Istnieją pewne utwory, które po pierwszym przeczytaniu są niejasne. Żeby je zrozumieć, trzeba lepiej poznać tekst – zastanowić się nad nim. Odczekać pewien czas i powtórnie przeczytać. Lektura taka stawia wymagania czytelnikowi, wręcz rzuca mu wyzwanie. Aby podjąć rzuconą rękawicę, odbiorcę czeka ciężka praca. Musi on zawędrować daleko w głąb siebie, by odpowiedzieć na pytania postawione w utworze. Ponadto poznać historię świata i człowieka, a myślą wybiec daleko ponad horyzont ludzkich spraw. Nagroda za wykonany trud jest drobiazgowa, lecz bardzo ważna w dzisiejszym świecie. Jest nią chwila. Ulotna. Ułamek sekundy, w którym zbliżamy się do poznania tajemnicy świata. Do takich wyrzeczeń i refleksji zaprasza nas „Historia twojego życia” Teda Chianga. Ten amerykański pisarz o niewątpliwie azjatyckim pochodzeniu zyskał sławę publikując jedynie krótkie utwory o tematyce science-fiction. W Polsce, za sprawą wydawnictwa SOLARIS, czytelnicy mają okazję zapoznać się z twórczością tego nietuzinkowego pisarza. W zbiorze zaproponowanym przez polskie wydawnictwo znajduje się osiem opowiadań. Każde z nich podejmuje inną tematykę. Uważam, że utwory Teda Chiang są jednymi z najlepszych, jakie kiedykolwiek miałem okazję przeczytać, podkreślam tu słowo „najlepszych”. Na niepowtarzalność i oryginalność prozy autora „Historii Twojego życia” wpływa przede wszystkim umiejętne połączenie filozoficznych rozważań nad kondycją człowieka z poniekąd „standardowymi” tematami fantastyki. Nie bez znaczenia ująłem owe standardowe tematy w cudzysłów. Przygotowując się do napisania niniejszej recenzji przeglądałem zasoby internetu pod kątem twórczości amerykańskiego pisarza. W większości wybranych przeze mnie artykułów przeczytałem, że tematyka Teda Chiang jest wtórna wobec istniejących już standardów, tudzież opowiadań. Moim zdaniem utwory w „Historii...” są próbą nowego ujęcia utartych schematów, a to jest różnica! Oczywistym jest, że praca odtwórcza polega na naśladowaniu. Ted Chiang nie naśladuje – u niego „standardowa” tematyka staje się punktem wyjścia do rozważań bardziej złożonych. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że pisarz niekiedy nawet łamie sztywne ramy konwencji – przeciwstawiając się ogólnie przyjętym zasadom. Jest tak już w przypadku pierwszego opowiadania otwierającego tom – „Babel”.
Jak sam tytuł wskazuje, temat utworu oscyluje wokół biblijnej wieży, choć nie jest to jedyny poruszany wątek. Jest to interesująca, alternatywna historia budowy tej ogromnej baszty. W opowiadaniu bowiem została ukończona i sięga aż po samo sklepienie niebieskie! W odróżnieniu od biblijnych wydarzeń, Babel powstaje ku czci Boga, a nie by zjednoczyć ludzi, którzy mu się sprzeciwiają. W taki właśnie sposób autor „Historii…” łamie pewne konwencje i ukazuje nam stare (bo biblijne) tematy w nowym świetle. Nie jest to jednak najważniejszy element utworu. Istotny i intrygujący jest fakt, że na sam szczyt wieży ma dostać się górnik! Dlaczego ma się on tam pojawić, tego dowiemy się już w książce. Długa i ciężka wędrówka głównego bohatera (górnika) w górę wieży jest tłem do rozważań na temat roli człowieka w świecie, potęgi Boga i przekonania o słuszności budowli. Stanowisko bohatera wobec Stwórcy nie jest jednoznaczne i klarowne. Niejednokrotnie w utworze wątpliwości poddana zostanie potencjalność przekroczenia przez człowieka granicy ziemi i nieba. Czytelnikowi zostają postawione pytania o możliwość poznania i zrównania się z Bogiem. Czy Babel po raz kolejny stanie się świadectwem pychy człowieka? Po przeczytaniu pierwszego opowiadania zorientujemy się, że proza Teda Chianga w dużym stopniu ukierunkowana jest na psychologizm postaci. Jest to, obok filozoficznego wymiaru opowiadań, jedna z najważniejszych cech w twórczości artysty. Ciekawe jest to, że żaden z przeczytanych przeze mnie wcześniej artykułów nie ujął tego, iż wszystkie opowiadania w „Historii…” łączy właśnie postać! To ona jest nośnikiem poglądów filozoficznych artysty. Jej zwykle podporządkowana jest fabuła kolejnych utworów. Moim zdaniem postać u amerykańskiego pisarza to jedermann. Bohaterami opowiadań są przeciętni ludzie, niekiedy mający lub zyskujący nieprzeciętnie umiejętności. Cechy te widać w kolejnym opowiadaniu – „Zrozum”.
