"Persona" to japońska seria gier konsolowych od studia Atlus, będących pół na pół RPGami i symulatorami życia japońskiego licealisty/licealistki. Ma ona liczne grono oddanych fanów zarówno w Japonii, jak i na Zachodzie. Każda z głównych odsłon serii doczekała się edycji rozszerzonych, licznych spin-offów (od bijatyk po całkiem niezłe rytmiczne gry taneczne) oraz przełożenia fabuły na seriale i filmy anime. Piąta część serii miała swoją międzynarodową premierę w 2017 roku i stała się jedną z najlepszych gier na Playstation 4. Trzy lata później ukazała się edycja rozszerzona gry – "Persona 5 Royal". Niniejsza recenzja dotyczy obydwu gier, aczkolwiek jeśli czytelnik grał już w edycję podstawową i zastanawia się nad zakupem Royal, to zapraszam do przedostatniego akapitu, w którym wyrażam swoje zdanie na ten temat.
Akcja gry toczy się w Tokio. Wcielamy się w rolę czarnowłosego okularnika – roboczo będę nazywał go Jokerem. Głównego bohatera skazano za przestępstwo, którego nie popełnił i zmuszono do zmiany szkoły. Jedyną, jaka zdecydowała się go przyjąć, była fikcyjna tokijska Shujin Academy. Wraz z nową łatką delikwenta, Joker trafia z japońskiej prowincji pod skrzydła Sojiro Sakury – starego kawalera z kozią bródką, który prowadzi urokliwą kawiarnię Le Blanc i każe chłopakowi żyć na strychu nad lokalem. Jednocześnie w telefonie Jokera pojawia się tajemnicza apka, niemożliwa do usunięcia. Pierwszego dnia w nowym miejscu bohater gubi się w drodze do szkoły i wraz z jednym z uczniów trafia do tajemniczego zamku. Jego władcą jest wuefista-celebryta z Shujin i, jak na króla przystało, nosi koronę i obcisłe różowe slipki. W zamkowym lochu następuje przebudzenie mocy głównego bohatera, Persony o imieniu Arsene, będącej jego prawdziwym obliczem, manifestacją buntu i zdarcia maski zakłamania z twarzy (Maski są przez bohaterów zdzierane dosłownie i jest to dość drastyczne, ale jakże słuszne!). Dzięki temu mogą wydostać się z pułapki i wrócić do rzeczywistości. Poznają przy okazji kolejnego towarzysza w postaci gadającego kota i w ten sposób zawiązuje się rdzeń drużyny Phantom Thieves.
Fabuła gry kręci się wokół owej grupy złodziejów ludzkich serc. Nie chodzi tutaj o gang Casanovów, lecz o zdeterminowaną grupę nastolatków (i jednego gadającego, rycerskiego kota) wrażliwych na niesprawiedliwości społeczne i pragnących zmian. Na celownik biorą dorosłych – rzekomo nieomylnych, a w rzeczywistości zakłamanych, nadużywających władzy, krzywdzących młodzież i nie tylko. Takim celem jest wspomniany wuefista. Były olimpijczyk, chluba Shujin Academy, a jednocześnie sadysta o rozbuchanym ego. Rodzice i nauczyciele przymykają na to oko, w końcu najważniejszy jest status szkoły, a nie siniaki i przetrącone kończyny uczniów. Przeciwnicy Phantom Thieves są w oczywisty sposób źli, ale w bardzo wiarygodny sposób, nieprzerysowani, co potrafi nawet dać do myślenia. Jest to zatem historia o buncie młodzieży w bardzo hierarchicznym i konserwatywnym społecznie kraju. Nie brakuje w niej humoru i nastoletniego zagubienia w dorastaniu. To długa historia, bo przejście gry zajmuje lekką ręką ponad 100 godzin! Ma swoje słabsze momenty, lekkie zmęczenie materiału i przegadanie (kto nie mielił ozorem mając 17 lat niech pierwszy rzuci kamieniem!), ale ja wszystko wybaczam. To inspirująca historia, zdecydowanie warta poznania!
