Paper Girls. Tom 4

2 minuty czytania

paper girls #4

W końcu! Dokładnie tymi słowami mógłbym skwitować najnowszą odsłonę "Paper Girls". Po wyraźnie słabszym drugim i niewiele wnoszącym trzecim tomie Brian K. Vaughan udziela czytelnikom paru odpowiedzi. I nawet jeżeli wiele kwestii wciąż pozostaje mglistych i nie wszystkie wyjaśnienia są tak zaskakujące, jak można było tego oczekiwać, to i tak miło je w końcu poznać.

Już kilkanaście początkowych stron zwiastuje lekturę znacznie ciekawszą i żywszą niż miało to miejsce poprzednio. Bohaterki po raz kolejny zrobiły to, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić – przeniosły się do przyszłości. Brian K. Vaughan także tym razem nie stawia przed nimi armii przeciwników, a prawdziwa walka ponownie rozgrywa się w ich głowach, kiedy muszą weryfikować swoje poglądy na temat koleżanek, a nawet o sobie samych. Poświęcone im wątki często dotykają niezwykle wrażliwych, osobistych kwestii, częstokroć związanych z trudami wieku dojrzewania, a dziewczyny chętnie chowają swe prawdziwe uczucia za kotarą ostrych słów i hardej postawy. Skutek? Dziewczyny są zwyczajnie ludzkie, a dzięki temu też bliskie odbiorcy.

We wstępie podkreśliłem fakt, iż w czwartym tomie scenarzysta postanowił dostarczyć paru odpowiedzi na nurtujące pytania o faktyczny powód całego zamieszania i rolę, jaką mogą w nim odegrać dziewczyny. W przemyceniu jakże istotnych dla fabuły nowinek pomogły zarówno nowe twarze, jak i oddanie miejsca paru starym znajomym. Efekt łatwo określić jako bardzo dobry, bowiem mieszanka szybszych scen, spotkań z jak dotąd obcymi figurami oraz zagłębiania się w życiorysy znanych już bohaterów z pewnością potrafi zainteresować. Daje o sobie znać więcej niż solidny warsztat Briana K. Vaughana, który z dużą lekkością wprowadza na arenę nowych herosów czy splata wątki w możliwie spójną i przyswajalną (nadal zakręconą) fabułę.

paper girls #4paper girls #4

Od strony graficznej to wciąż niezwykle charakterystyczna i zarazem interesująca pozycja. W najnowszej odsłonie różnorodność ilustracji (Cliff Chiang) powróciła do poziomu z otwarcia cyklu. Przeniesienie akcji na tereny miejskie, wykorzystanie zamkniętych pomieszczeń oraz zmienności oświetlenia wynikającej z cyklu dobowego dały dobry efekt. Tak czy inaczej, połączenie grubych konturów oraz krzykliwych barw (Matt Wilson) wciąż może się podobać. I oczywiście wciąż niweluje niedostatki drugiego planu czy w ogóle luźne podejście do szczegółowości plansz.

"Paper Girls" nadal bazuje na emocjach bohaterek i (co za tym idzie) emocjach, które bohaterki wywołują w czytelniku. I choć przywiązanie do roznosicielek gazet nie spadało, a wręcz nawet rosło z kolejnymi wydarzeniami, to cieszy fakt, iż Vaughan, Chiang i Wilson dbają o to, by nie pozostały one jedynym magnesem przyciągającym do lektury.

Ocena Game Exe
8
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...