Ukazana jest w nim historia Leona, który po poważnym wypadku zostaje uratowany przez eksperymenty z hormonem „K”, odpowiedzialnym za wzrost inteligencji. Badania są na tyle owocne, że w niedługi czas potem główny bohater staje się metaczłowiekiem o nadprzyrodzonej inteligencji. Wraz ze wzrostem ilorazu inteligencji Leon utwierdza się w błędnym przekonaniu o swojej wyższości względem innych obywateli. To Nietzscheańskie przeświadczenie o byciu nadczłowiekiem doprowadza do obsesji główną postać. Leon świadomie wybiera margines społeczny i rezygnuje z badań. Będąc wyrzutkiem społeczeństwa, jest w stanie dotrzeć do granic ludzkiego umysłu. Zdaje sobie sprawę z tego, że rząd chce pozbawić go jego umiejętności. Nie wie jednak, że w tym celu wysyła innego metaczłowieka. Od momentu pojawienia się w utworze antagonisty, konflikt metaludzi staje się główną osią fabuły. Opowiadanie ukazuje nam, jak ciężkie mogą być losy wybitnej jednostki. Permanentna wiara w to, że wiedza ma służyć człowiekowi i lepszemu życiu, w utworze zostaje zachwiania. Leon wcale nie chce swoją wiedzą pomóc innym. Jego chciwość zabrania mu tego. W ten sposób pycha geniusza doprowadza do jego zagłady.
W następnej noweli „Dzielenie przez zero” autor „Historii…” przedstawia wycinek z historii małżeństwa Carla – akademickiego biologia i Renee – uznanej matematyczki. To bardzo dramatyczna opowieść o umierającej miłości. Dwójka inteligentów nie jest w stanie poradzić sobie ze swoimi problemami i odnaleźć wspólnego celu. Osią fabuły jest odkrycie Renee, które może wywołać przewrót w dotychczasowej matematyce. Przełom, jaki dokonuje matematyczka, burzy jej dotychczasowy poukładany świat, zaprzecza wszystkiemu, co istniało wcześniej – jest przyczyną jej problemów. Rolę odkrycia podkreślają przewijające się przez utwór teorie i rozmyślania znanych matematyków. W noweli ukazane zostały dwa destrukcyjne dążenia. Małżonkowie nie mogą już uratować swojego związku. Obarcza ich ciężar wspomnień i wstydu. Życie Renee miało sens tylko wtedy, gdy pracowała nad swoją teorią. Carl, mimo że wydaje się być bardziej odporny psychicznie, jest również człowiekiem bez żadnego celu i pomysłu na ratowanie małżeństwa. Jego życie w przeszłości stało kiedyś nad krawędzią, dlatego rozumie Renee i jej problemy. Jakaś część jego dalej ją kocha, jednakże robi to przez pryzmat wspomnień. Uważam, że to ciekawe opowiadane. Dla mnie osobiście jest ono bardzo inspirujące.
Myślę, że do nowel Teda Chianga zawartych w tomie „Historii…” można zastosować wewnętrzne kryterium podziałowe. Oprócz tego, że utwory należą do science-fiction i widać w nich filozoficzne podłoże, to można je podzielić ze względu na tematykę. Część z opowiadań oscyluje treścią wokół zagadnień poświęconych Bogu, a druga poświęcona jest nauce. Uważam, że w ten sposób pisarz chciał zasygnalizować istnienie dwóch odwiecznych porządków naszego świata – duchowego i naukowego.
