Pełne zwrotów akcji bandyckie fantasy w mrocznym świecie ogarniętym wojną – taki jest właśnie "Parias", pierwszy tom Trylogii Przymierza Stali, wydany nakładem wydawnictwa Fabryka Słów.
Przystępując do lektury tej powieści miałem mieszane uczucia. Tytuł i oprawa równie generyczna jak opis z tyłu okładki, zaś nazwisko autora było mi zupełnie obce. Przyznam się szczerze – szufladkowałem ten tytuł jako potencjalne czytadło fantasy do pociągu, z lekką nawet obawą, że będzie nazbyt młodzieżowo łagodne. Jakież było moje zdziwienie!
Na kartach powieści poznajemy zbójecką historię Alwyna Skryby, który opowiada swoje dzieje. Narracji nie brakuje sarkazmu, cynizmu i swady. Nieraz zostajemy obdarzeni sugestią dalszego rozwoju wydarzeń, że ktoś lub coś odegra później określoną rolę. Kiedy to już następuje, zapowiedź okazuje się zarazem zgodna ze stanem faktycznym, jak i nader przewrotna. Nastrój jest dość ciężki, lecz bez przesady, przekonująco odmalowując środowisko w jakim nasz (anty?)bohater się obraca. Czytelnikowi nie są szczędzone dosadne opisy i wulgaryzmy, zawsze jednak unikając choćby otarcia się o przesadę. Nie skłamię, jeśli powiem, że momentami czułem się jak wtedy, gdy czytałem legendarną "Czarną kompanię" Cooka, po prostu wszystko było na swoim miejscu.
"Parias" jest dobrze przemyślaną opowieścią i nie brak jej mądrości, choć stroni od motywów zarówno głęboko zaangażowanych, jak i głęboko osadzonych w jakichś kontekstach. Nie są więc w niej roztrząsane jakieś modne problemy ani nie mamy do czynienia z jakąś rozwiniętą na postmodernistyczną modłę grą aluzjami do innych dzieł. Jednak nie jest to też uniwersum wyłonione z próżni, są w nim po prostu klasyczne inspiracje. Przede wszystkim widać w tym inspirację legendą o Robin Hoodzie, tak w motywie bandy rabusiów, jak i w pewnych sformułowaniach (szeryfowie, knieja Shavine). Nie jest to jednak ta skala odwołań, jaką stosowali Pratchett czy Sapkowski.
Sceneria wydarzeń jest obficie różna, stąd przemierzymy zatem las, otchłanie kopalni, ujrzymy wsie, miasta i obóz wojskowy, a nawet przeniesiemy się w klimaty około-wikińskie. Każdy z tych epizodów został solidnie rozwinięty, a nie, jak to bywa czasem w fantasy, ledwie zarysowany. Akcja jest rozciągnięta w czasie przez okres lat, choć wynika to głównie z jednego kilkuletniego przeskoku, podczas gdy kolejne wydarzenia na przestrzeni miesięcy są ciągłą historią.
Nieodzownym elementem fantastyki jest magia. W "Pariasie" stykamy się z motywami magicznymi tyleż często, co tajemniczo. Po przeczytaniu tomu odkryjemy, w jak wielu wydarzeniom towarzyszyły zjawiska nadprzyrodzone, lecz prawideł czarostwa nie poznamy. Co więcej, wydaje się, że jest kilka nurtów magicznych, bo praktykowanych w zupełnie innych krainach. Niejasne są też intencje posługujących się tymi siłami ani to, w jakim stopniu użytkownicy są od tych zdolności zależni.
Kończąc recenzję, nie sposób odnieść się do kwestii ceny książki. Trzeba bowiem powiedzieć, że wydawnictwo wyceniło sześćsetstronicową pozycję w zintegrowanej okładce na aż 79.90zł. Jak na powieść fantasy w przeciętnym bądź co bądź wydaniu, bo nawet sznurka-zakładki nie dodali, choć bywał w wydaniach podobnego formatu (np. cykl powieści Kresa), jest to kwota spora, a inflacja na rynku książki w tym tempie osiągnie w końcu poziom zaporowy dla wielu portfeli. Internetowe oferty są szczęśliwie w bardziej realnym pułapie, około pięćdziesięciu złotych z groszem.
Niemniej, powieść ta jest w każdym razie warta polecenia. Liczę na to, że niebawem ukaże się całość tej trylogii.
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Użytkownik Gość_thorot* dnia wtorek, 7 listopada 2023, 13:35 napisał
Poziom rozwoju to średniowiecze, zaś co do ras, w tym tomie czytelnik zetknie się tylko z ludźmi.
Bawiłem się przednio kreacja postaci super choć z czasem dość przewidywalny rozwój zdarzeń, nie wiem ale jakoś podskórnie czułem co się zaraz wydarzy, może znajomość Czarnej Kompanii i innych dzieł pozwolił mi na te przewidywania
Dodaj komentarz