Mitologia słowiańska to temat, który w dzisiejszych czasach nie cieszy się dużą popularnością. Nie da się jednak zaprzeczyć, że niektórzy autorzy podejmują starania na rzecz tego, aby zagadnienie to propagować. Dzięki temu możemy natknąć się na dzieła, które wykorzystują rzeczone motywy przy tworzeniu swojego świata, dając głębsze zapoznanie z tematem. Oczywiście, to raczej prace naukowe pozwalają na najlepsze zgłębienie tego zagadnienia, ale właśnie bardziej tradycyjne opowieści w ogóle mogą rozbudzić w czytelnikach chęć, żeby takie dzieła badać. A jeśli do tego dorzucają naprawdę ciekawą fabułę, to jest to trudno taki bonus odrzucić. Z tą myślą zapraszam was do swych rozmyślań nad "Jelenim Sztyletem" Marty Mrozińskiej.
Wszebora Lapis to dziewczyna, wobec której ciężko czuć zazdrość czy sympatię. Brutalny, nadużywający alkoholu ojciec, zabita przez niego matka, życie w trudnych warunkach. Jakby tego było mało, ona sama też ma niełatwy, wybuchowy charakter. Jej jedynym pragnieniem jest ukończenie Włóczni – słynnej akademii wojskowej, co pozwoli na zapewnienie wsparcia rodzinie. Jednak los nigdy nie był dla niej łaskawy, więc czemu miałby zrobić to teraz? Jakby groźba nadchodzącej wojny nie wystarczała, to dziewczyna musi sobie też radzić ze Starym Ludem – pradawnymi istotami wywodzącymi się z dawnej wiary, które nadal zamieszkują te ziemie i dla których Bora jest ważną postacią, zdolną zapewnić im przetrwanie. Co w takiej sytuacji może pójść nie tak?
Ukazany w książce świat stanowi ciekawe miejsce. Skonstruowano go w taki sposób, iż poprowadzenie dokładnych porównań do autentycznie istniejących miejsc będzie dość trudne. Niemniej, o dostrzeżenie podobieństw do terenów Europy Środkowo-Wschodniej z okresu wczesnego średniowiecza to żadne wyzwanie. W kwestii działania społeczeństwa można zauważyć pewne wymieszanie koncepcji. Oprócz narastającej siły nowej wiary, mamy choćby zagrożenie ze strony łupieżczych najazdów Waregów (tak w naszych stronach zwano wikingów), a także istnienie profesjonalnych akademii wojskowych. Nie można też zapomnieć o reprezentantach Starego Ludu, którzy, choć początkowo są przedstawiani głównie jako postacie z dawnych opowieści i niegroźne duszki, szybko zyskują sobie duży wpływ tak na historię, jak i ludzi się w niej znajdujących. Daje to łącznie mieszankę, która uczy czytelnika spodziewać się różnych rzeczy, a jednak w dalszym ciągu umie zaskoczyć nieoczekiwanymi zwrotami akcji.
Pierwsze skrzypce opowieści dzierży Bora, która pełni także rolę narratorki. To zbuntowana nastolatka, która z racji swego pochodzenia, przeszłości i porywczego charakteru ma poważne trudności z dogadaniem się z ludźmi. Początkowo troszczy się jedynie o swoją najbliższą rodzinę, zaś innych w najlepszym razie potraktuje prychnięciem, w najgorszym pięścią w nos. Odruch wyrobiony przez brutalnego ojca i drwiących z niej rówieśników. Niewątpliwie osoba, z którą ciężko się dogadać, jednak z czasem, jeśli okaże się cierpliwość i wyrozumiałość, umie otworzyć się na innych, choć nie powstrzyma jej to od pokazywania pazurków. Postać, z którą trzeba wykazać się sporą dozą cierpliwości, ale da się polubić. Podobnie sytuacja prezentuje się także wśród innych postaci. Wiele spośród nich niekoniecznie musi od razu budzić sympatię czytelnika, ale kolejne wydarzenia i poznawanie ich historii może zmienić to postrzeganie, zarówno w dobry, jak i zły sposób.
W książce czuć skierowanie głosu do młodych dorosłych, którzy starają się odnaleźć swoje miejsce na świecie w okresie dorastania. Kwestia rodzinnych więzów i nawiązywania braterskich więzi wskutek wspólnie przeżywanych przygód i doświadczania nieciekawych sytuacji to coś, do czego łatwo się odnieść w stosunku do własnego życia. Do tego dochodzi też większy obraz wskutek zbliżającego się konfliktu, a także echa dawnych wierzeń, które, mimo wypierania przez nową wiarę, nadal kryją w sobie ogromną moc. W ten sposób całokształt jest w stanie rzucić nowe światło i udzielić porad w wielu aspektach naszej codzienności.
Początek książki stanowi pewne wyzwanie, jako że zanim akcja zacznie nabierać tempa, minie sporo czasu. Jeśli jednak zdołamy się przez to "przekopać", fabuła zaczyna się robić coraz ciekawsza. Postacie niekoniecznie są łatwe do polubienia, ale też dzięki temu są bardziej ludzkie. Dzieło, do którego trzeba się przekonać, ale będzie w stanie się odwdzięczyć ciekawie spędzonym czasem.
Dziękujemy wydawnictwu Zysk i S-ka za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Dodaj komentarz