Sądzę, że tytułowa nowela – „Historia Twojego życia”, poświęcona jest istocie nauki. O ile we wszystkich opowiadaniach ścisła wiedza człowieka zostaje wystawiona na próbę, to w „Historii…”, a także i „Ewolucji ludzkiej myśli”, widać to najdobitniej. Akcja utworu rozgrywa się w pewnej bliżej niesprecyzowanej przyszłości. Czytelnik zostaje wprowadzony do utworu z chwilą pojawienia się obcych istot na Ziemi. To bardzo popularne zagadnienie Ted Chiang rozwija w poważne studium nad istotą ludzkiego rozumowania. Bohaterka opowiadania, językoznawca, zostaje oddelegowana do pracy z przybyszami z kosmosu. Jej zadaniem jest poznanie języka mówionego i pisanego obcych. Już po pierwszych kilku stronach czytelnik może się zorientować, jak ciężką pracę wykonał autor „Historii…”. Terminologia i fakty naukowe przywoływane w noweli wskazują na obszerne studia pisarza nad wybranym zagadnieniem. Językoznawca bardzo fachowo i profesjonalnie podchodzi do swojej pracy. To rzetelny i skrupulatny pracownik, dla którego poznanie obcego języka wydaje się być celem i marzeniem życia. Jednakże zadanie to nie okazuje się być takie łatwe. Język przybyszów z kosmosu jest czymś wcześniej niespotykanym, wręcz przekraczającym możliwości poznania człowieka. Czytelnik ma wrażenie, że zostaje mu przedstawiona pewna wątpliwość w istotę ludzkiej nauki. Jest to przeczucie całkiem słuszne! Na dalszych stronach noweli okazuje się, że język jest poważną barierą dzielącą ludzi i obcych. O ile można było przypuszczać, że tak będzie, to jednak rola matematyki również staje się murem nie do przebycia. Zanegowanie uniwersalizmu matematyki, uważanej za „język wszechświata”, jest poważnym argumentem decydującym o istocie samej nauki. Pozorne zwycięstwo odnosi fizyk pracujący z bohaterką. Okazuje się, że obcy w podobny człowiekowi sposób rozpatrują możliwości fizyczne promieni świetlnych. Jednakże jest to jedyna rzecz, w której zgadzają się z nami kosmiczni przybysze. Z całą pewnością czytelnika zaciekawi przeszłość głównej bohaterki. Aby zrozumieć tytuł, będzie musiał przeczytać całe opowiadanie, ponieważ rozwiązanie zagadki kryje się na ostatniej stronie utworu. Pojawienie się wspomnień nie jest bezpodstawne, łącząc się z teraźniejszymi wydarzeniami tworzą spójną i ciekawą całość.
Następne opowiadanie daje chwilę wytchnienia od nauki sensu stricte, bo ta zastąpiona zostaje przez kabałę. Osobiście mam mieszane uczucia co do utworu. Pewnie wynika to z mojej dość niskiej wiedzy o mistyczno-filozoficznej szkole judaizmu. Nie zmienia to faktu, że sama nowela jest ciekawa. „Siedemdziesiąt dwie litery” przedstawiają nam alternatywną historię świata, w którym nauka została wyparta na rzecz kabały. Bohaterem utworu jest młody rzeźbiarz, konstruujący w ogromnej fabryce golemy na potrzeby ludzkości. Sam początek noweli jest dość słaby, chyba jego jedynym zadaniem jest wprowadzenie czytelnika w tematykę i rzeczywistość, gdzie magia słowa może zdziałać niewyobrażalne rzeczy. Muszę przyznać, że sama koncepcja kreowania za pomocą słowa jest interesująca. Ted Chiang w opowiadaniu dotyka ważnego tematu, jakim jest akt tworzenia i zabawa w Boga. Bo czym jest rzeźbienie golemów i „wkładanie” w nich iskry życia? Na samym konstruowaniu maszyn się nie kończy. Osiągnięcia głównego bohatera w dziedzinie zręczności automatów jest przyczyną, dzięki której zaczynają się nim interesować pewne wpływowe osoby. Jego doświadczenie ma istotne znaczenie dla przetrwania całej ludzkości! Nomenklatura ma okazać się jedyną deską ratunku dla całego świata. Tu po raz kolejny amerykański pisarz odwołuje się do aktu tworzenia, a także ociera się o popularne dziś kwestie klonowania ludzi. Działająca w tajemnicy grupa badawcza ma dokonać przełomu w badaniach nad słowem. Musi ożywić za pomocą epitetów człowieka. Czy im to się uda? O tym dowiemy się z lektury noweli. Myślę, że zakończenie utworu pozostawia w czytelniku pewien niedosyt, ja przynajmniej oczekiwałem drugiej części opowiadania.
„Ewolucja ludzkiej myśli” jest rozwinięciem noweli „Zrozum”. W tym krótkim utworze przedstawiona zostaje przyszłość badań nad inteligencją człowieka. Okazuje się, że metaludzie (znani nam już z wcześniejszego opowiadania) żyją pośród zwykłych śmiertelników. Wydaje się, że ich jedynym celem życia jest zgłębianie tajników nauki. Prowadzi to do paradoksu, który w noweli został wyraźnie podkreślony. Ogromna wiedza, którą posiadają metaludzie, jest całkowicie niezrozumiała dla zwykłych obywateli. Ich prace muszą być tłumaczone na prostszy język, aby mogły być klarowne dla naukowców, którzy nie poddali się terapii hormonalnej. Stąd ludziom przestaje zależeć na wiedzy, a nadrzędną rolę zaczyna pełnić normalne życie. Myślę, że warto przeczytać tę nowelę, żeby przekonać się o tym, iż człowiek jest w stanie wyrzec się nawet wiedzy na rzecz spokojnego życia.
Przedostatni utwór „Historii…”, to kolejna dramatyczna opowieść o człowieku. „Piekło to nieobecność Boga” opowiada smutną historię bibliotekarza, dwukrotnie opuszczonego przez Boga. Wydaje się, że świat, w którym następują objawienia aniołów jest miejscem bardzo szczęśliwym (w końcu przez objawienie archanioła Gabriela narodziło się dzieciątko Jezus). Nie jest tak u Teda Chianga. Jak wspomniałem na początku artykułu, amerykański literat unika pisania wprost. „Piekło…” jest tego dobrym przykładem. Objawienia w noweli przypominają sceny z apokalipsy św. Jana, towarzyszą im eksplozje, ogień, pękająca ziemia, tornada, zamiecie i inne złe warunki pogodowe. Ich wynikiem są cuda i uzdrowienia, ale także męczarnie i śmierć wielu ludzi. Główny bohater noweli w trakcie jednego z takich objawień traci żonę. Nie potrafi pogodzić się ze śmiercią małżonki. Całą winę zrzuca na Boga. Choć wcześniej nie był praktykujący i jego relacja z Jedynym opierała się na wzajemnym konsensusie, to wie, że jego przepełniona wiarą żona trafiła do nieba. Żeby się z nią zjednać będzie musiał zrobić wszystko, aby dostać się do nieba. Jednakże Bóg nie jest miłosierny. Jak główny bohater poradzi sobie z tym problemem? Co zrobi, aby spotkać się z małżonką? Istnieje pewna ryzykowna możliwość. Jednakże już raz Stwórca odwrócił się od niego, zabierając mu kobietę jego życia. Czy zrobi to po raz kolejny? Na te pytania będziemy musieli sobie odpowiedzieć czytając to niełatwe opowiadanie.
„Historię Twojego życia” zamyka bardzo ciekawy tekst mający charakter reportażu: „Co ma cieszyć oczy”. Oczywiście jest to quasi-reportaż, ale sam zamysł i wykonanie jest bardzo interesujące. Przedmiotem utworu jest spór, jaki się toczy wokół nowej technologii umożliwiającej wyłączenie w mózgu człowieka procesów odpowiedzialnych za postrzeganie piękna. Muszę przyznać, że „Co ma cieszyć oczy” wywarło na mnie ogromne wrażenie. Autor „Historii…” w przemyślany sposób wymienia zalety i wady nowej technologii z przewagą tych pierwszych. Wypowiedzi prezentowane są zawsze z kilku pozycji: studentów, naukowców, zwykłych ludzi. Ta różnorodność wpływa na wiarygodność sądów i samego reportażu (przekonuje czytelnika). Sam nie mogłem zdecydować, jakie stanowisko mam poprzeć. Ted Chiang zasygnalizował w tym utworze ważną kwestię, jaką jest piękno drugiego człowieka. Czy życie bez możliwości odróżnienia piękna od brzydoty jest możliwe i ciekawe? Rozstrzygnijcie sami, sięgając po ten reportaż!
Myślę, że „Historię Twojego życia” można było opisać krócej. Nie to jednak było moim zamiarem. Twórczość Teda Chianga jest tak ciekawa, że domaga się szerszej analizy. Oczywiście niniejsza praca nią nie jest. Moją intencją było wskazanie na to, że dorobku tego pisarza nie można traktować ogólnikowo i przedmiotowo. Każda nowela jest odrębną i zamkniętą całością, zmuszającą czytelnika do rozważań nad złożonością ludzkiej natury. Stąd pozwoliłem sobie napisać o każdym utworze kilka słów. Książka warta jest swojej ceny! Czytanie jej to intelektualna rozkosz. Uważam, że jest to również obowiązkowa pozycja dla miłośników fantastyki. Zapraszam do lektury!
Na koniec napiszę kilka słów o samym wydaniu. Książka została opublikowana w Polsce jedynie przez wydawnictwo SOLARIS. „Historia…” to 312 stron dobrego (bo niebłyszczącego) papieru. Dobór czcionki również zadowalający – nie męczy oczu, miło się czyta. Tom opowiadań nie jest wolny od błędów, ale nie przeszkadza to w czytaniu. Okładka dostateczna, inspirowana prawdopodobnie opowiadaniem „Piekło to nieobecność Boga”.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz