Pod siedzibę redakcji zajechało właśnie wściekle niebieskie Subaru Forester. Wysiadł z niego jeden mężczyzna w ciemnych ciuchach i równie kolorowych okularach, pod którymi niezmiennie gości lekki uśmieszek. Podobnie jak inni parkingowi, nie wdajemy się w żadne dyskusje i niczym pumy pozostajemy czujni, bowiem właściciel znów rzuci kluczyki na tyle nisko, by niemal tarzać się po ziemi przy próbie ich złapania. Ostatni, który nie zdążył, musiał potem myć i odkurzać całe auto, więc warto się poświęcić. Pomyślałbym, że to przejaw skrajnej głupoty jeździć takim samochodem w upalne dni, ale właśnie wyszło na jaw, iż jego posiadacz przyjechał podyktować wypacykowanym sekretarkom swoją recenzję pierwszego epizodu "Game of Thrones: A Telltale Games Series", który zatytułowano "Iron from Ice".
Dodać należy, iż nie jest to wybór z przypadku, bowiem dokładnie tak brzmi maksyma rodu Forresterów (tak, przez dwa "r"), którym przyjdzie nam kierować. Może nie do końca, bowiem wcielimy się raptem w dwóch jej reprezentantów oraz służącego – giermka. Ten ostatni, imieniem Gared, to nasz pierwszy protegowany, który rozpoczyna swoją podróż pod Bliźniakami podczas nocy mającej zakończyć się sławnym ślubem. Fani świata Martina pewnie doskonale wiedzą, o który moment w historii Siedmiu Królestw chodzi, jednak cała reszta musi sama odkryć wspomniany epizod przy braku jakiegokolwiek wprowadzenia czy objaśnienia panujących stosunków społeczno-politycznych. Prolog pełni rolę samouczka i stworzono go w sposób, którego nie powstydził się choćby Hitchcock, czyli wpierw mamy wielki wybuch, a potem napięcie tylko rośnie...
Niestety, zaraz potem cała akcja bardzo mocno zwalnia, przez co cały tytuł to właściwie uczestnictwo w przydługich dialogach i sporadyczne momenty "wolnej" interakcji, kiedy musimy podejść parę kroków czy porozmawiać (znowu) z różnymi osobami w obranej przez siebie kolejności. Do gier Telltale trzeba się przyzwyczaić i nawet taki nieopierzony obrońca Siedmiu Królestw jak ja, wpierw czuł się oczarowany mnogością opcji, ale potem ciężko zszokowany tym, iż graczowi przypada właściwie tak niewiele do zrobienia. Prowadzenie za rączkę trwa aż do ostatniej minuty i ograniczone czasowo rozmowy to za mało, by na ten dość drogi tytuł mogli spojrzeć fani liczący na dużą swobodę. Tutaj wybory odbywają się podczas konwersacji, jednak skutki są (a przynajmniej mam taką nadzieję) długofalowe. Często zdarza się, że powinniśmy szybciej zauważyć efekty naszych decyzji, jednak 90% z nich zdaje się nie mieć żadnych negatywnych lub pozytywnych konsekwencji, przez co czujemy się, jakby całą historię stworzono wokół określonego wzorca, wodząc przy tym widza (bo jakże inaczej nazwać gracza, do tego jest czołówka jak z serialu!) za nos obietnicą wielowątkowej, skomplikowanej fabuły.
Do tego dochodzi może i klimatyczna, ale strasznie nierówna grafika. Twarze znanych postaci, jak Cersei, Margaery czy Tyrion, odwzorowano cudownie, jednak oblicza reszty są mierne, zbyt mało szczegółowe i jednocześnie przygotowane na jedno kopyto. Nie lepiej prezentuje się rozmyta reszta ciała, średnio udane widoczki (bez podziwiania z bliska rzecz jasna), przez co nawet na maksymalnych ustawieniach gra wygląda przeciętnie, a momentami wręcz brzydko. No i nie ma gołych biustów, seksu, rasizmu, pozostał jedynie czasami dosadniejszy język. W tle przygrywa przyzwoita muzyka, która nie przeszkadza wysłuchać dobrze nagranych głosów. Co prawda nie przeglądałem listy osób, które przemawiają w "Iron from Ice", jednak wspomniana wcześniej królowa i jej "niski" brat na pewno zwracają się do nas tak, jak to czynią w serialu. Produkcja Telltale nie posiada polskiej wersji językowej, jednak występujący tu język jest na tyle prosty, by w pełni zrozumieć wszystkie opcje czy dialogi.
Podsumowując, gra nie odbiega od tego, czym do tej pory raczyło nas Telltale, przez co sięgając po nią, należy mieć fakt ten na uwadze. Przeciętna fabuła, znikoma ilość fragmentów wymagających czegoś innego niż gadanie, brak krótkofalowych konsekwencji wyborów oraz same główne postacie, jakże podobne do Starków, to zdecydowanie minusy tej produkcji. Sprawy nie poprawia mierna grafika oraz takie też udźwiękowienie, a gdy dodać do tego dość wysoką cenę, dojdziemy do wniosku, że to tytuł dla prawdziwych fanów produkcji studia oraz świata Martina. To dopiero pierwszy z sześciu planowanych epizodów, więc będzie jeszcze okazja, by się poprawić, jednak startowy moduł powinien być tym, który skusi nas do kupna. Póki co lepiej będzie zainwestować we wspomniane na początku... Subaru.
Plusy
- Wygląda niczym kolejny odcinek serialu
- Znane postacie
- Fabuła nie ingeruje w już pokazaną historię
- Dobre udźwiękowienie
Minusy
- Cena
- Mała ilość scen wymagających od nas czegoś innego niż gadanie
- Przeciętna grafika
- Nieciekawe główne postacie
- Nasze wybory nie wpływają na historię
Komentarze
Scenariusz wypada przeciętnie, podobnie jak postacie - pełna zgoda. A graficznie to tragedia... Gra wygląda, jakby miała kilkanaście lat. "The Walking Dead" i "The Wolf Among Us" wyglądały o niebo lepiej. Mam nadzieję, że kolejne odcinki okażą się lepsze, ale do tej pory piloty Telltale serwowało świetne, więc nie zdziwiłbym się, gdyby cały sezon był średni. Szkoda. Studio ostatnio często rozczarowuje - drugim sezonem "The Walking Dead", a teraz "Game of Thrones". Oby wzięli się wreszcie w garść. Będę szczególnie zły, jeśli mi zepsują "The Wolf Among Us"
5/10
Dodaj komentarz