Praca debiutancka to jedna z najważniejszych chwil w życiu każdego autora. Może ona zawyrokować nie tylko na jego najbliższej przyszłości, ale i całej karierze. Z tego powodu nie może być brana lekko, ani przez niego, ani przez czytelnika. Tym razem debiutantem jest Tomasz Miękina, który miał pewne doświadczenia w poezji (współpraca przy tomiku "Tchnienie"), ale teraz postanowił spróbować swoich sił w pisaniu powieści. Mianowicie pierwszego tomu serii "Aleo", opatrzonego podtytułem "Burza na północy".
Aleo to młoda dziewczyna, wiodąca normalne życie. Jednak w niej samej niewiele jest rzeczy "normalnych". Rubinowe włosy, niespotykane w całym królestwie, ogromny talent jubilerski i rodowód, dzięki któremu na mocy prawa gwiazdy wieczornej jest prawowitą następczynią tronu królestwa Adonu. Stara się jednak nad tym nie myśleć i prowadzić typowe życie w domu swojego wuja, który miał na nią oko od śmierci jej rodziców. Niestety nad jej życiem i całym krajem zaczynają gromadzić się ciemne chmury. Już wkrótce stawi czoła licznym wyzwaniom i pradawnej przepowiedni mówiącej, że los odkupi Rubin z Kalantari.
Coś co należy przyznać autorowi – poświęcił sporo czasu na tworzenie świata, w którym rozgrywają się wydarzenia. Prolog opisujący starożytne dzieje dotyczące bogów (tutaj też pojawiają się nieco szersze rozważania nad naturą ludzką), dość długi wstęp omawiający geografię królestwa (trochę szkoda, że nie ma mapy), wstawki poświęcone pewnym zagadnieniom i zasadom w nim panującym. Niewątpliwie pomaga to stworzyć realną rzeczywistość. Łatwo można wręcz odnieść wrażenie, że może być ich wręcz za dużo w stosunku do właściwej akcji.
Podział na postacie pozytywne i negatywne jest wyraźny. Określenie którejś z nich złą byłoby nieco na wyrost, choć są takie, które ewidentnie zmierzają w tym kierunku. Wszystkim z nich poświęcono sporo informacji na temat przeszłości i charakteru, więc w każdym przypadku można znaleźć sporo zrozumienia, a także nieco współczucia. Takie rozegranie sprawy pokazuje pewne podążanie za schematami, choć w jakimś stopniu ulegają one pewnym modyfikacjom.
Gdy zaczynałem pisać ten tekst, poczułem pewien dylemat. Chciałem jak najwierniej rozpatrzyć tę książkę, a jednocześnie nie odstraszyć potencjalnego czytelnika. Powieść jako taka nie jest zła. Niewątpliwie kryje się w tym dostateczny potencjał, bym rozważył zdobycie kolejnej części, gdy ta się ukaże. Niemniej pojawił się tu dość kluczowy błąd. W tej części historii nie dzieje się zbyt wiele. Owszem, jest kilka ważnych wydarzeń, ale przez większość lektury, można odnieść wrażenie, że czyta się swoisty przewodnik po świecie z objaśnieniami pewnych zagadnień i terminów. Mimo to pojawia się tu obietnica przygody na tyle kusząca, by udzielić serii pewnego kredytu zaufania.
Dziękujemy wydawnictwu Novae Res za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz