
Jason Aaron, twórca świetnego "Skalpa", kreślił już historie umiejscowione w wielkich uniwersach, jak chociażby "Gwiezdne Wojny", a także pisał opowieści dla Marvela, m.in. o Thorze Gromowładnym w wydanym niedawno "Bogobójcy". Wzięcie na warsztat gotowej postaci i opisanie jednej z wielu jej przygód to jednak co innego niż przedstawienie genezy protagonisty, zwłaszcza gdy mówimy o jednym z najgroźniejszych przeciwników słynnych Avengers.
Życie Thanosa od samego początku było naznaczone bólem i brakiem zrozumienia. Własna matka była gotowa zakończyć jego żywot tuż po urodzinach. Gdy trochę podrósł, przekonał się, że zdeformowane ciało jest równoznaczne z wyobcowaniem i samotnością. Brak wsparcia ze strony najbliższego otoczenia zastąpił licznymi badaniami i palącym pragnieniem nieustannego poszerzania wiedzy, m.in. o swojej odmienności. Z czasem zwykła ciekawość i zaintrygowanie przerodziły się w obsesję oraz eksperymenty o skutkach odczuwalnych przez inne istoty żywe.
Osoby, które liczyły na poznanie początków niesławnego Tytana, z pewnością nie odejdą od lektury zawiedzione. Jason Aaron sprawnie poprowadził solidną historię i, choć brakuje w niej fajerwerków, to jednak należy też docenić rezygnację z prób zszokowania czytelnika za wszelką cenę. Fabuła pozostaje liniowa na przestrzeni całego albumu. Po kilkunastu scenach z dzieciństwa i młodzieńczych lat akcja przeskakuje do czasów, gdy Thanos to już mający dziesiątki kochanek i potomków Tytan, któremu nigdy nie dane było zaznać prawdziwej miłości, czy choćby zrozumienia lub akceptacji.
Nietrudno zauważyć, że w ten właśnie sposób Aaron pragnął nadać Thanosowi cech postaci tragicznej, lecz udało się to tylko w pewnym stopniu i głębia protagonisty nie jest wystarczająca, by historia Niszczyciela Światów mogła wzruszyć większą liczbę odbiorców. Lepiej wypadają rozpaczliwe próby zwrócenia na siebie uwagi nietypowej ukochanej i działania, do których one prowadzą, choć, podobnie jak cały album, nie jest to materiał dla młodszych odbiorców.

Pod względem scenariusza dostajemy więc niezły produkt, lecz poza obsesją Thanosa nie otrzymujemy nic, co byłoby w stanie utkwić na dłużej w pamięci. Wynika to też z faktu, że Thanos to w dużej mierze typowy antagonista. Duży, zły, potężny, egoistyczny, bez kręgosłupa moralnego itp. Widzieliśmy to już wiele razy i – oprócz rozwiązania akcji w finale i brutalności opowieści – niełatwo znaleźć coś wybijającego się poza rzemieślniczy poziom.
Do mrocznej historii dobrze pasują plansze Simone'a Bianchiego, którego ilustracje są pełne ponurego klimatu i widać to także w postawie protagonisty. W mimice i oczach Thanosa można odczytać coś niezwykłego, wzbudzającego wręcz lekkie zaniepokojenie. Tytan częstokroć zdaje się kierować wzrok w dal, czemu towarzyszy nieobecny wyraz twarzy pomagający budować wizerunek protagonisty.
"Thanos powstaje" przyzwoicie sprawdza się jako opowieść o początkach antybohatera, ale osoby niezainteresowane tym tematem, a jedynie chcące sięgnąć po ciekawy komiks, zwyczajnie się zawiodą. Album został stworzony w jasno określonym celu – Thanos miał nabrać nieco głębi i bagażu przeszłości. Jeśli więc ta postać nieprzesadnie was intryguje, to i cały tom pozostanie wam obojętny.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz