...I ujrzeli człowieka

2 minuty czytania

A gdyby tak mit o Chrystusie przepuścić przez odkrycia z dziedziny historii i psychologii?

I ujrzeli człowieka

Opublikowana po raz pierwszy w 1966 roku powieść "...I ujrzeli człowieka" autorstwa Michaela Moorcocka, choć skromna objętością, została ciepło przyjęta i uhonorowana nagrodą Nebula w 1967 roku.

Książka nie jest w zasadzie czystą opowieścią science-fiction, a raczej pewną formą eksperymentu gatunkowego. Główny bohater, Karl Glogauer, zdecydowanie nie jest człowiekiem w pełni zdrowia psychicznego. Z wstępnie nieznanych czytelnikowi powodów podejmuje się ryzyka wzięcia udziału w projekcie wysłania pierwszego człowieka w przeszłość. Tak oto trafia on do Judei w roku 28 n.e., gdzie zostaje odnaleziony przez członków sekty z Qumran, wśród których znalazł się także Jan Chrzciciel. Zamiarem Glogauera jest odnalezienie Jezusa, jednak to okazuje się o wiele trudniejsze, niż sądził. Zwłaszcza, że nikt o kimś takim wcale nie słyszał...

Tworząc fabułę powieści Moorcock spiął z sobą kilka elementów. Za punkt wyjścia wziął chrześcijański mit o Chrystusie, który następnie osadził w kontekście odkryć archeologicznych dotyczących sekty z Qumran oraz przepuścił przez filtr ustaleń psychologii, tu znaczny udział dorobku Carla Gustava Junga i voila! Samej science-fiction w zasadzie nie ma, jedyny elementem jakim jest wehikuł czasu to dla autora jedynie narzędzie czysto użytkowe dla budowy opowieści i nie jest poddawany jako taki żadnego rodzaju refleksji. Stąd zaryzykuję, miałbym wątpliwości, czy jest to rzeczywiście powieść science-fiction, czy też tylko zawiera jej drobny element.

Lektura tego dzieła, choć szybka, może być zarazem nieco trudna. Jego pełne przyswojenie wymaga bowiem znajomości wszystkich przytoczonych przeze mnie składowych elementów. Owszem, części można się wprawdzie domyślić z tekstu, ale są one wtedy tylko niepewnym dopowiedzeniem. Dopiero znajomość tych zagadnień pozwala się w pełni rozpłynąć w poznawanej opowieści. Przede wszystkim niezbędny jest, jak sądzę, tak często przytaczany Jung. O ile posiadam pewne pojęcie o sekcie z Qumran, niestety, nie znam za dobrze jego dorobku, co wymagało u mnie wzmożonego skupienia.

Generalnie, wydaje się, że książka w odwołaniu do psychologii pyta o istotę mitu jako takiego. Czy wpierw jest człowiek, z którego historii następnie kreowany jest mit, czy też odwrotnie, zbiorowe przekonania determinują pewne postawy. Odpowiedź na koniec książki wydaje się pozostawać otwarta.

Teraz drobne słowo krytyki. Przyznam się, że zajrzałem przed napisaniem recenzji "w internet", by zobaczyć również informacje o książce. Wbrew pozorom – to bardzo roztropne i słuszne. Pewne rzeczy mogą umknąć, jak na przykład kwestia końcówki powieści. Z anglojęzycznej Wikipedii można dowiedzieć się, odradzam nielubiącym spoilerów tam zaglądać, że przynajmniej jedna scena utraciła na tłumaczeniu swój sens. Sęk w tym, że chodziło o fonetyczne podobieństwo między pewnym angielskim a aramejskim słowem. Jest to dość ważny zresztą moment. Niestety, po przełożeniu na polski, znika również ten efekt.

Powieść "...I ujrzeli człowieka" autorstwa Michaela Moorcocka to bardzo szybka lektura na jeden – dwa wieczory, jest to bowiem ledwie 168 stron właściwej treści. Czyta się żwawo i bez spowolnień, choć zakończenie okazało się tym, czego spodziewałem się po ledwie kilku stronach. Porównując to z poniekąd pokrewnymi dziełami jak "Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna albo film "Wideo z Jezusem" w reżyserii Sebastiana Niemanna, recenzowana powieść zdecydowanie wyprzedza je ciekawą refleksją i napięciem budowanym bez grama akcji. Książka otrzymuje ode mnie, w pełni zasłużoną, najwyższą notę.

Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
10
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...