Fundacja

2 minuty czytania

fundacja,okładka

Upadek Cesarstwa Rzymskiego ze statkami kosmicznymi? Czemu nie!

Uspokajam – reptilian ani Wielkiej Lechii w "Fundacji" nie ma, chociaż byłby to całkiem fajny koncept... Wszystko dzieje się daleko i w odległej przyszłości. Nadchodzi kres Imperium Galaktycznego i nikt nic na to nie może poradzić. Hari Seldon opracował jednak koncepcję psychohistorii – to znaczy, że jest w stanie projektować różne potencjalne modele przyszłości i obliczyć procentowe szanse na wystąpienie danych wydarzeń. Trafia on wraz z ludźmi uczestniczącymi w jego wielkim projekcie na planetę Terminus, gdzie stworzyć mają Encyklopedię Galaktyczną, której treść przechowa całą mądrość ludzkości. Dzięki temu skutki upadku Imperium udałoby się ograniczyć. Lecz czy na pewno jest to jedyny cel Seldona?

Upadek Imperium Galaktycznego to tak jakby luźno odtworzony upadek Cesarstwa Rzymskiego, rozkład wielkiego molocha i nadejście trudnych czasów biedy i niepokoju. Jeszcze przy okazji "Prądów przestrzeni", drugiej z kolei powieści Asimova, którą dane było mi poznać, dostrzegłem stosunek tego autora do historii i przyszłości. "Fundacja" zdaje się nie pozostawiać tym razem wątpliwości o stałości pewnych motywów i przewidywalności ludzkiego postępowania, niezależnie od postępu technicznego.

Czy "Fundacja" jest powieścią? Właściwie, zastanawiałbym się nad tym. Można ją rozpatrywać jako zbiór opowiadań o kolejnych liderach Fundacji na Terminusie, lub jako powieść o samej Fundacji. Skłaniałbym się ku tej drugiej opcji, gdyż to ona jest sednem opowiadanej historii. Czytelnik nie ma co liczyć na żywiołową akcję, brakuje również wyrazistych postaci. Bohaterowie są do tego stopnia nijacy, że miejscami można pogubić się, kto jest kim. Są oni jakby pacynkami, zajmującymi różne stanowiska wobec zaistniałych problemów i rozważającymi ich rozwiązanie. Powieść ma wymiar silnie socjologiczny i polityczny. Niestety, nie wszystko wydaje mi się jasne. Mam problem ze zrozumiałością rozbudowanych alegorii. Jako czytelnik zwykle spostrzegawczy, skłonny jestem wręcz przerzucić tu winę na Asimova, zarzucając tworzenie refleksji ciekawych, lecz niekoniecznie przystępnych.

Dyskusyjna wydaje mi się wydawnicza numeracja cyklu, czyniąca "Fundację" szóstym tomem serii. Należy pamiętać, że chronologicznie – według kolejności oryginalnych wydań – "Fundacja" była pierwsza. Prequele powstały dopiero na koniec. Skłaniałbym się ku poznawaniu cyklu zgodnie z kolejnością publikacji, zgodnie z etapami jego rozbudowy przez autora.

Powieść budzi mieszane odczucia. Książka jest dobrze napisana i mam wrażenie, że nie zdołałem przeniknąć wszystkich wątków. Niedostatecznie znam twórczość i poglądy autora. Mniemam, że sprawę rozjaśniłoby poznanie całości cyklu. Z drugiej strony czuć w tej powieści archaiczną nutę, wiek niekoniecznie jej się przysłużył. Problem jak sądzę leży w konwencji, gdzie historia skupia się na miejscu i problemie, gdy dziś oczekuje się również dobrej kreacji postaci. Samo światotwórstwo również nie jest jakoś wybitne na tle konkurencji, a wątki science-fiction są w istocie wątłe. Mimo podróży po kosmosie i kolonizacji planet, ludzkość z "Fundacji" wydaje się w wielu aspektach bardziej zacofana, niż my obecnie.

"Fundacja" to krótka powieść, którą da się przeczytać, odczuwając przy tym jakąś przyjemność. Jest to również obcowanie z historią literatury science-fiction, co czytelnik sięgający po tę pozycję powinien mieć na względzie przy jej ocenie. Uwzględniając ten drugi fakt, przyznaję notę 7/10.

Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...