Na kolejnych kartkach raz jeszcze doświadczamy tego, czym wcześniej zauroczył nas "Teatr węży". Jest jednak jedno "ale". Końcówka wyszła lepiej niż ostatnim razem, lecz autorka uległa pokusie, by napisać o kilka słów za dużo. Bez jednego lub dwóch fragmentów mielibyśmy do dyspozycji ostateczne zamknięcie odysei Krzyczącego w Ciemności, a tak raz jeszcze pozostaje mi wypatrywać zapowiedzi kolejnego tomu.
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz