Cowboy Bebop
cowboy bebop

Cóż… szybko poszło. Ledwo trzy tygodnie po premierze pierwszego sezonu aktorskiego “Cowboya Bebopa”, Netflix postanowił nie inwestować dalej w tę historię i oświadczył, że serial na pewno nie otrzyma zamówienia na kolejne odcinki. Tym samym produkcja wpisała się w długą, a także niezbyt chwalebną tradycję ekranizacji perełek japońskiej animacji i komiksu, które kończyły się spektakularną klapą.

Z pewnością nie pomogły niezbyt przychylne opinie dziennikarzy, którzy zarzucali serialowi nudę, fatalnie napisane dialogi i nieciekawą scenerię. Widzowie przyjęli serial zdecydowanie cieplej, choć nie wystarczyło to do osiągnięcia wyniku, jakiego oczekiwała platforma streamingowa. Wymowne jest to, że popularność produkcji w ostatnich dniach spadła aż o 59%.

No nic, może kolejnym razem się uda. Swoją drogą, oglądaliście? Warto?

Cowboy Bebop
cowboy bebop

Trudno powiedzieć, czy to wina tego, że Ameryka nie przebaczyła Japonii za Pearl Harbor, czy też Kraj Kwitnącej Wiśni rzucił na Hollywood jakąś szpetną starożytną klątwę za ataki atomowe, ale jak Jankesi biorą na tapet temat "ekranizacja mangi", to w zdecydowanej większości przypadków mamy gotowy przepis na tragedię. Z kasową porażką i gwałtem na uznanej marce w tle. Netflix nie jest tutaj wyjątkiem, gdyż jedną taką spektakularną klęskę już poniósł, a mowa tu o kultowym “Death Note”. Brrrrr….

Jednak włodarze amerykańskiej platformy nie zrazili się fatalnymi recenzjami i życzeniami śmierci stale wypełniającymi ich skrzynkę pocztową. Tym razem postanowili wziąć na tapet kolejny legendarny tytuł – “Cowboya Bebopa” – i stworzyć z niego 10-odcinkowy serial z żywymi aktorami. Jak wyszło? Przedsmak produkcji przedstawia oficjalny teaser.

  • 1 strona
Wczytywanie...