Wypaczone pragnienia dorosłych znajdują swoje fizyczne odzwierciedlenie w Metaverse, czyli w kognitywnym wymiarze równoległym do materialnego, do którego bohaterowie mają dostęp przy użyciu owej nieusuwalnej apki w telefonie. Pragnienia te przyjmują formę Pałacu – rozbudowanego lochu znanego z klasycznych gier RPG. Każdy z nich ma unikalny wygląd, odzwierciedlający jakiś aspekt jego właściciela, oraz inny zestaw wrogów zwanych Shadows. W toku fabuły wraz z naszymi towarzyszami będziemy infiltrować kolejne Pałace, czyli stopniowo przebijać się przez przeciwników, minibossów i, od czasu do czasu, zagadki, aż dojdziemy do jego serca, w którym znajduje się skarb. Żeby go zdobyć, trzeba stoczyć walkę z właścicielem danego Pałacu. Wygrana skutkuje zmianą serca wypaczonego dorosłego, publicznym wyznaniem grzechów i wzrostem popularności Phanthom Thieves. "Persona 5 Royal" wprowadza zmiany do dotychczasowych Pałaców oraz dodaje jeden nowy. Ich rozkład został gdzieniegdzie uproszczony w celu polepszenia rozgrywki. Do tego dochodzi nowe narzędzie dla Jokera – grappling hook, pozwalający nam w predefiniowanych miejscach przeskakiwać nad rozpadlinami lub dostawać się do wysoko położonych pomieszczeń i tarasów. Jest to w zasadzie zabawka, ale jej stosowanie dawało mi sporo frajdy, wypadało naturalnie i miałem wrażenie, jakby była w grze "od zawsze".
Walka jest toczona w systemie turowym. Eliminujemy przeciwników przy pomocy kombinacji ataków naszych postaci oraz ich Person. Możemy zadać jeden z dziesięciu rodzajów obrażeń i trik polega na tym, by odkryć słabość danego wroga. Uderzenie w nią powala przeciwnika i daje naszej postaci dodatkową akcję. Może to być następny atak lub przekazanie pałeczki (i dodatkowej mocy!) innej postaci poprzez dosłowne przybicie piątki. Jeśli uda nam się powalić wszystkich przeciwników, to możemy z nimi negocjować i zdobyć w ten sposób pieniądze, przedmioty lub nową Personę dla Jokera. Możemy też wykonać tzw. All Out Attack, zadający poważne obrażenia i kończący się unikalnym dla danej postaci stylowym finiszerem, który nigdy się nie nudzi. Nowością w wersji Royal jest Showtime, czyli specjalny atak przeprowadzany przez dwójkę naszych towarzyszy. Są to niedorzecznie stylowe, kolorowe, animowane i oderwane od rzeczywistości ataki, przeprowadzane na zapaśniczym ringu, tradycyjnym japońskim pawilonie czy cukierkowej kwiecistej równinie i... to działa, zaufajcie mi. Do tego dochodzą rozmaite uderzenia techniczne, umiejętności pasywne i wspomagające. Z czasem system staje się naprawdę rozbudowany. Na szczęście jego elementy są nam dawkowane stopniowo i gdy już je opanujemy, walka po prostu płynie. Niemałe znaczenie ma również kompozycja drużyny, której luki wypełnia Joker ze swoją możliwością posiadania wielu Person naraz. Jedyną upierdliwością są niekończące się pomocne komentarze bohaterów o zdolnościach i słabościach danych przeciwników (tak Makoto, widzę, że ten typek jest podatny na ogień, UMIEM CZYTAĆ, ZAMKNIJ JAPĘ, MĄDRALO!!!).
"Persona 5 Royal" rozgrywa się na przestrzeni jednego roku szkolnego. Upływ czasu ma kluczową rolę w rozgrywce. Mamy jego ograniczoną ilość na rozprawienie się z danym antagonistą i jego Pałacem, zazwyczaj jest to 20 dni. Każdy dzień jest podzielony na segmenty. Połowa dnia i tak upływa w szkolnej ławce, urozmaicona wydarzeniami lub pytaniami od nauczycieli. Czas po szkole należy do nas i można go wykorzystać na rozmaite sposoby. Możemy infiltrować dany Pałac lub Mementos, czyli zbiorową kognicję ludzkości, rodzaj meta-pałacu z misjami pobocznymi. Ważne jest poświęcanie czasu naszym towarzyszom posiadającym Persony, dzięki czemu poznajemy ich indywidualne wątki fabularne i zwiększamy zdolności bojowe. Możemy również spędzić go z postaciami pobocznymi, które pośrednio nam pomagają, takimi jak osiedlowa lekarka, właściciel sklepu z replikami broni czy dzieciak z salonu gier. Gama bohaterów pierwszo- i drugoplanowych jest szeroka i urozmaicona, potrafią być troszkę stereotypowi, ale nie jest to wada. Ich wątki fabularne są różnorodne i ciekawe, każdy znajdzie swoich faworytów. Podoba mi się, że nie poznajemy całej prawdy o nich po pierwszych dwóch spotkaniach, znajomości rozwijają się bardzo stopniowo i w naturalny sposób. Możemy również spędzać czas pracując dorywczo, zwiedzać Tokio, pójść na ryby, do kina, medytować w świątyni, czytać książki, pójść do maid café, odrabiać lekcje... Wymieniłem zaledwie kilka, możliwości jest od groma, trzeba więc starannie planować działania naprzód. Wymienione aktywności oraz czas spędzony z naszymi znajomymi są również powiązane z pięcioma parametrami socjalnymi Jokera – Charm, Guts, Knowledge, Proficiency i Kindness. Pchnięcie niektórych znajomości do przodu wymaga czasem określonego poziomu jednego z tych parametrów. Bywa to upierdliwe, zwłaszcza jeśli przechodzisz grę pierwszy raz. "Persona 5" stopniowo daje nam coraz więcej piłeczek do żonglowania, ale odbywa się to dość gładko. Ciężko w jednym przejściu zaliczyć wszystko, co gra ma do zaoferowania, aczkolwiek staranne planowanie pozwoli nam zobaczyć zdecydowaną większość.
Jest to gra zdecydowanie warta zobaczenia! Mówię tu o jej stylu, który jest obłędny. Sznyt i elegancja pełną parą, bardzo dobrze współgrająca z duchem młodzieńczego buntu przeciw światu. W "Personie 5 Royal" nawet ekrany ładowania i przejścia między sekcjami menu są śliczne i zaskakujące. Grafika trzyma się z dala od fotorealizmu i najnowszych wodotrysków, zamiast tego skupia się na wyrazistej kresce. Mimo pozornej prostoty jest zaskakująco szczegółowa i pełna detali. Wypada to naprawdę znakomicie, gra bardzo dobrze oddaje charakter Tokio, od znanych miejsc takich jak Shibuya, Harajuku czy Meiji, po lokale, knajpy i anonimowe tłumy dorosłych, którzy są dosłownie pozbawieni twarzy i, gdy się od nich odpowiednio oddalimy, zamieniają się w szare obrysy. W trakcie grania często łapało mnie uczucie nostalgii, jakbym znowu był w Tokio. Równie dobrze wypadają lokacje w Metaverse. Każdy Pałac jest unikalny i pełen nietuzinkowych połączeń stylów (egipska piramida + hologramy i układy scalone? Czemu nie!). Do tego każdy z bohaterów ma swój wyrazisty styl, zarówno w specjalnym stroju bojowym, jak i w cywilnych ciuchach. W paru momentach możemy również oglądać w pełni animowane cutscenki, które stoją na przyzwoitym poziomie. I ta muzyka! Ścieżka dźwiękowa jest mistrzowska i kluczowa w budowaniu klimatu. Dominuje jazz (bo jakżeby inaczej!), ale znajdziemy tu również rock, pop i trochę elektroniki. Oprawa wideo i audio współgra ze sobą, nie nudzi się i brak mi już słów, by to zachwalać.
Teraz coś dla tych, którzy już przeszli "Personę 5" i zastanawiają się nad zakupem "Royal". Nowa wersja dodaje całkiem sporo do i tak bardzo już rozbudowanej produkcji. Oprócz wymienionych wcześniej ataków Showtime i narzędzia grappling hook, otrzymujemy dodatkowy miesiąc czasu w grze oraz nowe wydarzenia w ciągu roku szkolnego i miejscówki do spędzania czasu z towarzyszami. Nowa dzielnica, Kichijoji, jest rozbudowana i zawiera klub jazzowy oraz salon do gry w rzutki i bilard. Do tego dochodzą nowe przedmioty i Persony, podrasowana oprawa graficzna pod kątem rozdzielczości 4K, możliwość ulepszenia mocy ataków technicznych i Baton Pass. Dostajemy także nową towarzyszkę, Kasumi, która ma ciekawy wątek i jest nawet nieźle wpasowana w dotychczasową fabułę. Jest też nowy pomocnik w postaci doktora Marukiego – psychologa szkolnego, który pomaga nam zwiększać ilość SP Jokera. Tymi większymi i mniejszymi zmianami "Royal" świetnie uzupełnia braki i mankamenty podstawowej wersji. Otrzymujemy również Thieves Den, czyli lokację dokumentującą i podsumowującą nasze dokonania, w której możemy obejrzeć cutscenki z gry, grafiki koncepcyjne, słuchać muzyki i... grać w karty z naszymi towarzyszami. Możemy również modyfikować to miejsce, zmieniać jego styl, dodawać pomniki itp.
Najważniejsze na koniec, czyli nowy antagonista i zakończenie. Podstawowa "Persona 5" kończyła się w bardzo satysfakcjonujący sposób i obawiałem się, że dodatek to zepsuje. Tak się na szczęście nie stało i nasz nowy wróg jest moim zdaniem świetny, dobrze uzasadniony i daje do myślenia. Nowy Pałac jest również niczego sobie pod względem stylistyki i oprawy muzycznej. Czy jednak zasługuje to na cenę pełnoprawnej gry? Zarazem tak i nie. Tak, bo drobnych zmian i uzupełnień jest naprawdę sporo, odświeżają one produkcję i są świetne dla nowicjusza. Nie, ponieważ dodany materiał trochę się rozpływa i umyka w grze, która już pierwotnie miała zawartość na prawie 100 godzin rozgrywki. W dawnych czasach takie coś nazwanoby dodatkiem i kosztowałoby 1/3 ceny wersji podstawowej.
Na koniec napiszę krótko – jeśli nigdy nie grałeś w "Personę 5" (lub którąkolwiek grę z tej serii), to zagraj koniecznie w wersję "Royal". Nie warto tu oszczędzać, jest to pełniejsza i bardziej dopracowana edycja, oferuje zabawę na niedorzecznie długie godziny, ocieka sznytem i elegancją, ma fabułę o bardzo pozytywnym wydźwięku. Zyskujesz ponadto bardzo ciekawego finałowego antagonistę w porównaniu do podstawki. Jeśli twoją wymówką jest brak Playstation 4, to możesz śmiało kupić sobie tę konsolę tylko dla tej jednej gry. Tak, naprawdę warto! Jeśli grałeś już w podstawową "Personę 5" więcej niż jeden raz, to nadal ci się to opłaci, lecz wstrzymaj się z zakupem "Royal" do jakiejś promocji.
Plusy
- pełnokrwisty, rozbudowany RPG!
- inspirująca fabuła (zarówno główny wątek, jak i te poboczne)
- elegancka oprawa audiowizualna
- rozbudowany, satysfakcjonujący system walki
- naprawdę stylowy bunt!
Minusy
- długa, nawet bardzo długa
- momentami przegadana
- od tego przybytku czasem boli głowa
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz