"System Rift", czyli "Dziura w systemie", to DLC wydane już cztery tygodnie po premierze podstawowej części gry. Zawartość wycięta tylko po to, by kawałki sprzedawać osobno i porządnie na tym zarobić? Taka była także moja pierwsza myśl, jednak w swoje ręce dostajemy zupełnie odrębną historię, która wcale nie jest powiązana z wydarzeniami "podstawki". Czy mimo to "Dziura w systemie" jest warta 12 dolarów, jakie życzył sobie wydawca w chwili premiery?
Jeśli wciąż odczuwacie nostalgię za "Buntu Ludzkości", to właśnie do was – jeśli nie przede wszystkim do was – został skierowany "System Rift". Już w filmiku wprowadzającym powraca Frank Pritchard, obok którego nie da się przejść obojętnie. Ten zdolny haker nie raz uratował tyłek Jensena, więc nic dziwnego, że to właśnie do nas zwraca się o przysługę, jednocześnie przypominając o swojej niemożliwej do przeoczenia roli podczas jednego z kluczowych zadań "Human Revolution" na Alasce. Mamy włamać się do jednego z praskich banków, którego nie da się "standardowo" (czytaj zdalnie) zinfiltrować. Nie pozostajemy podczas tej misji sami, bowiem dodatek wprowadza postać ShadowChild – hakerki o szlachetnych zamiarach, sporych umiejętnościach, ale też zamiłowaniu do kiepskich fryzur.
Nim dotrzemy do końca i zdecydujemy o tym, czy faktycznie chcemy ujawnić machlojki banku Palisade, czek nas rozgrywka, która najoporniejszym nie powinna zająć więcej niż cztery czy pięć godzin. To dość mało, jeśli porównać długość do ceny. Wydawca wpakował "System Rift" do Opowieści Jensena, przez co fabuła nie ma zaczepienia w głównej historii. Dostajemy "czystą" postać, 13 punktów Praxis oraz pełną dowolność przy wyborze ulepszeń. Takie rozwiązanie daje nam co prawda pełną dowolność, ale nie zmusza do wysiłku, bo wypracowany w pocie czoła Jensen nie będzie zdatny do użycia podczas podstawowej kampanii. Trochę przypomina to "Brakujące ogniwo", jednak od tamtego czasu sporo zmieniło się w branży i szkoda, że twórcy gry zaimplementowali to nietrafione rozwiązanie.
Lepiej prezentuje się sama rozgrywka, umiejętnie łącząc najlepsze cech serii z trybem Breach, który jest chyba najbardziej zaskakującą (i być może najlepszą) rzeczą, jaka udała się Eidos Montreal. To wcale nie oznacza, że skupimy się jedynie na hakowaniu, bowiem wciąż pozostaje standardowe strzelanie oraz satysfakcjonujące omijanie wrogów. Bank ma swoich strażników, którzy nie są bardziej roztropni od kolegów z "podstawki", ale mimo to wciąż zmuszają nas do zwiedzania dobrze zaprojektowanych map. Sam Palisade jest dość duży i nowoczesny, jednak dostępny na początku wycinek Pragi – chociaż z malowniczym widokiem na miasto – razi swoją klaustrofobiczną strukturą. Widać, że twórcy gry dodali tę lokację tylko na potrzeby pierwszych minut gry, jak też starano się nie kopiować tego, co do tej pory widzieliśmy. Wnętrza nie są jednak już tak nowatorskie, ale to wciąż kawał solidnej, chociaż może lekko rzemieślniczej, roboty.
Nie inaczej jest z częścią wizualną oraz dźwiękową. Brak tutaj czegoś spektakularnego, ale może winę ponosi sama długość gry, bo trudno, by projektować coś wzniosłego dla DLC, które dla fanów serii i osób obeznanych z mechaniką będzie stanowić wyzwanie na raptem dwie lub trzy godziny. Nie ma żadnych nowych animacji, zaś dodatkowe postacie nie wybijają się ponad dotychczasowe ani wyglądem, ani też dialogami. Wyjątek stanowi sam główny bohater, który w kilku momentach zdał mi się bardziej ludzki – a co za tym idzie – mocniej przypominał Jensena z "Buntu Ludzkości".
Testowałem wersję przeznaczoną na PC, więc początkowo pojawiały się spore problemy z płynnością, lecz w chwili publikacji tego tekstu niemal wszystkie braki zostały poprawione, stąd spadki wydajności powinny być raczej sporadyczne. Polska wersja zawiera – podobnie jak w podstawowej kampanii – wyłącznie napisy. Dzięki temu ponownie słyszymy znane głosy, ale nie mamy opisu tego DLC w menu gry, gdzie wyraźnie widać przeznaczone ku temu pole. Niby na dole wyświetla się jakiś pasek, ale dostępny tuż nad nim materiał filmowy pozbawiony jest literek w naszym języku, więc dystrybutor nie zapiął wszystkiego na przysłowiowy ostatni guzik.
"Dziura w systemie" to przyzwoita historia i nieco nostalgiczna rozgrywka, która przywołuje w pamięci stary, dobry "Bunt Ludzkości", jednak w sposobie implementacji tego DLC do gry, podobnie jak jego cena oraz długość, to elementy, które nie skłaniają do zakupu. Na chwilę obecną wiemy, że więcej dodatków nie będzie, więc nabywając "Przepustkę Sezonową" warto odpalić "Dziurę w systemie". W przeciwnym razie dobrze się zastanówcie, czy zadzieranie z bankiem to aby na pewno dobry pomysł.
Plusy
- powrót Pritcharda
- pomost między "Buntem Ludzkości" a "Rozłamem Ludzkości"
- ładny fragment Pragi
- udane połączenie z systemem Breach
Minusy
- zupełnie osobna historia a nie dodatkowe zadanie
- drobne braki polskiej wersji językowej
- długość
- cena
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz