Chew: Przepisy rodzinne

2 minuty czytania

chew: przepisy rodzinne

Kolejne tomy za nami, a przygody Tony'ego Chu i jego równie niecodziennej rodzinki nie przestają fascynować i bawić. Właściwie na tym mógłbym zakończyć poniższy tekst, lecz przyjrzyjmy się bliżej ósmej odsłonie "Chewa".

W skrócie – Tony jest cybopatą, który odbiera mentalne doznania z przeszłości wszystkiego, co spożyje. W połączeniu z prohibicją na drób, pracą jako federalny oraz częściowo cybernetycznym partnerem zapewnia to mnóstwo okazji do żartów i absurdalnych sytuacji. Tym razem Tony'emu nie jest jednak do śmiechu. Rodzinna tragedia odcisnęła na nim piętno i zemsta pozostaje najsilniejszym bodźcem do działania. Jednakże na drodze stoi nie byle jaki przeciwnik, a kolekcjoner dziwacznych umiejętności.

Mimo że chęć odpłacenia Wampirowi nie zmalała, to nie on odgrywa pierwsze skrzypce w ósmym wydaniu zbiorczym. Tym razem Wampir jest dosyć bierny i podąża za innymi, co nie oznacza, że atrakcyjność komiksu drastycznie spadła. "Chew" to prawdziwa galeria osobliwych charakterów o niemniej osobliwych zdolnościach, dzięki czemu nawet drugoplanowi aktorzy szybko stają się bliscy czytelnikowi. Z przyjemnością śledzi się zarówno ważniejsze sceny rozwijające fabułę, jak i krótkie, acz liczne gagi. Humor to wciąż jeden z mocniejszych elementów składających się na tę serię, co jest tym bardziej godne podkreślenia, że w ostatnich tomach John Layman nie szczędzi cierpień swoim postaciom.

Wszystko równoważy się znakomicie i trudno wyobrazić sobie lepszy miks absurdu, humoru, fabuły i zapadających w pamięć bohaterów. Komiks czasem odbiega od głównego wątku, a narracja przeskakuje między postaciami, ale w żadnym razie nie można tego poczytać za błąd scenarzysty. Nieważne kogo i w jakich sytuacjach śledzimy, i tak zawsze dostajemy mięsiste sceny. Jeżeli już miałbym się do czegoś przyczepić, to z pewnością do koguta Poyo. Dlaczego? Otóż zalicza ledwie gościnny, bardzo krótki występ, podczas gdy chciałoby się go więcej, sporo więcej.

chew: przepisy rodzinnechew: przepisy rodzinne

Fabuła trzyma bardzo wysoki poziom i nie inaczej ma się kwestia rysunków Roba Guillory'ego. Może tylko trochę zabrakło większych oraz prawdziwie dynamicznych kadrów, przy których artysta mógłby pokazać pełnię swojego kunsztu. Tak czy inaczej, ich brak wynika ze scenariusza; nie można winić za to ilustratora, który niezmiennie oprawia zwariowane historyjki Laymana w przyjemną dla oka cartoonową stylistykę.

Duet Layman i Guillory po raz kolejny stanął na wysokości zadania. Pojedynek z Wampirem zbliża się nieuchronnie i pozostaje czekać na zakończenie tej świetnej serii. A to jest tuż-tuż, bo od finału dzielą nas tylko cztery odsłony.

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...