Uniwersum "Warhammera 40000" jest bez wątpienia czymś, czemu warto się przyjrzeć. Na podstawie gry planszowej dla podręcznikowych nerdów z nadmiarem pieniędzy i wolnego czasu powstał bogaty i rozpoznawalny świat. Jednym z najlepszych przykładów jego popularności jest stworzona przez pasjonatów internetowa encyklopedia, znana jako Atronomican. Do jej realizacji przyczyniły się gry komputerowe oraz książki. Wśród rozlicznych tytułów znajdziemy pozycję pióra Dana Abneta, "Pierwszego i jedynego z Tanith".
Galaktyka Drogi Mlecznej ze świata "Warhammera 40000" to ponure miejsce, które zna tylko wojnę. Dla Imperium Ludzkości, którego symbolem jest Imperator, od wieków zasiadający na Złotym Tronie, nastał czas przełomu, z którego albo wyjdzie potężniejsze niż kiedykolwiek, albo upadnie. Trwa właśnie krucjata o Światy Sabat, utracone na rzecz wyznawców Chaosu. To tam właśnie walczy komisarz-pułkownik Ibram Gaunt i jego podkomendni – Pierwszy i jedyny z Tanith. Jednakże typową dla Gwardii Imperialnej kampanię przerywa otrzymanie wiadomości, która może postawić pod znakiem zapytania nie tylko całą ofensywę. Wraz z nią Gaunt otrzymuje specjalne zadanie, które wystawi na próbę to, co nim kieruje – wiarę w Imperium, troskę o swoich ludzi i enigmatyczną przepowiednię, którą usłyszał dawno temu.
Tło wydarzeń jest niewątpliwie silną stroną książki. Uniwersum to istna kopalnia opowieści wojennych nasiąkniętych patosem, przemocą, zdradą i wciąż tlącą się iskierką nadziei. Podczas wertowania kolejnych stron tekstu znajdziemy to wszystko. Na polu bitwy nie ma miejsca na nudę, ciągle może zdarzyć się coś niespodziewanego. Nieustannie jesteśmy zaskakiwani, aż do ostatnich stron.
Komisarz Gaunt to ciekawa postać. Nie chodzi tu tylko o jego historię, choć ona również jest bardzo interesująca i ważna dla fabuły. Chodzi przede wszystkim o jego charakter, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę funkcję, jaką piastuje. Od komisarzy Imperium oczekuje się, że żołnierze będą się obawiać ich bardziej niż wroga, a tchórze będą zabijani na miejscu. Bohater jednak wykazuje głęboką troskę o swoich podkomendnych i tworzy z nimi potężną więź, która pozwala im osiągać jeszcze więcej. Jest to potępiane przez jego przełożonych, a czytelnik może czasem nie zrozumieć motywów jego działań, ale pozwalają mu one prowadzić swoją jednostkę do nieoczekiwanych i spektakularnych zwycięstw.
Relacje pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami i frakcjami oraz postawy ich przedstawicieli to podstawa wydarzeń opisanych w książce. Na głównej osi mamy najwyższe dowództwo Gwardii Imperialnej, które wykorzystuje spięcia i wszelkie nadające się okazje do podbudowania swojej pozycji w nadziei, że zdołają obalić swoich przełożonych, a tym samym zdobyć piastowane przez nich pozycje. Sami generałowie zaś rzadko interesują się swoimi podkomendnymi. Bez wahania poświęcają żołnierzy w samobójczych natarciach, byle tylko przeć do przodu. Dalej mamy niższych rangą oficerów, którzy bardziej dbają o osobiste interesy i własną skórę niż o powodzenie misji. Innym przykładem jest zasługujący na swą ponurą reputację Inkwizytor hołdujący stwierdzeniu, że cel uświęca wszelkie środki. Pozwala lepiej zrozumieć to problemy Imperium. Poza tym mamy pojedynczych żołnierzy Gaunta, wspominających utracone życie i dom. Pozwala to na stworzenie więzi między nimi a czytelnikiem. Fabuła trochę traci na wiarygodności, ponieważ na początku wspomina się o mnogości sił zebranych na krucjatę, ale pojawiają się one rzadko bądź w ogóle ich nie ma. Mogę mieć tylko nadzieję, że zmieni się to w kolejnych tomach.
Ważną częścią fabuły są wspomnienia z przeszłości. Jedna z takich retrospekcji stanowi prolog całej historii, inna ją kończy, a kolejne są porozrzucane po całej książce. Nie wybijają one fabuły z rytmu, ale ją uzupełniają oraz pozwalają zrozumieć część działań i relacji pomiędzy ważniejszymi postaciami, które poznajemy podczas tej przygody. Dodatkowo stanowią one dobry pretekst do rozbudowy świata.
Świat wykuty w wiecznej wojnie prezentowany przez "Warhammer 40000" najpierw poznawałem dzięki grom komputerowym, a dopiero potem zacząłem zgłębiać uniwersum i trafiłem na książki. Można tu spotkać różnych autorów o różnych umiejętnościach, ale w tym przypadku ocena jest pozytywna. "Pierwszy i jedyny z Tanith" to wciągająca książka, która do samego końca potrafi zaskakiwać. Pozycja warta uwagi zarówno starych fanów, jak i świeżaków.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz