Mroczny uczeń

Mroczny uczeń – recenzja książki

Dodała: , · Komentarzy: 2
mroczny uczeń

Kiedy mój redakcyjny kolega zapytał, czy nie chciałabym zrecenzować kilku powieści z uniwersum "Gwiezdnych wojen", miałam niejasne przeczucie, że wbijam się na minę. Kilkanaście książek napisanych przez różnych autorów i wydanych w ciągu paru ostatnich lat – czyż nie wygląda to na klasyczny skok na kasę? Nie do końca wierzyłam, że którakolwiek z części nadaje się do bezbolesnego czytania. Postanowiłam jednak spróbować. No i było tak jak zwykle – moja niezawodna kobieca intuicja jak zwykle mnie zawiodła. Zarówno "Phasma", jak i "Więzy krwi" okazały się interesującymi, i co ważne, utrzymanymi w starwarsowym klimacie opowieściami. A że apetyt rośnie w miarę jedzenia, to i moje oczekiwania z każdą książką stawały się bardziej wygórowane. Kiedy więc sięgnęłam po "Mrocznego ucznia", stosunkowo szybko poczułam, że czegoś mi brakuje... Ale po kolei.

Poczynania hrabiego Dooku spędzają sen z powiek członkom Zakonu Jedi. Mimo podejmowanych wysiłków nie ma końca masakrom dokonywanym na kolejnych planetach. Po długich dyskusjach członkowie Rady Jedi podejmują trudną decyzję – należy raz na zawsze powstrzymać hrabiego. Tylko kto ma tego dokonać, skoro lord Sithów wygląda na nieuchwytnego? Największe szanse zdaje się mieć była uczennica Dooku, Asajj Ventress. Tylko jak namówić ją do współpracy? Tego ma się podjąć jeden z rycerzy, Quinlan Vos, ale jego zadanie wydaje się ekstremalnie trudne.

  • 1 strona
Wczytywanie...