Odkryj Nowe Światy!

Nagrodą w konkursie są gry "King's Bounty: Nowe Światy" w ilości sztuk: 3. Sponsorem nagród jest firma Cenega S.A..

 

Zadanie konkursowe polega na udzieleniu poprawnych odpowiedzi, w specjalnie przygotowanym formularzu. Zobacz formularz.

 

Konkurs trwał od: 11 grudnia 2010 do: 31 grudnia 2010. Ogłoszenie wyników: 9 stycznia 2011 Konkurs został zakończony.

×

Zwycięzcy

  • Łukasz B. z Koszalina za pracę:

    "Salus". Z dziennika kapitańskiego, dzień 5, tydzień 3 miesiąca Strzelca. Wielomiesięczna wyprawa na nieznane wody nadwątliła morale całej załogi, by nie powiedzieć - odebrała. Brakuje wody pitnej, a żywności wydawanej w żelaznych racjach starczyłoby góra na jeden tydzień. U niektórych marynarzy dostrzec można było pierwsze oznaki szkorbutu - wypadające zęby, osłabienie, a nawet krwawienie. Wszyscy skaczą sobie do gardeł z byle powodu, nawet z tego, ,że krzywo się spojrzałeś... Pierwsze trupy wyrzucaliśmy drugiego tygodnia miesiąca Wodnika. Zawinięte w podarte żagle (maszt złamał się w trakcie burzy, piątego tygodnia wyprawy), wyrzucaliśmy w morze bez modlitwy, nawet jednego słowa. Po prostu zamach i wyrzut, zamach i wyrzut... Miałem się już poddać, upić i rzucić w morze, gdy z bocianego gniazda ozwał się majtek - "Ląd!!" zakrzyknął. Raczej nie zakrzyknął, tylko głośno powiedział. Lecz to jedno słowo było jak ryk, który ogłuszył wszystkich na statku. "Ląd" - powiedziałem nieśmiało i wybiegłem z kajuty. Na pokładzie była cała załoga, która przetrwała do tego dnia. I wszyscy zakrzyknęliśmy "Ocalenie!!". Dlatego ja, kapitan Świętej Marii, nadaję tej ziemi nazwę Salus, co oznacza w łacinie "ocalenie". Niechaj ta nazwa, mimo pochodzenia z martwego języka, będzie symbolem życia.

  • Katarzyna L. z Makowa Podhalańskiego za pracę:

    Nowa, dziewicza ziemia otrzymałaby nazwę godną, robiącą wrażenie i zapadającą w pamięć na całe życie. Nazwałabym ją... Bob. Tak, Bob. Podyktowane jest to moją złośliwą naturą i pragnieniem pozostawienia po sobie na kartach historii nie tyle nikłego śladu co zamaszystego odcisku buta typu trep. Cisza, następująca po wyjawieniu nazwy nowej krainy szanowanemu towarzystwu przybyłemu na bankiet na moją cześć, wydany po moim powrocie, wywołałaby nieelegancki rechot w głębi mojej duszy. Uniesione ze zdziwienia brwi dostarczałyby za każdym razem złośliwej satysfakcji. Pytanie malujące się na twarzach, cisnące się na usta, wiszące niemal w powietrzu - "Bob? Dlaczego Bob?" - zostałyby przeze mnie umyślnie niezauważone. A jeżeli pytanie to nieopatrznie wyrwałoby się komuś w mojej obecności, nieszczęśnik ten zostałby zgromiony przeze mnie wzrokiem w którym niezrozumienie pomieszane by było ze świętym oburzeniem. Gromkim głosem powiedziałabym "Tylko głupiec może tego nie dostrzegać", po czym oddaliłabym się z godnością. Tak zaczęłaby narastać legenda wokół Boba – że istnieje jakaś tajemnica niedostrzegalna dla innych lub że ludzie od niego wariują. Nawet mając opinię szaleńca i ekscentryka, przez resztę mojego życia ogrzewałaby mnie świadomość, że jeszcze przez wiele lat ludzie będą pytać: "Ale dlaczego Bob?"

  • Magdalena B. z Torunia za pracę:

    Wszystko zależy od tego, jak wyglądałby ten ląd, jakie stworzenia by go zamieszkiwały; czy sprawiałby wrażenie przyjazne, radosne; czy byłby piękny i dziewiczy niczym Lewisowa Narnia, czy też ponury niczym Tolkienowski Mordor? Dlaczego jednak musimy wszystkiemu nadawać nasze imiona, określać wszystko naszą obecnością? Bądźmy jak dr Ransom na Perelandrze i pozwólmy nazwom wymyślić się samym; imiona kiedyś same się odszukają. Może będą brzmiały dla nas obco i niezrozumiale, ale musimy pamiętać, że to my jesteśmy gośćmi w tym kraju. Cieszmy się tym, co nas otacza i rozglądajmy się w zachwycie, bo każdy świat kryje w sobie ukryte piękno.

Wczytywanie...