Literatura sci-fi jest dość ciekawym gatunkiem, jako że fantazja pisarska w dość specyficzny sposób łączy się ze światem realnym. Daje to możliwość popuszczenia cugli wyobraźni, jednak pozostają pewne ograniczenia. Wynika to z faktu, że wszelkie aspekty fabularne dotyczące rozwiązań technologicznych muszą podlegać posiadanej nam wiedzy chociaż na elementarnym poziomie. Kolejnym problemem jest umiejscowienie akcji w czasie. O ile daleka przyszłość daje większe pole do popisu, to czasy odległe od naszej rzeczywistości jedynie o kilkanaście, kilkadziesiąt lat tworzą inną atmosferę. Poprzez opowieść jej autor staje się prorokiem, a realna możliwość weryfikacji tych przepowiedni jest bez wątpienia interesująca (fani „Powrotu do przyszłości” wiedzą, o co chodzi). Jednym z przykładów takiej literatury jest „Czerwień. Misja brzask” autorstwa Lindy Nagaty – amerykańskiej pisarki, która za swoje dzieła zyskała nagrodę Locusa („Struktor Bohra”), a także Nebulę („Boginie”). „Czerwień” nie jest może rewelacyjną książką, jednakże bez wątpienia wartą uwagi.
W nieodległej przyszłości o losach świata decydują ludzie zarabiający ogromne pieniądze dzięki konfliktom. Zaś o tym, co się stanie z żołnierzami na polu bitwy, rozstrzyga nowoczesna technologia – Egzoszkielety, implanty pozwalające na większą kontrolę nad ludzkim mózgiem, ulepszona komunikacja między członkami oddziału, pozwalająca również na prosty kontakt z Nadzorem, nieustannie monitorującym pole walki. Życie staje się towarem, który przynosi ogromne profity, a ludzie, którzy się tym parają dysponują olbrzymią władzą. Nie wszyscy jednak się na to zgadzają. A co się stanie, gdy do tej rozgrywki włączy się jeszcze jedna siła?
Porucznik James Shelley to dowódca Połączonej Grupy Bojowej – doskonale wyszkolonej jednostki wyposażonej w najnowocześniejszą technologię. Dzięki świetnemu wyszkoleniu i niezwykłemu talentowi do wyczuwania niebezpieczeństw umie wyjść żywy z każdej opresji. Jego udział w spreparowanej wojnie przestaje być rutynowy, gdy jego posterunek zostaje niespodziewanie zaatakowany przez siły powietrzne. Odniesione obrażenia sprawiają, że powrót do czynnej służby wymaga poddania się procesowi cyborgizacji. Wysyła go to w sam środek konfliktu, gdzie ścierają się chciwi przedsiębiorcy, skorumpowani politycy, rebelianci wyposażeni w broń jądrową oraz ludzie, którzy chcą naprawić ten świat. Pojawiają się również kolejne pytania: czemu ma służyć reality show tworzony z nagrań z operacji bojowych. I co tak naprawdę stoi za przeczuciami porucznika?
„Czerwień. Misja brzask”, z wykreowanym przez siebie światem, jest jednocześnie wizją, pouczeniem i przestrogą. Z jednej strony, nowoczesna technologia sprawia, że różnej maści wypadki nie są już tak wielkim zagrożeniem. Zaś na choroby i rany, które w naszym świecie są nieuleczalne, istnieją dobre rozwiązania. Unowocześniony sprzęt oraz rozwinięte systemy komunikacyjno-obserwacyjne pozwalają na lepsze rozeznanie na polu bitwy. A to przekłada się na mniejsze straty podczas operacji bojowych. Z drugiej zaś strony mamy do czynienia z wojnami spreparowanymi przez producentów broni, którzy dopuszczają się tego tylko po to, by utrzymać się w interesie. Innym aspektem jest ogromna inwigilacja społeczeństwa i naruszanie podstawowych wolności obywatelskich. Ważnym obrazem jest również stopień uzależnienia od wszelakiego rodzaju systemów obliczeniowych i internetowych. Mają one ogromny wpływ na wydarzenia, jednocześnie są zawodne i nieobliczalne.
Porucznik Shelley jest ciekawą postacią. Żadną miarą nie można nazwać go typowym żołnierzem. Do armii wstąpił nie z własnej woli, jako że miał do wyboru wojsko lub wyrok za publikację materiałów nieprzychylnych władzy i korporacjom. Wchodząc na tę ścieżkę, musiał wiele poświęcić, jednak widać, że lubi wojskowe życie. Ma w sobie coś z bohatera, pewną żyłkę do podejmowania nietypowych, ryzykownych decyzji. Dzięki swoim przeczuciom niejednokrotnie ratował siebie i swoich ludzi z opresji, ale nie w pełni im się zawierza, choćby dlatego, że nie zna ich pochodzenia. Mimo stałego nadzoru dowództwa nie boi się mówić co myśli, często komentując różne aspekty życia, choćby to, jak wybuchają wojny w jego świecie. Jest też przykładem, że należy nie przesadzać ze środkami pozwalającymi na lepszą kontrolę nad emocjami, bo ewidentnie widać jego uzależnienie w tym aspekcie.
Tłumaczenie na ogół jest dobre i nie można mu zbyt wiele zarzucić. Tekst jest spójny i nie ma momentów, gdzie przekład mógłby kogoś zdezorientować. Czasem jednak pojawiają się niewłaściwie przetłumaczone nazwy własne.
Reasumując. „Czerwień. Misja brzask” jest dziełem o ciekawej fabule, napisanym przez uznaną pisarkę i przedstawia interesujący świat, będący jednocześnie pokusą i ostrzeżeniem. Nie mogę powiedzieć, bym zupełnie zatracił się w lekturze, lecz czas, który spędziłem przy niej był naprawdę dobrze spędzony.
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz